poniedziałek, 17 listopada 2008

"Porwanie Jane E." Jasper Fforde


W literaturze wykreowano moc światów alternatywnych, mniej lub bardziej molestujących naszą rzeczywistość. Niemniej jednak panu Fforde udało się stworzyć świat, w którym każdy szanujący się mól literacki poczułby się swojsko. Bo cóż z tego, że Wielka Brytania toczy z Rosją zaciekły bój o Krym, a Walia jest socjalistyczną republiką? Cóż z tego, że nie rozwinęła się komputeryzacja, za to genetyka pozwala stworzyć domowego dodo (niedoskonałego, bo to wczesna wersja 1.2)? Cóż z tego, że świat polityki jest brudny (zawsze jest), a wszechpotężna korporacja Goliath we wszystkim macza swoje klejące się łapska. Cóż z tego, pytam, skoro jest to świat, w życiu mieszkańców którego, ważną rolę odgrywa KSIĄŻKA. I to mnie w tej powieści urzekło.
Któż z nas nie chciałby bowiem zanurzyć się w karty ulubionej książki? I to zanurzyć w sensie dosłownym, fizycznym. Wleźć do, dajmy na to, "Ogniem i mieczem" i popróbować panalonginusowego mieczyka :) A w świecie Thursday Next, głównej bohaterki cyklu książek Jaspera Fforde'a jest to możliwe. Niestety, jak to zwykle bywa, z tej możliwości korzystają nie tylko bogobojni czytelnicy, ale również prawdziwe łotry w rodzaju Acherona Hadesa, który dla osiągnięcia swych niecnych celów, porywa Jane Eyre z kart powieści Charlotty Brontë. Całe szczęście na straży porządku stoi cała gama różnych specsłużb, włącznie z, co prawda niezbyt poważaną, ale dla nas czytelników, najważniejszą, OpSpec 27 (Agencja ds. Operacji Specjalnych, wydział 27: Literaccy Detektywi), której przedstawicielką jest wspomniana już Thursdey. Walka między nią i Acheronem to trzon powieści.
Podobało mi się, bo jak może nie podobać się świat, gdzie ludzie przybierają nazwiska ulubionych autorów i postaci, na rogach ulic stoją automaty recytujące Szekspira, a baconiści chodzą po domach udowadniając, że to Bacon był autorem sztuk Williama :) W dodatku książka jest pełna różnorakich aluzji literackich, skrzy się humorem, a główna bohaterka da się lubić. Więc czegóż chcieć więcej? Chyba tylko tego, żeby Znak dokończył wydawanie serii :D
Polecam, bo jedyny mankament jaki w "Porwaniu ..." znalazłem, to fakt, że całość skupia się wokół literatury brytyjskiej. Ale trudno, autor jest w końcu Anglikiem :)

8 komentarzy:

  1. No, ta i następna książka pana Fforde - to cudeńko, mniam, mniam.

    I niech kartki będą lekkie temu, kto mi podprowadził dwa tomy w twardych oprawach, a najlepiej to niech jeden tom na łeb mu spadnie.

    Odkupiłam sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. ps. Dodo to jak elektryczna owca Dicka (USA, a nie Wielka Brytania!) :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Znak mnie wkurzył swoją odpowiedzią na moje pytanie o ich plany sotyczące wydania kolejnych tomów (a tom drugi urywa się w ten sposób, że nie wydawać tomu trzeciego to z ich strony zbrodnia na czytelnikach). Nie odpowiedzieli ani tak ani nie, bardziej to przypominało pocałuj nas w de. Nie lubię ich za to, oj nie lubię! Ale jak wydadzą dwa ostatnie tomy to im wybaczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie! Pal licho, kiedy tom cyklu stanowi zwartą całość i kończy się, nie zostawiając czytelnika z pytaniem: "Co dalej?". Niestety "Skok ..." pozostawia Thursday na życiowym zakręcie i brak kontynuacji, to właśnie wypięcie się na czytelnika. To już było poprzestać na pierwszym tomie :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisałam do Znaku i dostałam jednoznaczną odpowiedź, że nie planują wydania kolejnych części. Pozstaje wersja oryginalna ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. będzie trzeci tom.
    http://www.fforde.pl/index.htm

    OdpowiedzUsuń
  7. noktowizor Ale zdajesz sobie sprawę, że ta strona jest martwa, a to info wisi od hohoho, a może nawet dłużej (że zacytuję znanego kabareciarza)? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokładnie, ta informacja wisi tam od 2004 roku. Pięć lat trwa wkrótce, nawet nie będę się na ten temat wypowiadała. :/

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."