piątek, 1 lipca 2011

"Schronisko" Roman Gren


Ile czasu trzeba spędzić z bezdomnymi, by zrozumieć, a przynajmniej otrzeć się, czy być bliskim, zrozumienia istoty bezdomności? Okazuje się, że wystarczy cztery lata spędzone w pracy we francuskim schronisku. Właściwie powinienem wywalić to “w pracy”, bo człowiek którego obserwacje zapełniają “Schronisko”, nie mógł być tylko pracownikiem. Automatem zapisującym przybyłych, wydającym kiepskie żarcie, pilnującym zakazu spożywania alkoholu czy uspokajającym ciągle skonfliktowanych pensjonariuszy. Bo mimo, że Gren jako narrator usuwa się w książce w cień i oddaje głos tym, którzy gdzieś, kiedyś, na którymś zakręcie losu wylecieli poza trasę, to jednak czuć jego empatyczny stosunek do portretowanych postaci. I to jest właśnie siła tej książki. Nie współczucie, ale empatia i zrozumienie.
“Schronisko”, to kilkanaście portretów i drugie tyle etiud czy scenek rodzajowych. Portretuje Gren postacie barwne i naznaczone piętnem: rodzinnej tragedii, śmiertelnej bądź umysłowej choroby czy innych “garbów”, które przyciskają człowieka do ziemi, aż w końcu zaganiają pod nią. Nie, jeszcze nie do grobu, ale do Grobowca, tytułowej, paryskiej przechowalni ludzi, w ten czy inny sposób okaleczonych przez życie. Drugi rodzaj miniatur zaś, to próba przybliżenia czytelnikowi jaka jest ta bezdomność. Pijana, arogancka, nabuzowana złymi emocjami, ale też niejednokrotnie liryczna, pełna patosu, śmiechu, łez. Ludzka.
Największe wrażenie zrobił na mnie tekst pt. “Ja tylko na chwilę”, bo pokazuje jak niewielka granica dzieli normalne życie od tego na bruku. Jak szybko i łatwo jest się stoczyć i wtopić w tłum zaludniający na co dzień schroniska. Jak krótka jest walka o utrzymanie pozorów normalności i wypracowanego latami status quo.
Warto przeczytać książkę Grena, żeby zobaczyć w bezdomnym człowieka. Przystanąć na chwilę i posłuchać jego historii, bo być może jest to jedyna rzecz jaką możemy zrobić dla kogoś, kto pole “Zawiadomić w razie wypadku”, pozostawia w wypełnianych dokumentach puste.

6 komentarzy:

  1. Kilka lat temu czytałam "Łzy" Strumyka o bezdomnym. Wyjątkowo poruszająca lektura. Zastanawiałam się później, jak można wyżywić się za 5 zł dziennie (w książce to była chyba kwota 3 zł na ówczesne czasy).
    Pouczająca książka, "Schronisko" najwyraźniej również.

    OdpowiedzUsuń
  2. warto czasem przeczytać takie książki, by móc docenić swój dom i rodzinę. z chęcią więc zapoznam się z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  3. swietna recenzja..
    poszukam książki

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwie nowe recenzje, obie świetne i poszerzające moją listę o dwie nowe pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawa recenzja, myślę, że książka również :)
    Czasami trzeba przeczytać taką historię, chociażby po to, żeby wiedzieć więcej i zauważyć tych, których nie widzimy, albo nie chcemy widzieć na codzień.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś czytałam książkę o bezdomnych i aż żal mi było tych ludzi, których chwila lub jeden (ale jakże ogromy) życiowy błąd zmienił całe życie. Myślę, że watro czytać takie publikacje jak "Schronisko", gdyż pomogą one nam docenić to co mamy i sprawią, że nie będziemy już mówić tak często: Jak ja mam źle...

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."