Pamiętam, że kiedyś pisałem: "Masłowskiej czytał nie będę". Spowodowała to lektura jej "felietonów" w "Przekroju". Ponieważ jednak niedawno znów zagościła na grupie (pl.rec.ksiazki) i wzbudziła troszkę emocji postanowiłem się przekonać w czym rzecz.
Książka językowo średnia. Na początku owszem czyta się ładnie, eksperyment językowy jest, ale gdzieś od środka autorka przesadziła chyba z tym "rozpruwaniem, nicowaniem (...) języka" (jak to ujął pan Pilch) i to co do tej pory było dla czytelnika przyswajalne, zamienia się w bełkot. Apogeum bełkot ten osiąga na ostatnich kilku kartach kończących "Wojnę..." i tam już przypomina mi pannę Masłowską w "Przekroju", czyli taką, której osobiście nie trawię.
Treść, czyli kilka dni z życia młodego, "dresowego" człowieka (ksywa Silny), byłaby może ciekawa, gdyby nie próby udowodnienia jaki to z niego elokwentny gość. Co to niby ma być? Trzeba było ostro, jak już. Znani mi młodzi ludzie (nie wszyscy oczywiście) znają kilka słów (wyłączając kurwy, chuje i nne tego typu), myślą tylko o "dupach", "melanżu" etc. I nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej. A tu Silny, znający słowa typu "sacrum", "profanum". Z bogatym słownictwem. I przez to nieautentyczny.
Podsumowując. Ja uważam, że warto przeczytać tę książkę jako swoisty "młodych Polaków obraz własny", może nie do końca prawdziwy, ale zawsze. Panna Masłowska troszeczkę w końcówce przekombinowała, ale udało jej się skreślić kilka ciekawych postaci.
ps. Silnego polubiłem w pewnym momencie za dwie rzeczy. Za jego stosunek do McDonalds`a oraz za to, że podobnie jak ja nie rozróżnia: brwi od rzęs oraz sukienki od spódnicy (zawsze się muszę zastanowić co jest co :) ).
Nie polubiłam Silnego. Nie zrozumiałam tej książki. Przeczytałam ją tylko dlatego, że podobały mi się felietony Masłowskiej w "Przekroju", a że się skończyły, to sięgnęłam po książkę.
OdpowiedzUsuńNic mi z niej nie zostało.
Podobały Ci się? A co konkretnie? W nich.
OdpowiedzUsuńTo było tak dawno, że słabo pamiętam...
OdpowiedzUsuńAle chyba szczerość, otwartość i bezkompromisowość. Słowa rzucane niby chaotycznie, a splatające się w przedziwny wzór, który rozumiałam,który do mnie docierał.