poniedziałek, 23 stycznia 2012

"Piękna kobieta w obłoku spalin" Bożkowski Jeremi (właśc. Ciecierska-Więcko Bożena)

Nie wiem czemu, zakonotowałem gdzieś w szufladce pamięci, że drugi tom z Fidybusem “to już nie to samo” co “Msza …”. Gównoć tam prawda! Już pierwszy rozdział tej wysoce rozrywkowej pozycji, który pozwolę sobie roboczo nazwać komediowym kryminałem, wprowadził mnie w doskonały nastrój, a ciąg dalszy w tym nastroju utrzymał. Strasząc zatem gromkim śmiechem zarówno połowicę, jak i dzieci moje maleńkie, dotarłem do końca, otarłem łzy rękawkiem i śpieszę donieść w czym tkwi siła “Pięknej kobiety …”.
Zacznijmy od głównej bohaterki, Malwiny Kaleckiej, która jest kobietą z jajami. Nie, nie w sensie, że twarda i szybko podejmuje męskie decyzje. Jest po prostu tak egocentryczną egocentryczką, że rozmowa z nią sprowadza się właściwie do monologu z kwestiami “Ja …, ja …, mi …” w rolach głównych. Dodajmy do tego, że Kalecka jako rycząca czterdziestka wyimaginowała sobie, że ciągle pozostaje zalotnym, nastoletnim kurczątkiem, o schrupaniu którego marzy każdy facet na Ziemi. Mało? Malwina jawi się sobie, w swoim wyobrażeniu, jako współczesny Leonardo, kobieta renesansu, wsystkowiedząca, wszystkopotrafiąca i w ogóle naj, naj, naj. Co dziwne, nawet to, że ogół społeczeństwa zdaje się nie podzielać tych opinii, nie robi na paniusi wrażenia, bo każdą sytuację potrafi sobie wytłumaczyć na swoją korzyść. Słowem - gdyby mnie z taką babą zamknąć na jakie pół godzinki, to lepiej żeby siedziała dalej niż na wyciągnięcie rąk. Bo myśl, żeby uciszyć Malwinkę definitywnie, zaczyna świtać w głowie szybciej niż później i, jak się wkrótce okazuje, nie tylko w głowie czytelnika.
Ale nie samą Malwiną “Piękna …” stoi, choć przyznaję, że jej jazdy, a szczególnie poetycki szmergiel i pewne zawirowania z nim związane, doprowadziły mnie po kilkukroć do łez. Reszta ekipy, czyli znajomi, współpracownicy i osoby, które niebacznie wpadły w orbitę oddziaływania wyżej wymienionej, to całkiem różnorodna i przez swą różnorodność dostarczająca paszczy wielu powodów do szczerzenia, ferajna. Ot, choćby Magda i Michał Bajorkowie, wyluzowane małżeństwo z własnymi ześwirowaniami, szeroką gamą przyjaciół i wrogów, w tym, w tej drugiej grupie, panią Dziopkową, babolem z parteru, który to babol jest z typu tych, co to w nocy, o północy, zza uchylonej firanki zaobserwuje każdy, kompromitujący szczegół Waszego życia. A nawet jak nie zaobserwuje, to sobie dopowie. A jak jej kto nie uwierzy, to i prowokację potrafi zainscenizować. Oj, przecież każdy takiego babola w życiu spotkał, to co będę tłumaczył.
Wszystko mnie się. Wszystko. Postacie, intryga, humor sytuacyjny (Magda wołająca z wanny do dzwoniącej do drzwi Malwiny coś w stylu: “Właź! Jak obcy, uwaga bo pies!!”) i cały ten pieprznik wynikający z głupiego zachowywania osób zamieszanych w sprawę, który tak lubiłem we wczesnych powieściach Chmielewskiej. I nawet to, że brak jest księdza Przeogromnego, a Fidybus pojawia się późno, nie zmąciło mi szczerej uciechy z lektury.
Pewnie jak zwykle wyszło chaotycznie i nie idzie mnie zrozumieć, ale niech postawię sprawę jasno - polecam! A jakby się ktoś jeszcze wahał, to TU notka bardziej zrównoważona i wszystkomająca. Zuzanko, dziękuję za trop.

PS. Jeśli chodzi o stopień wciągnięcia, to dodam tylko, że na wyjeździe "tylko zerknąłem" na pierwszą stronę :) 

12 komentarzy:

  1. To chyba ja Ci podsunąłem tę niegodną myśl, że Kobieta gorsza od Mszy:)) Biję się w wątłe piersi i wstawiam oba tomy, a i trzeci, do kolejki powtórkowej:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze słyszę ( i widzę) o Bożkowskim vel. Ciecierskiej i o Fidybusie czy jak mu tam...
    Z recenzji wnioskuję, że książeczka zabawna. Jak spotkam - nie wykluczam. Tymczasem Mankella do poduszki czytam;-)
    Zawsze zerkam co masz w trakcie czytania - "Bagaż..." fajny, taki retro, ale z duszą ;-)Wykopałam go z czeluści regału u rodziców wcale nie tak dawno (ze 2 lata temu) i dziwiłam się, czemu ja tego jeszcze nie znam...A wydanie ISKRY z takim "ludzikiem" seria.

    OdpowiedzUsuń
  3. ZWL Ależ ja nie szukam winnych. Zresztą, gdyby to było w drugą stronę, to bym bluzgiem może i rzucił, ale tak ... Bardzo przyjemne rozczarowanie, bardzo :)
    Agnesto Ja do niedawna też. Ale chodzi człowiek po takich dziwnych blogach, co to zero wompirzów i inszych nowości, to się i natknie na takie ramoty, i ze zwykłej, chłopskiej ciekawości przeczyta. A potem, jak widać, się cieszy, bo podpasowało.
    PS. A "Bagaż ..." leżał na półeczce, wyciągnięty chyba przez któregoś z Młodych, to go wziąłem do kibelka i tak ze mną został.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znaczy nie spłonę na stosie z makulatury, dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i tak smakowicie zabrzmiało, że jakbym miała, to bym od razu wzięła na tapetę.

    OdpowiedzUsuń
  6. ZWL Kontynuacja Ci się marzy? "Elokwentny facet w obłokach dymu"? Ja daruję, ale żeby mi to było przedostatni raz :P
    Agnes Mogłem tak nie słodzić, bo co będzie jak się rozczarujesz :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Bazylu: trzeci tom "Zbrodnia na eksport", bodajże:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ZWL Właśnie zalega w reklamóweczce wraz z pieczywkiem i "Wielkim bazarem ..." Theroux :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajrzałam i od razu horyzonty poszerzyłam. Pierwszy raz o Bożkowskim słyszę, a tyle lat już chodzę po tym globie... Nie omieszkam zanotować ku pamięci :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się alterego autorki, a Twoja pochlebna recenzja tylko utwierdza w przekonaniu, że niezwłocznie nalezy po tytuł sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę że nie bez powodu Joanna Chmielewska tej siązki szukała a i innych do tego zajęcia zaprzęgała.Nie czytałam ale jeśli trafię to bez zastanowienia zamierzam się zagłębić w lekturze.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."