"(...) w domu Augusty skryły się głosy z całego stulecia, (...) długo leżały w kątach i zakamarkach, czekając na przyjście właściwego czasu. Ich czasu. Czasu opowieści."
Dla mnie ten czas przyszedł któregoś grudniowego wieczoru, kiedy sięgnąłem po "Dom Augusty" Majgull Axelsson i zasłuchałem się w tychże, sięgających początków poprzedniego wieku, opowieściach o losach pewnej rodziny, wywodzącej się od tytułowej Augusty. Opowieściach, które jak to ma w zwyczaju autorka, odsłaniają głęboko skrywane, rodzinne tajemnice i bez owijania w bawełnę pokazują ciemne strony życia, skutki niewłaściwych wyborów i skazy ludzkiej natury.
"Dom ..." to wstrząsająca lektura. Wyobraźcie sobie olbrzymie bagno stworzone z ludzkich brudów: niechcianych ciąż, niekochanych żon i dzieci, zdrad, przemocy domowej i nałogów. Wyobraźcie sobie siebie, z trudem utrzymujących się na powierzchni morza tych wszystkich niegodziwości, a następnie olbrzymi paluch, który z każdą przeczytaną stroną naciska na Waszą głowę, zanurzając coraz bardziej i bardziej. Tak właśnie czułem się ja.
Axelsson skupia się przede wszystkim na kobietach, które nie chcąc czy nie mogąc przerwać zaczarowanego kręgu, w każdym kolejnym pokoleniu popełniają te same błędy. Zakochują się w niewłaściwych facetach, oddają się i zostają porzucone. Są jednak na tyle silne, by stawić czoło przeciwnościom i wyjść na prostą. Do czasu. Kumulacja negatywnych, rodzinnych doświadczeń, ogniskuje się bowiem na najmłodszej przedstawicielce rodu, która nie wytrzymuje presji i... krąg zostaje zerwany.
Axelsson, podobnie jak w "Kwietniowej czarownicy", nie oszczędza czytelnika, pokazując, że życie to nie tylko różowe miśki, uśmiech na wyliftingowanej buźce, cud, miód i malina. To również przysłowiowe: smród, brud i ubóstwo. Człowiek czyta, zagląda w głąb siebie i wstydzi się, że tak wiele negatywnych cech, które piętnuje w bohaterach czytanej powieści, może znaleźć u siebie. Ot, choćby fragment, który przypomniał mi każdy krzyk, zmarszczenie brwi czy focha na Bartiego, który nie robił czegoś po mojej myśli:
"- Cicho, ty cholerny gnoju! Cicho! Cicho! Ciiicho! (...)
Tak nie wolno robić (...). W życiu może się zdarzyć niemal wszystko i większość błędów daje się naprawić, ale nie wolno pochylać się nad dzieckiem jak gorgona o oczach węża i przemawiać do niego głosem pełnym nienawiści. To zabronione. Tego trzeba zabronić. Jeśli się tego nie zabroni, świat stanie się wkrótce miejscem niemożliwym do życia."
Zgadzam się. Ja sobie zabroniłem. A nie jest to jedyna korzyść jaką wyniosłem z tej lektury. Polecam!
wow, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że po okładce nie spodziewałam się takiej treści.
Czasami okładki są nietrafione i działają odwrotnie niż zamierzenie. O tej książce czytałam wiele pochlebnych wrażeń, a twoja mnie w tym utwierdza. Trzeba przeczytać.:)
OdpowiedzUsuńZgadza się, świetna książka. "Kwietniowa czarownica" wciąż czeka u mnie na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie tłumaczone na polski książki Magjul Axelsson. To jedna z moich ulubionych pisarek. I wszystkie wywierają podobne wrażenie. Nie zapomina się ich. Znalazłam w sieci informację, że w ubiegłym roku w Szwecji wyszła jej nowa powieść. I już nie mogę się doczekać, ale niestety nigdzie nie mogę znaleźć nawet wzmianki o tym, że już ją ktoś tłumaczy.
OdpowiedzUsuńHeh, Bazylu! Dokładnie ten sam cytat wykorzystałam w swojej recenzji. Między nami rodzicami, hehe ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka porażająca, fakt. Dwie kolejne autorstwa Majgull stoją i czekają na mojej półce.
Bardzo podobała mi się ta książka.Jak zresztą wszystkie autorstwa Axelsson.Szkoda,że jest ich zaledwie kilka.
OdpowiedzUsuńo tak, fanstayczna, piękna, mądra, smutna książka..
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy to odpowienia książka, jeśli jest się w depresyjno - maniakalnym nastroju? ;-) Może lepiej poczekam na słoneczko.
OdpowiedzUsuńJoanna_Czytelnik Nie polecałbym przy "dołowaniu". Poczekałbym na słoneczko lub zastosował substytuty: herbatka z miodem albo kakao, kocyk, fotel i miękkie światło z nocnej lampki. A i tak będzie ciężko.
OdpowiedzUsuńMnie tam czegoś brakowało w tej książce.
OdpowiedzUsuń