poniedziałek, 2 września 2013

Rozmowy (nie)kontrolowane cz.20

W niedzielne popołudnie nasza nowo powstała, lokalna drużyna piłkarska, zaistniała na murawie. Jak wiadomo fanem piłki kopanej nie jestem, ale coś tam w genotypie Starszego syna się, nomen omen, pokopało i nadrabia swym neofickim zapałem moją niechęć do oglądania relacji, że o ganianiu za kawałkiem wypełnionej powietrzem skórki, nie wspomnę. Więc na mecz, bo jak tu dziecku odmówić, gdy spotkanie u nas, no i grają goście, których Starszy zna osobiście z Orlika.
Zajeżdżamy troszkę spóźnieni i gnamy na boisko, a właściwie na otaczające je skarpy pełniące funkcję trybun i, jak się później okazało, z racji zakrzewienia, będące idealnym miejscem do utworzenia bazy superbohaterów i wypadów wszerz i wzdłuż granic boiska. No właśnie. Chłopaki znikły mi z oczu zaraz na początku spotkania, dobiły do swojej paczki i widziałem ich tylko, że tak powiem, w przelocie. Całe szczęście odnaleźli się po ostatnim gwizdku i już razem dotarliśmy do zaparkowanego nieopodal peża.
Z racji swej ignorancji nie wiedziałem jak zagaić rozmowę o spotkaniu, które zakończyło się niestety porażką naszych i kiedy szukałem w głowie słów pocieszenia, usłyszałem zadane jednocześnie przez obu asów pytanie:
- Tato, a kto wygrał??

7 komentarzy:

  1. Starszy przez minione trzy lata uczęszczał był na treningi piłki kopanej. Zniechęcił się dopiero wtedy, gdy pojawił się nowy trener, który wymagał, by zawodnicy cały czas trzymali rękę na pulsie i na bieżąco śledzili to, co dzieje się na boisku.
    Sądzę, że nasi Starsi stworzyliby znakomitą i doskonale się rozumiejącą drużynę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartek po pierwszej wizycie na zajęciach szkółki, wrócił mocno zniechęcony. Jakieś biegi, jakieś przysiady, jakieś dryblowanie między pachołkami. Brak było: strzelania bramek, jeżdżenia klatą po murawie po, robienia serduszek z palców do widowni i całej reszty, która rozpala wyobraźnię zawodników w tym wieku :D
      PS. Coraz mniejszy zapał wytłumaczył nam brakiem korków, ale stanowczo odmówiliśmy zakupu w końcówce sierpnia butów, które w przyszłym sezonie będą za małe.

      Usuń
  2. Po coś Cię na ten mecz zawlekli,z ojca musi być jakiś pożytek, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak wyszedłem obronną ręką, bo w ferworze ganiania nie usłyszałem ani razu: "Tato masz kasę na picie?" :P

      Usuń
    2. To przy okazji parę złotych w kieszeni zostało:)

      Usuń
  3. To pytanie powinno Cię ucieszyć - świadczy o tym, że chłopcy są sportowcami przez duże S, bo w grze nie interesuje ich mało istotny wynik, tylko krzewienie idei olimpijskich. :) A biorąc pod uwagę, że byli ze swoją paczką, trudno się dziwić, że nie mieli czasu na jakieś prozaiczne śledzenie decyzji sędziego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałem swoją paczkę, ale byliśmy autami i z dziećmi. Gdyby nie to, myślę że gdzieś w krzaczkach powstałaby druga baza :P

      Usuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."