niedziela, 20 lipca 2014

Rozmowy (nie)kontrolowane cz.23

W rozpaczliwej próbie ratowania resztek czytelników, dwa krótkie.

Orlik. Grupa 8-10 latków ugania się za piłką przy jednej z bramek. Ojciec czai w co zuchy grają, ale próbuje zagrywki na tzw. Greka.
- W co chłopaki gracie?
Bartek, jako rzecznik ekipy, czerwieniejąc gwałtownie:
- To jest tato taka gra ... no, taka, no ... gra ...
Ojciec w akcie łaski, kończąc mękę:
- W "dupę" gracie?
Westchnienie ulgi i zbiorowe:
- Noooo!

Przeglądamy z Bartkiem listę WO, pod tytułem "Jakie książki każdy chłopak powinien przeczytać", lub coś w tym guście. Jest sporo tytułów, które znamy. Cieszy mnie jako czytającego ojca, że na część z nich Starszy reaguje: "Chciałbym to przeczytać". I tak wolnym kroczkiem dochodzimy do "Wielkiej księgi cipek", który to tytuł pada przeczytany na głos. Strzygący uchem Szymko natychmiast materializuje się przy nas z pytaniem na ustach:
- A co to jest cipka?
Zanim zdążę się wspiąć na szczyty ojcowskiej elokwencji i odpowiedzieć na, wydawałoby się, proste pytanie, z ust Starszego pada:
- Nie wiesz? Tak się nazywa siusiak u dziewczyn.
Dzięki synek. Mnie by to zajęło z pół godziny wykładu z anatomii.

32 komentarze:

  1. Wyjaśnienie anatomiczne genialne w swej prostocie, powinniście je opatentować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci nie mają czasu na chodzenie opłotkami i wysłuchiwanie jąkającego się rodzica, który albo cytuje pół podręcznika akademickiego albo strzela tekstami z "Seksmisji". Tymi o pszczółkach i ptaszkach :)

      Usuń
    2. Wiem, że dzieci nie mają czasu. Na szczęście u nas żadne wielkie księgi siusiaków nie pojawiły się na horyzoncie, bo też bym się jąkał :P

      Usuń
    3. To jakbyś zoczył w WO listę pt. "Jakie książki każda dziewczyna powinna przeczytać", odwracaj wzrok, bo na bank siusiaki będą :P Tylko ciekawe czy wersja "bez cenzury", bo tego ankietowani nie sprecyzowali :P

      Usuń
    4. W swoim lenistwie nie zajrzałem nawet na listę chłopięcą :P U nas teraz Lato Muminków (Starsza) i Mała syrenka w wersji hard oryginalnej (Młodsza) :)

      Usuń
    5. U nas, jak widać, Pan Kleks. Zrywami, ale już jesteśmy pośrodku Podróży :) Po komentarzem guciamal zapomniałem dopisać, że gdy po Akademii chciałem zrobić przerwę i poczytać coś innego, obydwaj panowie chóralnie odmówili. A więc fantasmagoryczne światy, pióra pana Brzechwy, wciąż się podobają :)

      Usuń
    6. Ano nie starzeją, Starsza doczytała z zainteresowaniem.

      Usuń
  2. Jako dziewczyna, w dodatku nie posiadająca męskiego potomka, ale posiadająca siostrzeńców chciałabym zostać oświecona, jak wygląda gra w "dupę", może żeby było prościej powinien mnie objaśnić starszy:)
    Widzę, że czytasz Pana Kleksa, ciekawa jestem, czy się podoba młodym, dla mnie to jedno z przzyjemniejszych wspomnień dzieciństwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczegółowych zasad nie znam, ale rozpoznaję cechy charakterystyczne. Pojedyncze dotknięcia piłki, dość częsta wymiana bramkarza i clou, czyli celowanie piłką z jedenastki w tyłek przegranego, ustawionego we wdzięcznej pozie, jak do salonowca, przy słupku :)
      Starszy, jeśli tylko nie jest wypruty po całym dniu ganiania za piłką, winszuje sobie słuchać wieczorami, a i Młodszy chętnie nadstawia ucho. Czyli jednak nie zestarzał się Kleks tak bardzo :D

