piątek, 22 czerwca 2012

Bida z nędzą przez blog pędzą.

Gorąco. Duszno. Rozpuszczam się. Leżeć się chce, pisać nie. Z czytaniem też krucho. Więc w ramach tematu zastępczego, dzięki postowi nutty i robocie zuzanki, zapraszam Was do zapoznania się z twórczością pana Andrzeja, którego wiersze zawsze poprawiają mi humor.
Na zachętę, z cyklu Bajeczki Babci Pimpusiowej:

Udzielał raz wywiadu kotek, że jest zdrowy,
Wtem uszki mu opadły, oczki wyszły z głowy,
Pękł mu brzuch, ogon, płuca i głosowa struna,
Wreszcie zdębiał, ocipiał, zesrał się i umarł. Amen.

Smacznego! :)

43 komentarze:

  1. No tak. A u nas zimno, pochmurno, cud że dziś już nie pada.
    Ale pomimo odmiennych stanów pogodowych, widzę podobieństwa w stanach ducha. U nas: leżeć się nie chce. pisać się nie chce. czytać też nie. A pracować jak się nie chce, o rany!
    Urlopie, przybądź!!!
    A Pan Waligórski zawsze dobrze robi. Mi kotek pomógł dziś bardzo, szkoda że na tak krótko.
    Dziękuję i łączę się w rozmemłaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety do mnie urlop przybędzie dopiero w połowie lipca i nie wiem czy doczekam, bo może być jak u kotka. Amen! :)

      Usuń
  2. Widząc tytuł byłem pewien, że zacytujesz piosenkę Bukartyka z najnowszej płyci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znałem, ale z przyjemnością wysłuchałem. Dzięki :)

      Usuń
  3. Urlop za dwa tygodnie, mus się spakować i tłuc tyłek w jakieś dzikie miejsce z daleka od własnej biblioteki:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas się zastanawiam, kiedy ludzkość wynajdzie teleportację, bo jazda samochodem, to jedna z czynności, które strasznie działają mi na łupież. O pakowaniu, żeby nie używać niepotrzebnie inwektyw, zmilczę.

      Usuń
    2. Zawsze możesz pojechać pociągiem:)

      Usuń
    3. Nie mam uprawnień do kierowania pociągiem :P

      Usuń
    4. Nigdy nie jest za późno na zdobycie nowych kwalifikacji:P

      Usuń
  4. U nas pada, zimno i ponuro i oj, jak pracować się nie chce. A urlop dopiero w połowie września, choć wolę myśleć, że już za 54 dni robocze (w kalendarzu urlopowym co dzień skreślam jedną krateczkę - to najcudowniejsza chwila dnia roboczego). Pisać też nie bardzo się chce, a i czytanie jakieś takie bardziej rozlazłe się porobiło. Pozdrawiam
    Do ZWL- bierz przykład z Bazyla i czytaj ebooki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bazyl jest burżuj i ma czytnik, a ja biedny wyrobnik i nie mam:P

      Usuń
    2. @guciamal Czytanie to się zrobiło strasznie rozlazło. Po karteczce, po dwie. Nic nie ubywa. Ale inni podkręcają licznik, więc równowaga jest. I tego się trzeba trzymać :)
      @ZWL Nie burżuj, tylko sknerus-chomiczek :)

      Usuń
    3. Szczęśliwi, którzy mają z czego sknerzyć i chomikować:))

      Usuń
    4. Jak dobrze wiesz, to już ostatnie podrygi, więc korzystam jak mogę :)

      Usuń
    5. Oj, korzystaj:) Ja sobie tylko przewidująco książek nazbierałem, to jakoś wytrzymuję:P

      Usuń
  5. HahahHahaha, kotek niezły ;-) Akurat przydał mi się, bom była naładowana jak chmura gradowa ;-)
    U nas też duszno, leniwie, cisza przed burzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cieszę się, że kotek ulżył. U nas już cały tydzień jest cisza przed burzą i nic :(

      Usuń
  6. Piękny wierszyk!!!. U nas czyli na zachodzie kraju padało przez ostatnie dwa dni, a dziś już lato i koszmar, bo nikt nie był na to przygotowany więc się biegało z naręczami zupełnie zbędnej odzieży wierzchniej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ponoć żyjemy w strefie umiarkowanej. To ja się pytam: Gdzie ten umiar? :)

      Usuń
  7. Hmm, no mnie to jakoś zupełnie nie śmieszy, raczej zniesmacza... Makabryczne. I wulgarne. Ale może być, żem szczególnie wyczulona, bo zbyt wielu kotów widziałam z "oczkami, które wyszły z głowy". :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odrobina makabry i wulgarności, a także balansowania na granicy tzw. dobrego smaku jest czasem w życiu potrzebna. Moim zdaniem. Człowieka, z którego ust niejedno urwał się wyrwało, więc niemiarodajnym :) A Topora lubisz? A Zembatego?

