... przyplątał się do nas z Phoenix w Arizonie, skąd, nie zważając na dystans, dotarł pod nasze drzwi w ciągu zaledwie trzech dni roboczych. Teraz leży sobie na półeczce i cieszy oko, choć oczywiście nie tylko. Myślicie, że będzie zbierał kurz? Skądże! Został już wypróbowany i zaakceptowany jako alternatywa dla papieru. Alternatywa, zaznaczam, nie zamiennik. I choć dystrybutorzy e-książek ciągle mają w poważaniu czytelnika, bo żeby na czytniku jednej firmy móc poczytać książkę kupioną w firmie drugiej, muszę złamać jej zabezpieczenia i przekonwertować na format obsługiwany przez moje urządzenie, to i tak uważam, że warto było wydać te 160 $. Wzrok się nie męczy, sam gadżet lekki i wygodny, a na upartego, mimo niedoskonałości przeglądarki, mogę na nim czytać Wasze notki przy pomocy Google Readera na urządzenia mobilne. Jeśli więc w statystykach zobaczycie w polu "Browser" - Kindle, to znaczy, że odwiedził Was Bazyl albo ktoś równie jak on zafiksowany na punkcie swego Kundelka.
Łał! ;) Ty burżuju! :P Zazdraszczam gadżetu. ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a jednak!
OdpowiedzUsuńNiech Ci służy. Ja jeszcze czekam.
Matylda_ab Ciułałem od dawna. A bajer fajny. +5 na dzielni dopóki ziomki się nie dowiedzą, że to do czytania książek :)
OdpowiedzUsuńAgnes To dzięki Kitkowi. Wjechała mi na ambicję i kiedy po raz 63 wahałem się nad przyciskiem "Buy", tradycyjnym: "Eee, znowu nie kupisz!" spowodowała drgnięcie palca :)
Ostatnio wyobraziłam sobie taką sytuację: jadę na dwumiesięczne wakacje do Barcelony, kiedy to, jak wiadomo, liczy się każdy kilogram bagażu i nie biorę trzech ciężkich książek (bo przecież nie wiadomo, co akurat będę chciała przeczytać) tylko taki oto sprzęcik. Aż mi się lekko na duszy zrobiło i stwierdziłam, że też chcę takie cuś:)
OdpowiedzUsuńBazylu, a czy Ty jesteś czytaczem książek w obcym języku?
OdpowiedzUsuńBo ja na sprzęt choruję, ale mam sporą obawę, że nie bardzo będę miała co czytać na tem.
zazdraszczam:)))może kiedyś stanieją?
OdpowiedzUsuńmilvanna Tylko lojalnie uprzedzam o niekompatybilności hamerykańskiej maszynki z empikowskim epubem z DRMem. Czyli nie ma tak, jakby się mogło wydawać, być powinno. Klikam "Kup", klikam "Pobierz", biorę i czytam :( Trzeba kombinować. I to za własne pieniądze.
OdpowiedzUsuńoshin Niestety, jestem monojęzyczny. A co do zasobów... Albo nielegalna walka z legalnie zakupionymi eksiążkami (zdejmowanie zabezpieczeń), albo otchłań internetu -> piraty -> calibre -> Kindle. Zależy jak jesteś elastyczna moralnie :D
No wiem, wiem. To może być problem, bo jestem trochę upośledzona komputerowo. Ale mam kilku bardziej rozgarniętych ode mnie znajomych:)
OdpowiedzUsuńKundelek wypasiony:) Strasznie bym też taki chciał mieć, ale jakoś wciąż szkoda mi kasy, albo lodówka się zepsuje, albo żona zalicza słupek autem... wiadomo jak jest:)
OdpowiedzUsuńTe ręce to Ci się na pewno telepia po chorobie?:)) Bo mnie się też czasami w niedzielę łapy trzęsą, a chory wcześniej nie byłem:)
zazdroszczę i ja
OdpowiedzUsuńJa i tak za dużo czytam, wiec taki kundelek byłby dla mnie gwoździem do trumny:). Ale nie wykluczam, ze za czas jakiś mogę si złamać:).
OdpowiedzUsuńFajny kundelek, aż się chce go pogłaskać :) Ech, nie poradziłabym sobie z tymi zabezpieczeniami.
OdpowiedzUsuńtrudne pytanie z ta elastycznością :)
OdpowiedzUsuńmuzyki i filmów nie ściągam. pirackie ebooki natomiast i owszem czasami ale nie lubię w nich niechlujstwa redakcyjnego. poza tym do tej pory ściągałam i jak chwyciło za serce to poszukiwałam wydanego normalnie, mając kindla nie byłoby mi ono potrzebne (mam nadzieję, bo oprócz bycia gadżeciarzem, to głównie mi zależy na skończeniu z przyrostem makulatury w domu:)
oshin Ja tam filmy i seriale dostępne w TVP ściągam, bo nie mam siły dulczeć po nocy, żeby obejrzeć coś ciekawego (emisje o 2.30 pominę milczeniem), a nagrywarki nie mam po prostu gdzie postawić. Muzykę odsłuchuję online, jak się spodoba, zanabywam CD i ściągam dobry rip jako kopię i na potrzeby elektroniki nasobnej :)
OdpowiedzUsuńCo do pirackich e-książek, to jak i z resztą. Zdarzają się wersje cymes jak i niechluje. Ale idzie ku lepszemu, bo np. bezkartek oferuje już takie skonfigurowanie konta, które automatycznie wyśle kupionego e-booka do Amazonu, a oni go przekonwertują na kundelka :) Wybór tradycyjnie należy do Ciebie.