środa, 24 czerwca 2009

"Blondynka na Kubie" Beata Pawlikowska


Kontynuując, że tak powiem, kubański trip, wyciągnąłem z mojego stosiku "Blondynkę na Kubie" Beaty Pawlikowskiej. Dodać przy tym należy, że choć nazwisko pani Beaty pojawiało się, przy różnych okazjach, gdzieś na skraju mojego pola widzenia, czy słyszenia, ale z książkami podróżniczki nie miałem do tej pory do czynienia. A szkoda.
Książka, oprócz bycia relacją z podróży do królestwa cygar, jest również, jak wskazuje jej podtytuł "Na tropach prawdy i Ernesta Che Guevary", próbą odpowiedzi na pytanie: "Kim był Che?". Lekarzem - zabójcą, czy też romantycznym wojownikiem o wolność i równość, którego podobiznę nosi dziś na koszulkach młodzież. Autorka tropi ślady Ernesta, wczytuje się w jego dzieła, równocześnie objeżdżając karaibską wyspę w dość dziwnym towarzystwie ślamazarnego Londyńczyka oraz znerwicowanego Hiszpana.
I to właśnie dziennik podróży, a nie wtręty i przemyślenia na temat postaci Guevary, stanowiły dla mnie w tej książce łakomy kąsek. Opisy przyrody, ludzi, zwyczajów i przekrętów na jakie narażony jest niedoświadczony turysta oraz perypetii związanych ze wspomnianymi już towarzyszami podróży, czytało mi się wyśmienicie. Natomiast resztę tekstu, w której pani Beata buduje obraz rewolucjonisty, już niespecjalnie. Ale to może dlatego, że jakąś tam wiedzę na jego temat już posiadałem i, szczerze mówiąc, poszerzać jej nie zamierzałem.
Kubańska odsłona Blondynki, to lektura wciągająca, z aspiracjami do bycia czymś więcej niż książka podróżnicza. Bardzo przyjemna, aczkolwiek, i to zdanie paść musi, pana Wojciecha czyta się lepiej. Przede mną jednak reszta książek znanej globtroterki, więc opinię mogę zmienić.

5 komentarzy:

  1. Może i zmienisz zdanie, ale nie diametralnie. P. Beata jest świetną gawędziarką, ale pisanie idzie jej mniej sprawnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli nie tylko ja z piór dwojga podróżników wolę to należące do Wojciecha Cejrowskiego ;) Beata Pawlikowska jakoś nigdy nie była w stanie mnie aż tak zafascynować jak jej niegdysiejszy partner - ani na wizji, ani w książkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnes, Anahstasia A zauważyłyście najdziwniejszą rzecz, o której miałem w tekście wspomnieć, ale zapomniałem. Zupełny brak zdjęć! W książce sygnowanej przez NG?! A może to ja miałem wydanie kieszonkowe (format na to wskazywał), pozbawione tego, jakże w książkach podróżniczych istotnego, elementu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zauważyłam, bo tej konkretnej książki Pawlikowskiej nie czytałam, miałam w rękach dwie inne (niebawem opinia), które zdjęcia posiadały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ano, i przez to właśnie też tak dziwnie. W końcu w książce podróżnika zdjęcia to absolutny mus ;) Beacie Pawlikowskiej pewnie już nie dam szansy, natomiast nie mogę się doczekać na kolejne książki Wojciecha Cejrowskiego. Ponoć wznowienie jednej z dawniej wydanych już tuż tuż :)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."