piątek, 21 listopada 2008

"Ostatni władca pierścienia" Kirył J. Yeskov


"Rewelacja na Bałtyku", jak mawiają moi młodsi znajomi. Drugi, przeczytany przeze mnie, z konieczności, e-book, i drugi, który bardzo mi się spodobał. Ba, spodobał. Przez "Ostatniego władcę... żal mi było z pracy wychodzić ;) Ale powolutku...
Paru pisarzy pokusiło się o dopisywanie historii, do tej najbardziej znanej, stworzonej przez pana Tolkiena. Yeskov zrobił coś, co z początku wydawać by się mogło zabiegiem pozbawionym sensu, a więc opisał "to samo", ale nie "tak samo". Znacie powiedzenie, że historię piszą zwycięzcy? Ta historia, to właśnie kanoniczny "Władca ..." - elfy cacy, uruk-hai be. "Ostatni władca..." to specyficzny rodzaj advocatus diaboli, przedstawiający historię Śródziemia z punktu widzenia tych złych.
Mało tego, opisujący ją w taki sposób, że oderwać się od książki nie sposób. Jeżeli jesteś wiernym wyznawcą Jedynej Słusznej Trylogii, nie sięgaj po książkę Yeskova. Znajdziesz tam bowiem żądne władzy elfy, knującego naprawdę chamskie intrygi Gandalfa, nie cofającego się przed użyciem trucizny w walce o wpływy Aragorna, szlachetnych orków itd. itd.
Książka napisana świetnie. Wartka akcja, krwiste intrygi (nie ustępujące tym z najbardziej znanych książek sensacyjnych), walka wywiadów, ze znajomością opisane walki i sceny batalistyczne, emocje (w tym nie ukrywam totalna złość i wilgocenie oczu). Hmm, nawet opisy przyrody czytałem z entuzjazmem. Wszystko to zasługą autora, ale też (podejrzewam) profesjonalnego tłumaczenia autorstwa małżeństwa Dębskich.
Jednym słowem - polecam! Ech, gdybyż Pierumow napisał swą trylogię w taki sposób jak Yeskov "Ostatniego władcę ...".

4 komentarze:

  1. Jeśli cenię i lubię Tolkiena, a film dla plastyczności krajobrazów oglądałam razy kilkanaście, to czy mam czytać Yeskowa, czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłbym jednak na nie. Nie ta poetyka, nie to spojrzenie na Śródziemie. To "męska" książka, by rzecz uprościć, choć uproszczeń zbytnio nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, ale mam na półce, no cóż, nie sięgnę, ach, ach.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."