czwartek, 9 sierpnia 2012

"Autobiografia" Alan Alda

Każdorazowo, podczas wymuszonej przez Kitka wizytacji galerii handlowej, zaglądam do wyprzedażowych koszów Matrasu, by przerzucić, jak ja to nazywam, sieczkę, czyli stos pozycji mocno przecenionych (i czasem, niestety, mocno wymieszanych, ba, wymiędlonych). Podczas jednej z takich akcji wpadła mi w ręce “Autobiografia” Alana Aldy (wł. Alphonso Joseph D'Abruzzo) właśnie. Wpadła i została, bo 5 PLN za możliwość poczytania o życiu faceta, który przez długi czas bawił mnie w roli M.A.S.H.owego, Sokolego Oka, nie wydało mi się sumą zbyt wygórowaną.
Od razu na wstępie muszę się przyznać, że Alana Aldy nie kojarzę z innych ról filmowych niż wyżej wymieniona. Zaskoczeniem totalnym był dla mnie fakt, że nominowano go do Oskara za grę w “Awiatorze”, bo film oglądałem, a za chińskiego boga, nie pamiętam człowieka. Uznajmy zatem, że Alda pozostaje dla mnie artystą jednej roli. Roli, dodajmy, mocno charakterystycznej i mocno komicznej, bo cyniczny na zewnątrz, a wrażliwy wewnątrz, doktor Pierce, nie raz, swymi dowcipami, wywoływał z mego gardła rechot.
No dobrze, ale przecież nie o serialu M.A.S.H. (swoją drogą polecam obejrzeć) ma być ten wpis, a o autobiografii faceta, który uczynił go tak popularnym. Jakim człowiekiem był zatem i co robił, zanim zdobył sławę, pieniądze i kosmiczną wprost liczbę statuetek Emmy i Złotego Globu, Alan Alda?
Podobnie jak Bodo, młody D’Abruzzo, niejako od urodzenia skazany był na aktorstwo, a to za sprawą profesji ojca, Roberta, aktora. Plany mogła mu co prawda pokrzyżować, przechodzona w dzieciństwie, choroba Heinego - Medina, ale dzięki wielce bolesnej kuracji udało się ją chłopcu pokonać. Nie pomagała mu również  w życiu  i karierze psychiczna choroba matki, której nawroty nieraz przysparzały rodzinie kłopotów. Nie bardzo też aktorskie ciągoty dały się realizować w szkołach: wojskowej i katolickiej. A jednak udało się i Alan, przybrawszy sceniczny pseudonim ojca, trafił na scenę.
Alda wybiera milowe kamienie w swoim życiu i opisuje je w ten świetny, deczko ironizujący sposób, który kojarzy mi się z jego serialową rolą. Bez skrępowania opowiada o swoim poszukiwaniu drogi w życiu, podczas którego (poszukiwania znaczy), zdarzało mu się czasem troszkę pobłądzić. Pisze o trudnych początkach pracy w zawodzie, o zainteresowaniu nauką i paranaukami (spirytyzm), o wielkiej miłości, wzlotach i upadkach, słowem - o życiu, które pędził.
Alda, choć pisze o rzeczach dla siebie ważnych, robi to lekko i z humorem. Lektura tej książki była o tyle ciekawsza, że o życiu aktora nie wiedziałem kompletnie nic. Jedyny jej mankament to częste literówki i podskórne wrażenie, że niektóre zdania zostały przetłumaczone jakoś dziwnie. Kiedy doszedłem do: “Czy rzeczywiście przypominam sobie swoją przYszłość taką, jaka była?” (wyróżnienie moje), wiedziałem już, że to chyba jednak nie tylko wrażenie. Nie rozumiem też, dlaczego oryginalny tytuł “Never Have Your Dog Stuffed and Other Things I’ve Learned”, który świetnie oddaje ducha książki, został wykastrowany do suchej “Autobiografii”. Nic to, wszakże, bo przecież takie popierdółki nie przeszkodzą Wam chyba zapoznać się z całkiem fajnym gościem jakim po tej lekturze jawi mi się Alan Alda.

11 komentarzy:

  1. oprócz MASHA facet kojarzy mi się jeszcze z filmami Woodiego Allena, ale za nic nie pamiętam z którymi. Miło,że ktoś, kto wygląda na sympatycznego faktycznie taki jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Ci się kojarzy, bo, z tego co podaje Wiki, grał w trzech filmach reżyserowanych przez Allena. :)

      Usuń
  2. Grał jeszcze w takim jesiennym filmie o małżeństwie, bardzo uroczym, ale Sokolego Oka nic nie przebije:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałem wyżej, znam go tylko i wyłącznie jako Hawkeye :)

      Usuń
  3. Tak zmasakrować tytuł to przestępstwo.;(
    Lubię tego gościa w filmach Allena, ale chyba najbardziej w "Za rok o tej samej porze". W "Aviatorze" prawie go nie poznałam, taki dziadek się z nagle niego zrobił.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, Za rok o tej samej porze - to ten drugi film, z którego kojarzę Aldę.

      Usuń
    2. Zgadza się - i jesienny, i uroczy.;)

      Usuń
  4. Ja też go kojarzę głównie z M.A.S.H.-a (to był serial!), ale widziałam jeszcze jakiś film obyczajowy z nim i też mi się podobał, choć już nie tak bardzo. Jak znów będę się kręciła w pobliżu Matrasa, muszę przejrzeć wyprzedaże (u nas jest na to całe półpięterko).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w weekend zawinąłem skuszony ogromniastym "-70%". Wylazłem jeszcze szybciej, gdy zauważyłem malusieńkie "do" :(

      Usuń
  5. Ostatnio czytałam Autobiografię Aldy i pomyślałam, że ma wiele wspólnego (poczucie humoru) z granym przez siebie bohaterem M.A.S.H.a.
    Literówki nie przeszkadzały mi za bardzo, bo zastanawiałam się jak z takiego chłopaczka przebywającego ciągle za lub na scenie, nie lubianego przez kolegów i ciągle w rozjazdach wyrósł taki "fajny" i zabawny aktor i komik.
    Kasik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja, mimo całej sympatii do granej przez Aldę postaci, najmilej wspominam Radara. Malutki, zaopatrzony w korekcyjne lenonki, prawiczek, który był zawsze o krok przed przełożonym, z odcinka na odcinek wzruszał coraz bardziej :)

      Usuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."