wtorek, 21 lipca 2009

"Hotel Paradise" Martha Grimes


Dajcie pijakowi pięć zeta - kupi wino, dajcie dwunastolatce chwilę, a opowie Wam całe swoje życie i życie wszystkich otaczających ją osób. Ba, mało tego, opowie też historię każdego przedmiotu w zasięgu wzroku, wszystkie lokalne ploteczki i milion innych mniej lub bardziej ważnych dla siebie spraw. W porządku, czujcie się poinformowani na temat tego co czeka Was, gdy zdecydujecie się poznać Emmę Graham, główną bohaterkę i narratorkę kryminalnej powieści "Hotel Paradise", autorstwa Marthy Grimes. Choć "kryminalna powieść", to moim zdaniem, jeśli o "Hotel ..." chodzi, szufladka na wyrost, bo tak jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak kryminału nie czyni kilka trupów. W tym konkretnym przypadku, dwa.
Lubię opowieści o małomiasteczkowej Ameryce, a jeszcze jak w tle jest tajemnica i odrobina dreszczyku, to już cud, miód i w ogóle. Tu tajemnica sięga kilkudziesięciu lat wstecz, a jej rozwiązania podejmuje się wspomniany już podlotek. Emma jest dzieckiem bystrym, żeby nie rzec, troszkę zarozumiałym i denerwującym, ale niektóre jej komentarze są naprawdę powalające. Będąc odrobinę zaniedbaną, przez pochłoniętą prowadzeniem tytułowego hotelu matkę, może pozwolić sobie na wypuszczanie się w swe detektywistyczne podróże nawet do sąsiedniego miasteczka o nie najlepszej reputacji. Każda jej podróż to całe tony informacji o napotkanych ludziach i o wydarzeniach jakie miały w danej lokalizacji miejsce. I wszystko byłoby w porządku gdyby ...
Ano właśnie, gdyby w pewnym momencie Emma nie stwierdziła: "Chyba nie lubię zbyt szybko dowiadywać się prawdy, nie chcę, by nagle wzeszła niczym słońce i mnie oślepiła. Lepiej kiedy powoli ciurka." No i ciurka, bo nasza detektyw maksymalnie komplikuje sprawy proste i gada, gada, gada. I mnie to gadanie w pewnym momencie zaczęło nużyć, bo ileż razy można wysłuchiwać perory o dąsach starszej pani, którą Emma obsługuje w hotelowej jadalni, albo zachwytów nad kulinarną maestrią własnej matki. Bo dziewczynka nie tylko gada, ale i zjada i to według moich obliczeń ilości, którym ja nie dałbym rady, a każdą zjadaną potrawę z pietyzmem opisuje.
Gdyby nie "przegadanie" powieści w jej drugiej połowie, mógłbym z całego serca "Hotel ..." polecić. Niestety w pewnym momencie historia zaczyna się wlec, a ja na samą myśl o kolejnych stronach szczebiotu Emmy dostawałem ataku ziewania. Całe szczęście w tej paplaninie były "iskierki", które nie pozwoliły na sen.

12 komentarzy:

  1. ta mała jest świetna :)
    Czytałam tylko "Hotel Belle Rouen" a "hotel Paradise mam w domu ale jeszcze nie zdązyłam przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. mary Być może, ale nie na co dzień. Ja w duchu dziękowałem, że to powieść i będę mógł od Emmy odsapnąć. I robiłem to, nawet podczas lektury. Emma jest bowiem momentami, hmm, przytłaczająca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie szczebiotanie, lubię książki z dziećmi, ale nie dla dzieci. Muszę zapamiętać tytuł.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe. no faktycznie, może i tak. Ale generalnie przyjemna lektura to była. Nie moge powiedzieć. Trafność obserwacji Emmy mnie czasem powalała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. clevera Tyle tylko, że ten szczebiot narasta, narasta i zaczyna się odbijać w czaszce echem. A to już nie jest fajne :)
    mary Pierwsza połowa owszem. Później to, co miało posmak świeżości (12-letni detektyw) troszeczkę "więdnie" w przepaplaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To to jest kryminał czy raczej obyczajowa, skoro takie opisy codziennych rzeczy?

    OdpowiedzUsuń
  7. ktrya Jest morderstwo i wątek kryminalny, a więc kryminał. Z drugiej strony za okładką: "Z czułą zadumą i przewrotnym poczuciem humoru Grimes maluje świat małomiasteczkowej Ameryki - krainę zapomnianych hoteli, piaszczystych dróg donikąd, zdziwaczałych staruszek mieszkających na strychu; krainę, w której wciąż kryje się wiele niespodzianek. i tego tła obyczajowego jest dużo więcej. Sama zdecyduj co to :)

    OdpowiedzUsuń
  8. aha, czyli juz wiem czego sie spodziewac :)
    moze lepsza jest ta seria z dwojką detektywów.. cos tam "Pod anodynowym naszyjnikiem" i inne.. nie kojarzę zbytnio tytułów.

    OdpowiedzUsuń
  9. mary Nie wiem, nie znam. A z Emmą się jeszcze spotkam. Tylko nie od razu :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm, mnie to nazwisko (autorki) polecano i ja sobie zapamiętałam, a tu taki klops. Ale żaden klops tak naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Agnes Jest i klops z makaronikiem, i anielski placek, i jeszcze kilkanaście potraw i drinków. A wszystko ładnie opisane :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Barts mówi nie.

    Jedyna książka z serii kryminałów Polityki, której nie dałem rady zmęczyć do końca. Nudne, przegadane i o niczym, na dodatek wątek kryminalny w ogóle mnie nie porwał.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."