      Usuń
    2. Ach to już chyba będę wiedziała, ta wdzięczna poza do salonowca jest charakterystyczna. Fajnie, że pan Kleks ma młodych, nowych czytelników :)

      Usuń
    3. Przymierzam się do filmu, ale to po lekturze. No i mam obawy, czy wilki wsparte sugestywną muzą TSA nie narobią zamieszania :)

      Usuń
    4. Nie wiem jak to jest z wersją czytaną przez rodzica, ale Akademia Pana Kleksa w wersji audiobookowej, w wykonaniu Piotra Fronczewskiego w ubiegłym roku stała się u nas hitem dłuuugiej samochodowej podróży:)
      I nie wątpię, że gdyby mój Starszy wiedział, że można piłką zagrać w dupę, od dziś nie grałby w nic innego:P

      Usuń
    5. W tym roku nie zapowiada nam się odpowiednio długa trasa, żebyśmy mogli docenić kunszt i dykcję pana Piotra :( Co do gry, to piłką można wszystko - piłką w "dupę", dupą w piłkę. Ważne, że jest ruch na świeżym powietrzu.

      Usuń
    6. Pewnie, że ruch najważniejszy. Moi przez miniony tydzień od świtu do nocy ganiali wyłącznie po dworzu, grupując się w jakichś strasznych bandach i płosząc nielicznych bezdzietnych wczasowiczów. Niewykluczone, że właśnie dlatego czytanie wydawało im się słabą rozrywką;)

      Usuń
  3. Rozpaczliwej? Przecież masz zacne grono stałych czytelników, którzy czekają na Twoje wypociny i z przyjemnością czytają nie tylko rozmowy (nie)kontrolowane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, ale ponoć w tym sezonie modny jest rozwój :P
      PS. Strasznie mnie ciekawi co to był za festiwal :D

      Usuń
    2. Wybacz, że wcześniej nie uspokoiłam kołatania Twego serca. Na Sonisphere chętnie bym się wybrała, ale tym razem trafiłam do Płocka, na Reggaeland. Na plaży spędziłam dwa świetne dni, choć reggae po prostu lubię, nie jestem wielką fanką. Jednak polecam, pozytywne wibracje udzielają się wszystkim i nie sposób nie bujać się w rytm muzyki:)

      Usuń
  4. Panie dzieju, jak raz wpadniesz w kanał RSS, to niełatwo z niego wypaść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo większości nie chce się czyścić czytników i sobie tak, dzięki Waszemu lenistwu, wiszę. Bez tego już dawno byłby mnie Internet pochłonął :)

      Usuń
  5. Zazdroszczę, że pomału ale czytacie. U nas czytelnictwo zdechło zupełnie - pierwszy raz od czasu, gdy zaczęłam czytać dzieciom. Im się nie chce, a mi nie chce się jeszcze bardziej, choć na pierwszy rzut oka wydawałoby się to niemożliwe:(
    Informację, że Wyborcza zrobiła taką listę gdzieś widziałam, ale natychmiast zamknęłam oczy. Po Twoim poście wiem, że zrobiłam ze wszech miar słusznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo pomału czytamy Kleksa. Za to bardzo szybko Bartek pochłania kolejne tomy Ulyssesa Moore'a. Tak szybko, że ostatnio kazałem mu wziąć od razu trzy, żeby nie niepokoić sąsiadów codziennym dobijaniem się do ich drzwi :) A niechcenie wisi w powietrzu, co poradzić? Lista jest co najmniej dziwna, ale że to ponoć czytelników ...

