I znów nasz maciupki klubik zmierzył się z wielką literaturą. I znów był jednomyślny w ocenie, choć dość dalekiej od zachwytów. Zatem kolejna książka za nami, a darcia kłaków, przekrzykiwania się w zapale i odmienności poglądów jak na lekarstwo. Nie znaczy to jednak, że tylko smętnie kiwaliśmy głowami, potakując sobie wzajemnie. Co to, to nie. Każdy dorzucił swoje pięć groszy i w ten sposób mieliśmy DKK-owskie spojrzenie na "Pary" Johna Updike'a, bo to one były tematem spotkania.
"Pary", to wydany pod koniec lat sześćdziesiątych, cholernie naturalistyczny i wręcz do przesady szczegółowy obraz życia na amerykańskim przedmieściu za prezydentury JFK. Seksualna rewolucja, zachwyt ogólnodostępną antykoncepcją i bezceremonialna kontestacja norm życia rodzinnego, i społecznego owocują, pod pisarskim mikroskopem autora, szeregiem zachowań tytułowych par, które czytelnik może sobie obejrzeć niejako od kuchni. W momencie wydania książki niewątpliwie wywoływały one rumieńce zawstydzenia na twarzach czytelników, a po prawie pół wieku, no cóż, też mogą. Zależy to oczywiście od czytelnika. Na przykład nasza paczka była raczej zniesmaczona niż zawstydzona wybrykami znajomych z Tarbox. Seks oralny, seks z ciężarną? Internet nie takie zna praktyki. Dopuszczamy wszakże możliwość, że ktoś Internetu nie ma, a sugestywne opisy harców, będą dla tego kogoś odkryciem.
Jednak to nie charakterystyka różnych łóżkowych kombinacji była dla nas podczas lektury problemem. Był nim raczej fakt niekompatybilności naszych problemów z problemami znudzonych dostatnim życiem mieszkańców Tarbox. Naruszanie ogólnie przyjętych norm, walka z obyczajem i religią, lęk przed starością i śmiercią, a wszystko to prowadzące do samounicestwienia. Stanowczo nie dla nas. Odnieśliśmy wręcz wrażenie, że nasi (moi i Żony) amerykańscy rówieśnicy z lat 60-tych, mają problemy które my utożsamiamy z wiekiem późniejszym. Po prostu, z pewnym zaskoczeniem, odkryliśmy po pewnym czasie, że mowa o trzydziestolatkach, a nie, jak myśleliśmy, ludziach o dwadzieścia wiosen starszych. Przeszkadzała nam także zbytnia szczegółowość obserwacji, która sprawiła, że "Pary" są ponad sześciuset stronicową kobyłą. Wszyscy w pewnym momencie wzdychaliśmy za końcem tej książki. Nie pomagały również w lekturze koszmarki językowe wynikłe z niestarannej korekty. Przykładów można by podać sporo, oto dwa z nich: "Pamiętaj, żeby należy je gotować w folii." i "Nigdy nie przywiązywali zbytniej wiele wagi do pieniędzy."
Podsumowując. Ciekawa dla dociekliwego badacza małomiasteczkowego życia w Stanach, a dla naszej trójki zwykłych czytelników zbyt rozwlekła, tematycznie dość odległa, ale niewątpliwie pozostawiająca w zadziwieniu, jak to ludzie lubią sobie komplikować, wydawałoby się, szczęśliwe życie.
Kiedyś czytałam książki Updike'a z serii o Króliku (Uciekaj, Króliku, Przypomnij się, Króliku, Jesteś bogaty, Króliku, Królik odpoczywa). Bardzo mi się podobały. "Par" nie znam, niestety. Ale jestem zaskoczona, że książka Was nie porwała, tak jak się można było spodziewać po Updike'u.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu bohatersko wzięłam się do czytania tej książczyny i tak mnie znudziła po kilkunastu już kartkach, że poczytałam sobie to za porażkę. Niestety.
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia dekady, w której wszystko musi eksplodować przed oczami widza i czytelnika feerią barw, grozy lub erotyzmu, a może po prostu każdy temat utrafia w jeden jedyny, odpowiedni dla siebie czas i później, jego język, staje się już nie zrozumiały dla współczesnych. Jakby nie było, zawsze znajdzie się ktoś kto skrytykuje i ktoś kto się zachwyci. Ja osobiście jeszcze nie czytałam, ale jako że lubię coś innego niż to, co serwują nam obecnie księgarnie, z pewnością do tej książeczki zajrzę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Korekta nowatorska, każdy sam sobie wybiera, co mu pasuje :D
OdpowiedzUsuńCzytałam Króliki, ale jakoś nie jestem wielką fanką Updike'a, chyba mnie męczy jego styl po prostu. Nigdy nie zdołałam się zainteresować życiem jego postaci.
Tylko ciut późniejszy Vonnegut też w końcu pisał "powieści obyczajowe", a jego czytam z zapałem.
Jolanta "Pary" to mój pierwszy Updike, więc żeby odpowiedzieć czemu nie porwała, potrzeba większej próbki. W biblio ciśnie mi się w ręce "Terrorysta", więc jak już się wciśnie, zobaczymy. W tę czy we w tę?
