czwartek, 28 sierpnia 2008

"Grzesznik" Tess Gerritsen


"Stephen King uznał Gerritsen za najciekawszą autorkę thrillerów medycznych - "lepszą od Robina Cooka, Michaela Palmera, a nawet Michaela Crichtona"".
Panie Stefanie, co pan dostał, żeby w tak odważny sposób anonsować niezaprzeczalną, moim bardzo skromnym zdaniem, tandetę? Przecież nudne to jak flaki z olejem, a i napisane jak spod matrycy bestsellerów. Szkoda tylko, że tak nieudanie.
Pierwsza myśl po przeczytaniu książki była taka: "Skąd, do cholery, ten tytuł?", bo ma się on do treści jak ..... (tu wybrać dwie najbardziej niepasujące do siebie, w Waszym mniemaniu, rzeczy). Myśl druga "Jaki to
thriller medyczny?", bo nie predysponują do tego rzeczonej książki instruktażowe opisy sekcji zwłok i popisywanie się autorki swoją wiedzą medyczną (tu wskazówka - autorka jest lekarzem). Myśl trzecia "Jakbym chciał przeczytać medycznego Harlequina, poprosiłbym sąsiadkę, która ma kolekcyjkę, a nie chodził do biblioteki", bo kryminalny wątek książki to jedynie tło do opisywania rozterek uczuciowych dwóch kobiet w średnim wieku. A problemy te są gdzieś tak na poziomie średnio rozgarniętej gimnazjalistki (ale to kobiece sprawy - mogę się nie znać ;) ).
Podsumowując - szkoda czasu na tę książkę. Fabuła ze zwrotami akcji, które da się przewidzieć na 20 stron przed, kiczowata kryminalna scena finałowa i równie tandetny, rzekłbym nawet "barbetkowy" koniec obyczajowy, dyskwalifikują tę książkę całkowicie. Przynajmniej w moich oczach.
Co ONI panu dali, panie Stefanie? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."