      Usuń
    2. Nie w tym sęk, że ja z tych "bułkę przez bibułkę". Wręcz przeciwnie, powiedziałabym. :D Topora uwielbiam. Czarny humor jak najbardziej. A to mi się kompletnie nie podoba. Dla mnie to jest, no sorry, obrzydliwe. I dołujące jak cholera. W żadnym razie zabawne.

      Usuń
  8. Nauczka- nie pić kawy podczas czytania bloga Bazyla...Amen.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uroczy wierszyk. Nie przypuszczałam, że ktoś pisze wiersze o tym, jak wyglądam w czasie sesji...

    OdpowiedzUsuń
  10. Udzielało raz wywiadu dziecko, że jest zdrowe,
    Wtem uszki mu opadły, oczki weszły w głowę,
    Pękł mu brzuch, śledziona, do płuc wpadło gardło,
    Wreszcie zdębiało, ocipiało, zesrało się i umarło. Amen.

    ...a taka tam przeróbka :D

    OdpowiedzUsuń
  11. :))jestem zapoznana z twórczością:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie, że już byłaś, czy że dopiero teraz? :)

      Usuń
    2. Twórczość znam od dawna, bo byłam fanem Studia 202 i Elity. Lubię klimaty tego typu :
      Prosiła glizda słonia raz w nietrzeźwym stanie:
      - Strasznie mnie plecy swędzą, podrap mnie kochanie.
      Słoń podrapał i ryknął śmiechem jak armata:
      - Stara, co się wygłupiasz, coś taka plaskata?
      Ale są rzeczy do których przekonać się nie mogę. Napawała mnie wstrętem książka Docent Basset:12 prac Herkulesa Miziaka - kompletnie dla mnie niestrawne i mało zabawne.

      Usuń
    3. Gusta ludzkie - rzecz niezgłębiona. U mnie Docent Basset rządzi:)) Bezapelacyjnie:)

      Usuń
    4. :)) No, popatrz! A ja pisząc komentarz zastanawiałam się czy znajdę chociaż jednego fana tego dzieła. Fakt, różne rzeczy ludzi śmieszą:)

      Usuń
    5. Ten typ obrzydliwości bawił mnie do łez, może by sobie powtórkę zrobić, hmm:D

      Usuń
  12. @CwP Mnie oddano "Wilta" z pretensją, że jak mnie to mogło śmieszyć i jak ja coś tak wulgarnego mogłem polecać, ba, w ręce wciskać :)
    @ZWL Plan na wieczór - repeta z Miziaka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Basseta, jeśli już, Miziak słabszy:P Właśnie mi oko padło: "W knajpie "Pierwiosnek" kipiało życie. Za kontuarem królował
      potężny jak wielkie piece Magnitogorska ajent Wincenty Jamochłon,
      słynny ongiś zapaśnik i sztangista. Rozstawione nie bez smaku ba-
      terie różnokolorowych wódek otaczały aureolą słuszny w treści,
      chociaż opluty w formie napis "Alkohol szkodzi zdrowiu", pod
      którym ktoś dopisał "...ale ratuje budżet państwa". W szklanej
      szafce widniały zwłoki śledzia, omszałe jajko na twardo i spory
      kawałek pasztetu, po którym łaził wywijający z radości ogonkiem
      duży, złocisty gronkowiec."

      Usuń
    2. A mnie młodzież nie uwierzyła w opowieść o tym, jak to nie można było w knajpie otrzymać stu gram bez dodatku w postaci omszałego jajeczka. O tempora ... Znajoma bufetowa, to był skarb, a szeptane na ucho, żeby napływowi i kierowcy nie usłyszeli: "Panowie, nie bierzcie dziś wątróbki", bezcenne :P

      Usuń
    3. Oj tak. Co ta dzisiejsza młodzież ma z życia, nawet dreszczu emocji gastronomicznej nie odczują:P

      Usuń
    4. Gdzie te wesela z fermentującą sałatką jarzynową, bo we wiosce jedna lodówka i to zepsuta? No ja się pytam :D
      PS. Kończmy, panie kochany, bo jak na wspominki wejdziemy, to nocy braknie :)

      Usuń
    5. Nocy żałujesz?:P Załóżmy jakiś blogowy ZBoWiD, będziemy snuć wspominki na zebraniach organizacyjnych:D

      Usuń
    6. A żałuję, bo się ostatnio nie wysypiam, no i dziś siatkóweczka :)

      Usuń
  13. Ha! No to piątka . Też ostatnio mi czytanie i pisanie nie szło, diabli wiedzą, dlaczego. Na szczęście trochę się rozruszałam i coś tam skrobnęłam dziś w nocy :) Życzę Ci powrotu czytelniczego ducha, ha!

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."