OdpowiedzUsuńakemi Bo, dość moim zdaniem nieszczęśliwie, zaczął Updike od strumienia świadomości, który wypłynął z głowy jednego z bohaterów i o mały włos i mnie by od "Par" odrzucił na milę, bo nie lubię.
Anhelli Ależ erotyzmu to w "Parach" skolko ugodno. Posunął się nawet autor do zasugerowania stosunków homoseksualnych i kazirodczych marzeń, więc jest dość ostro, choć jeśli przeczytać to -> http://tinyurl.com/yducr35, to dla współczesnego czytelnika może rzeczywiście mało. Ja też nie łykam książek z pierwszej dziesiątki bestsellerów, ale "Pary" i problemy w nich poruszone zaczęły mnie w pewnym momencie nudzić. I tego się będę trzymał :)
magenta Prawda? Znaczy z tym Vonnegutem :)
Masz rację, co będę sobie brudzić myśli taką prozą. Zmieniam zdanie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Co prawda? że czytałam? czy że lubię? Lubię a przeczytałam prawie wszystkie jego powieści (nie czytam już, bo nie czytuję po raz drugi tego, co znam, skoro jest tyle tego, czego nie znam). Może po prostu lubię jego gawędziarstwo? a może poczucie humoru czasem wisielcze.
OdpowiedzUsuńAnhelli No i odwiodłem od lektury. Teraz dylemat, dobrze to, czy źle?
OdpowiedzUsuńmagenta Napisałaś: "Tylko ciut późniejszy Vonnegut też w końcu pisał "powieści obyczajowe", a jego czytam z zapałem.", a ja do tego dodałem: "Prawda?", bo też Juniora lubię czytać :)
Muszę przyznać, że wyczekiwałam tej recenzji na Twoim blogu. Niestety z żalem muszę przyznać, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Teraz podobnie jak Anhelli nie będę "brudzić myśli taką prozą".
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale w końcu jest całe mnóstwo innych lektur wartych przeczytania.
Pozdrawiam serdecznie ;-)
Miss Jacobs Ale ja chciałem usłyszeć zdanie innych na jej temat, a Wy mi tu takie fanaberie... :)
OdpowiedzUsuń"Pary" omawialiśmy na zpotkaniu DKK w listopadzie 2009. Przytoczę to, co napisałam na naszej stronie. Było nas chyba 8 osób i okazało się, że jestem jedyną osobą, której powieść się nie tylko podobała, lecz podobała się bardzo.
OdpowiedzUsuńKsiążka w Stanach Zjednoczonych ukazała się w 1968 roku, a więc w momencie dla społeczeństwa
amerykańskiego i europejskiego bardzo ważnym: ruchy studenckie przeciwko wojnie w Wietnamie,
ruch hippisowski, ruch feministyczny, walka o wyzwolenie czarnej ludności, zamach na Roberta Kennedy'ego. Na tle tych ważkich wydarzeń ruchów kontestatorskich toczą się losy kilku par w niewielkim fikcyjnym miasteczku Tarbox. Państwo Smithowie, Hanemowie, Withmanowie nudę małomiasteczkową zabijają przyjęciami, romansami i również półjawną wymianą żon.
Jest to Ameryka czasów prosperity klasy średniej, w której niepracujące żony prześcigają się w urządzaniu mieszkań i organizacją przyjęć, Ameryka religijna, a jednocześnie zafascynowana psychoanalizą i Freudem, życiem seksualnym swoim i sąsiadów.
Updike z iście naturalistycznym zacięciem oddaje wszelkie erotyczne doznania, które dla mnie, osoby już wiekowej okazały się o dziwo “sympatyczne” ,a to z powodu swobody i naturalności opisu, jak wiatr owiewający ciało.
Owe odwołanie do mitycznego wiatru pojawia się w powieści kilkakrotnie. Mnie, jak zwykle u Updika urzekł język literacki, niejednokrotnie poetycki, oraz sposób narracji, dzięki której autor Par zyskał miano
“kronikarza amerykańskich przedmieść”. John Updike stworzył naturalistyczną powieść na miarę Marcela Prousta i szkoda, że ukazała się ona w Polsce po tak wielu latach już po śmierci autora.
Anonimowy Ja Updike'a bynajmniej nie skreślam, po prostu "Pary" nie trafiły w me gusta. A za sympatyczne uważam staroświeckie opisy baraszkowania w "Dekameronie", Updike wydał mi się jednak zbyt dosadny.
OdpowiedzUsuńDla mnie Updike jest wielkim pisarzem. Uwielbim jak pisze o ważnych sprawach bez zbytniej egzaltacji. Pary też uwielbiam, może dlatego, że czytałam je na plaży?
OdpowiedzUsuńMasz rację, szczegółów od groma jest w tej powieści. Czytałam ją długo, bo w oryginale, ale z TAKIM autorem mogę się pomęczyć.;) Mimo wszystko lubię taką gęstą prozę. Poza tym - samo życie.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zwróciłam uwagę na to, kiedy książka powstałą. Tym bardziej wielkie brawa dla autora, wg mnie nic a nic się nie zestarzała.