czwartek, 11 września 2008

"Rynek w Smyrnie" Jacek Dehnel


"Lala" była świetna. "Lalę" się czytało, ba, pochłaniało. No, hicior to był. I dlatego w ślad za hiciorem pojawił się zbiór starszych tekstów (opowiadań) pana Jacka, pod zbiorczym tytułem: "Rynek w Smyrnie".
Nie zamierzam poddawać ocenie tego typu postępowania wydawcy. Nie zamierzam też rozwodzić się co lepsze, bo wiadomo, że "Lala", która postawiła poprzeczkę wysoko i poprzeczki tej tekstom z "Rynku ..." pokonać się nie udało. Skupię się na opowiadaniach.

Czytało mi się dobrze. Nawet bardzo. Piękna, bogata polszczyzna, okraszona czasem jakąś obczyzną. Ładne kompozycje i przemyślane finały. I choć czasem przewidywalne, to jednak... jak to nazwać... pasujące, mam wrażenie, do koncepcji autora.
Nie będę się rozpisywał o każdym z tekstów, z osobna. Dość powiedzieć, że są w zbiorze rzeczy lepsze (jak opowiadania spinające książkę), czy gorsze ("Sanctus..."). Nie można jednak przejść koło tego zbiorku obojętnie. Opisy są tak plastyczne, że ma się wrażenie przebywania w świecie przedstawionym, a autor ma tak niebywały zmysł obserwacji, że ma się czasem ochotę krzyknąć: "O,o właśnie!".
Podsumowując - cóż z tego, że "Lala" piękna, jak i temu zbiorkowi niczego nie brakuje. Proponuję jego przeczytanie gimnazjalistom i licealistom, w celu uzmysłowienia rzeczonym, że młody człowiek, posługujący się językiem ojczystym, ma do dyspozycji więcej słów niż tylko k**** i ch**.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."