poniedziałek, 28 grudnia 2009

"Dom Augusty" Majgull Axelsson


"(...) w domu Augusty skryły się głosy z całego stulecia, (...) długo leżały w kątach i zakamarkach, czekając na przyjście właściwego czasu. Ich czasu. Czasu opowieści."

Dla mnie ten czas przyszedł któregoś grudniowego wieczoru, kiedy sięgnąłem po "Dom Augusty" Majgull Axelsson i zasłuchałem się w tychże, sięgających początków poprzedniego wieku, opowieściach o losach pewnej rodziny, wywodzącej się od tytułowej Augusty. Opowieściach, które jak to ma w zwyczaju autorka, odsłaniają głęboko skrywane, rodzinne tajemnice i bez owijania w bawełnę pokazują ciemne strony życia, skutki niewłaściwych wyborów i skazy ludzkiej natury.
"Dom ..." to wstrząsająca lektura. Wyobraźcie sobie olbrzymie bagno stworzone z ludzkich brudów: niechcianych ciąż, niekochanych żon i dzieci, zdrad, przemocy domowej i nałogów. Wyobraźcie sobie siebie, z trudem utrzymujących się na powierzchni morza tych wszystkich niegodziwości, a następnie olbrzymi paluch, który z każdą przeczytaną stroną naciska na Waszą głowę, zanurzając coraz bardziej i bardziej. Tak właśnie czułem się ja.
Axelsson skupia się przede wszystkim na kobietach, które nie chcąc czy nie mogąc przerwać zaczarowanego kręgu, w każdym kolejnym pokoleniu popełniają te same błędy. Zakochują się w niewłaściwych facetach, oddają się i zostają porzucone. Są jednak na tyle silne, by stawić czoło przeciwnościom i wyjść na prostą. Do czasu. Kumulacja negatywnych, rodzinnych doświadczeń, ogniskuje się bowiem na najmłodszej przedstawicielce rodu, która nie wytrzymuje presji i... krąg zostaje zerwany.
Axelsson, podobnie jak w "Kwietniowej czarownicy", nie oszczędza czytelnika, pokazując, że życie to nie tylko różowe miśki, uśmiech na wyliftingowanej buźce, cud, miód i malina. To również przysłowiowe: smród, brud i ubóstwo. Człowiek czyta, zagląda w głąb siebie i wstydzi się, że tak wiele negatywnych cech, które piętnuje w bohaterach czytanej powieści, może znaleźć u siebie. Ot, choćby fragment, który przypomniał mi każdy krzyk, zmarszczenie brwi czy focha na Bartiego, który nie robił czegoś po mojej myśli:
"- Cicho, ty cholerny gnoju! Cicho! Cicho! Ciiicho! (...)
Tak nie wolno robić (...). W życiu może się zdarzyć niemal wszystko i większość błędów daje się naprawić, ale nie wolno pochylać się nad dzieckiem jak gorgona o oczach węża i przemawiać do niego głosem pełnym nienawiści. To zabronione. Tego trzeba zabronić. Jeśli się tego nie zabroni, świat stanie się wkrótce miejscem niemożliwym do życia."
Zgadzam się. Ja sobie zabroniłem. A nie jest to jedyna korzyść jaką wyniosłem z tej lektury. Polecam!

10 komentarzy:

  1. wow, jestem pod wrażeniem :)
    Muszę przyznać że po okładce nie spodziewałam się takiej treści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami okładki są nietrafione i działają odwrotnie niż zamierzenie. O tej książce czytałam wiele pochlebnych wrażeń, a twoja mnie w tym utwierdza. Trzeba przeczytać.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadza się, świetna książka. "Kwietniowa czarownica" wciąż czeka u mnie na przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam wszystkie tłumaczone na polski książki Magjul Axelsson. To jedna z moich ulubionych pisarek. I wszystkie wywierają podobne wrażenie. Nie zapomina się ich. Znalazłam w sieci informację, że w ubiegłym roku w Szwecji wyszła jej nowa powieść. I już nie mogę się doczekać, ale niestety nigdzie nie mogę znaleźć nawet wzmianki o tym, że już ją ktoś tłumaczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh, Bazylu! Dokładnie ten sam cytat wykorzystałam w swojej recenzji. Między nami rodzicami, hehe ;)
    Książka porażająca, fakt. Dwie kolejne autorstwa Majgull stoją i czekają na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podobała mi się ta książka.Jak zresztą wszystkie autorstwa Axelsson.Szkoda,że jest ich zaledwie kilka.

    OdpowiedzUsuń
  7. o tak, fanstayczna, piękna, mądra, smutna książka..

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiam się, czy to odpowienia książka, jeśli jest się w depresyjno - maniakalnym nastroju? ;-) Może lepiej poczekam na słoneczko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Joanna_Czytelnik Nie polecałbym przy "dołowaniu". Poczekałbym na słoneczko lub zastosował substytuty: herbatka z miodem albo kakao, kocyk, fotel i miękkie światło z nocnej lampki. A i tak będzie ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie tam czegoś brakowało w tej książce.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."