      Usuń
    2. Ulysses Moore, powiadasz? Może spróbuję podrzucić Starszemu, bowiem Lemony Snicket nam zdechł. Jemu po piątym tomie, mi po siódmym. Ileż można, rany!
      Podrzuć jeszcze coś z tej listy, jeśli możesz. Bardziej ciekawią mnie zresztą propozycje dla dziewczynek, bo już jakiś czas temu zastanawiałam się nad tym, co jest teraz uważane za "dziewczyńskie" książki.

      Usuń
    3. Świetnie wydane (wizualnie) książki, ale jak z treścią, nie wiem. Bartek cały czas pyta kiedy zacznę, bo widzę że chce pogadać i chyba w końcu muszę się zabrać :) Do listy nie mam już dostępu (chyba, że za 0,99 PLN), ale służę linkiem. Dziewczyńskiej listy nie widziałem :)

      Usuń
    4. Okazało się, że w tym miesiącu jeszcze dostęp mam, dzięki:) Dawno się tak nie obśmiałam - tym bardziej dziękuję! Bear Grylls obok Jaworczakowej i jej "Oto jest Kasia", czegoś takiego naprawdę się nie spodziewałam. Do listy dziewczyńskiej teraz nie zajrzę, bo moja przepona tego nie zniesie:P

      Usuń
    5. Wiesz, pytano pewnie grupę reprezentatywną, więc nic dziwnego, że lista wyszła jak niektóre odpowiedzi w Familiadzie :P

      Usuń
  6. Jejku.. A ja miałam siostrzeńca przez tydzień i gdy padło podobne pytanie nie wiedziałam jak odpowiedzieć. A tu proszę, taka prosta wykładnia.. Muszę pamiętać, że w razie czego u Ciebie trzeba szukać informacji jak rozmawiać z dziećmi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w sensie, że na blogu, bo tak, to u moich dzieci :)

      Usuń
  7. Jestem resztką? Jeszcze nikt mnie tak nie nazwał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słynę z niekonwencjonalnych komplementów :P

      Usuń
  8. O, to ciekawe. U nas nie grało się w "dupę", tylko w, no, tego ten... w "chuja" no. Zastanawiałem się, czy to ta sama gra, w końcu nazwa jakby podobna, a przynajmniej z tego samego pola semantycznego zaczerpnięta. Twoje wyjaśnienie w jednym z komentarzy potwierdziło moje przypuszczenia (choć u nas obywało się bez finału, tj. strzelania w tyłek). Tylko skąd u nas ten "chuj" i dlaczego? W każdym razie problemy z odpowiedzią na pytanie "W co gracie?" były podobne, jeśli nie większe ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pacholęctwa graliśmy z tzw. "starą gwardią" w karty. Najczęściej w "pana", którą to grę starsze chłopaki nazywały po imieniu. Kumpel poszedł po jednej z sesji do domu i spytany przez mamę co robił, ze szczerością kilkulatka, odpowiedział. Armagedon się rozpętał niewąski :D Brzydko zwących się zabaw z piłką nie pamiętam, ale ja mało za gałą biegałem :)

      Usuń
    2. Pytam Starszego czy grał kiedyś w d... ale wybałuszył oczy :-) U nas na Zachodzie chyba to się jakoś inaczej zwie.. :-) Albo Starszy jako niesportowy typ, może coś przeoczył? Ja jako dziecko, posiadając starszego brata grywałam za to często w karty i pamiętam grę w "pana", którego również nazywano po imieniu :-)

      Listę dla dziewcząt i chłopców też widziałam, i jak momarta ją obśmiałam! Tak w ogóle co to za bezsensowny pomysł z tworzeniem takich list?

      Wakacyjne czytanie u nas też upada. Ja staram się zachować twarz i nadrabiam zaległości wpisowe... Czytam Młodszemu przed snem obowiązkowo, za to Starszy raz przeczytał "Cud chłopaka" w ciągu jednego dnia i teraz jak patrzę z wyrzutem na niego, że nie czyta mówi: "no co, no co! A te 400 stron w jeden dzień, to niby co? Mam spokój na tydzień, o!" :-)

      Usuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."