Książkę tę napisała pod pseudonimem Melissa P. siedemnastolatka z Sycylii. Później, jak głosi nota wydawcy, okazało się, że jest nią Melissa Panarello, okrzyknięta jako "autorka najgłośniejszego włoskiego debiutu ostatnich lat".
Łomatko!!! Znaczy się, że Włochom przez kilka długich lat nie przytrafiło się, w "świeżej" literaturze, nic lepszego, niż pamiętnikowa historia zbuntowanej przeciw światu i ludziom (wszystko jest nudne, nic nie ma sensu etc. etc.) nastolatki, która ową "pustkę" wypełnia seksem, co jest wg niej drogą do spotkania ideału faceta, który obdarzy ją miłością przez duże M i uczyni z niej kobietę przez duże K. Który sprawi, że wszystko nabierze sensu, a ona sama nie będzie już tylko "ciałem".
Książka ma 136 stron. 30 przeczytanych, to i tak spora doza mojej dobrej woli (Dać jej szansę, dać jej ...), bo tego się po prostu czytać nie da. Typowe dla niektórych nastolatków narzekanie, w typie "nikt mnie nie rozumie", zapisane językiem blogów (no może trochę poprawniejszym, ale wciąż pretensjonalnym), przetykane jest "scenami". Autorka nie pominęła chyba żadnego układu. Mamy więc różne płcie, te same, seks grupowy, a dalej to już tylko mogę zgadywać, Mogę, ale nie chcę, bo po co? ;)
Podsumowując. Skandal wydaje się być dobrą sprężyną napędzającą maszynę marketingową. Niestety skandaliczna, to ta książka może być dla nastolatków (i to też nie wszystkich), którzy z wypiekami na twarzy zgłębiać będą kto, komu, gdzie, co i ile razy, excuse le mot, wsadził.
Łomatko!!! Znaczy się, że Włochom przez kilka długich lat nie przytrafiło się, w "świeżej" literaturze, nic lepszego, niż pamiętnikowa historia zbuntowanej przeciw światu i ludziom (wszystko jest nudne, nic nie ma sensu etc. etc.) nastolatki, która ową "pustkę" wypełnia seksem, co jest wg niej drogą do spotkania ideału faceta, który obdarzy ją miłością przez duże M i uczyni z niej kobietę przez duże K. Który sprawi, że wszystko nabierze sensu, a ona sama nie będzie już tylko "ciałem".
Książka ma 136 stron. 30 przeczytanych, to i tak spora doza mojej dobrej woli (Dać jej szansę, dać jej ...), bo tego się po prostu czytać nie da. Typowe dla niektórych nastolatków narzekanie, w typie "nikt mnie nie rozumie", zapisane językiem blogów (no może trochę poprawniejszym, ale wciąż pretensjonalnym), przetykane jest "scenami". Autorka nie pominęła chyba żadnego układu. Mamy więc różne płcie, te same, seks grupowy, a dalej to już tylko mogę zgadywać, Mogę, ale nie chcę, bo po co? ;)
Podsumowując. Skandal wydaje się być dobrą sprężyną napędzającą maszynę marketingową. Niestety skandaliczna, to ta książka może być dla nastolatków (i to też nie wszystkich), którzy z wypiekami na twarzy zgłębiać będą kto, komu, gdzie, co i ile razy, excuse le mot, wsadził.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."