czwartek, 23 października 2008

"Morderca bez twarzy" Henning Mankell


Wydawać by się mogło, że morderstwo dwojga staruszków, na, zapomnianej przez Boga i ludzi, skańskiej farmie, nie jest interesującym tematem na książkę w czasach, kiedy szczytem kryminalnego wyrafinowania jest zjadanie ludzkiej wątróbki. Błąd! Mankell w swoim "Mordercy ..." pokazuje, że można napisać interesujący kryminał "społeczny" bez hektolitrów juszki i walających się po podłodze członków (bez uśmiechów proszę). Co więcej okazuje się, że w tym kryminale wątek kryminalny jest mało ważny.
Jest kilka powodów, dla których Mankella czytało mi się wyśmienicie. Po pierwsze bohater. Jeśli chodzi o książkowych detektywów, to od razu mówię, mankellowski Kurt Wallander wywindował się na szczyt, właśnie powstałej, listy tychże. Dlaczego? Oddam głos okładce. "Hamburger Abendblatt" (sic!) pisze: "U Mankella szczególnie sympatyczne jest to, że komisarz Kurt Wallander zawsze pozostaje sobą: szarym policjantem, nękanym przez rozmaite problemy, nie udającym wszystkowiedzącego herosa"*. Takim, któremu przemakają buty, któremu brakuje do pierwszego. Żona od niego odeszła, z córką nie ma kontaktu, a skleroza mieszkającego samotnie ojca postępuje. Jednym słowem człowiek z problemami, trochę zrezygnowany, ale wzbudzający jakąś taką niewytłumaczalną sympatię. Może przez miłość do opery i dobrej whisky? ;)
Po drugie obraz Szwecji lat '90. Szwecji, która braciom Zielińskim** i wielu naszym rodakom, jawiła się w tamtym czasie, (a niektórym jawi do dziś) jako raj na ziemi. Bez korupcji, bez przestępczości na skalę przemysłową, z niezamykanymi domami, z policjantami, którzy nie noszą broni (tylko w wyjątkowych sytuacjach) i którzy do pracy przychodzą jak do drugiego domu. Niestety również Szwecji, która zmaga się z najazdem szukających azylu ludzi z Europy Wschodniej, Azji i Afryki i, co za tym idzie, problemami nietolerancji. Która staje się coraz mniej bezpieczna (vide morderstwo będące osią wydarzeń) i która, wg Wallandera, w ogóle schodzi na psy.
Po trzecie - normalność. Wszystko toczy się tak jak powinno i nie ma
superbohaterów, którzy wiedzą i potrafią wszystko, a jak trzeba to i garczki pozmywają. Są zwroty w śledztwie i okresy kompletnego bezruchu. Jest zwątpienie w powodzenie i zapał, kiedy nagle znajduje się jakiś ślad, jakąś nić, która być może prowadzi do kłębka. Owszem fabuła jest troszkę toporna, ale to pierwsza książka cyklu i, o ile wiem, napisana "na próbę", więc trzeba pewne niedociągnięcia wybaczyć.
Niestety, żeby nie było za różowo jest też tłumaczenie***. Hmm, złe, to chyba będzie właściwe słowo. Hania Burdon zwróciła już na nie uwagę i podała przykłady, więc żeby się nie powtarzać dodam tylko swoje 3 grosze. Wstawianie do dialogów niepotrzebnych zaimków osobowych, u mnie osobiście, powoduje ból zębów. Jest to bolączka tłumaczeń z angielskiego, ale jak widać nie tylko i od razu źle mnie nastawia do tłumaczenia jako całości. Słusznie.
A oto kwiatek: "Trzeba czekać - powiedział Bjork. - Ciasta w Interpolu długo garują." Nie wiem, nie rozumiem ;(

* Henning Mankell, "Morderca bez twarzy", wyd. W.A.B., 2004
** Dwaj nastolatkowie, którzy przedostali się w 1985 roku do Szwecji pod podwoziem TIR-a. Znani z "300 mil do nieba".
*** tłum. Anna Marciniakówna

1 komentarz:

  1. Mankella jeszcze nic nie czytałam, ale śledząc opis, Szwecja, lata '90 - coś mi to przypomina, mówię sobie. No oczywiście, para pisarzy, Sjöwall Maj & Wahlöö Per i ich książka "Śmiejący się policjant". Też mamy głównego bohatera - Martin Beck, zwyczajny, przeciętny policjant, no, podobieństwa są, co?
    Tylko ta atmosfera lekko sielankowa zupełnie, ale to zupełnie zdaje się inna niż w książce w/w pary. Maj i Per opisują Sztokholm zimny, deszczowy, ponury. Zniechęcający.
    Nawet pomyślałam sobie, żeby napisać coś jakby porównanie z "Agencją detektywistyczną", którą znasz, na zasadzie porównań.
    Białe - czarne, zimne - ciepłe i tak dalej.
    Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."