Daniel Pennac, w latach 1969-95 licealny nauczyciel francuskiego, napisał zbiorek esejów, którego polski tytuł "Jak powieść" średnio oddaje to, co zastaniemy w środku. Bardziej przystaje tu tytuł angielski - "The Rights of the Reader". Bo rzecz to o czytelniku właśnie i czytaniu oraz o prawach, które tym procesem rządzą i które miłośnikowi książek przysługują.
Na samym początku przyznam rację tym, którzy piszą, że Pennac prochu nie wymyślił i cała książka zbyt odkrywczą nie jest. To prawda. Niemniej jednak truizmy na temat czytania podaje autor w tak bezpretensjonalny sposób, że lektura całości jest prawdziwą przyjemnością. A i otworzyć oczy też potrafi, bo mimo, że wspomniałem o truizmach, to zgodnie z przysłowiem "najciemniej pod latarnią", czasem trudno nam dostrzec to co wydaje się oczywiste.
Przyznam również rację tym, którzy zwracają uwagę na fakt, że książka od daty swego wydania w 1992 roku zestarzała się, a przywoływane przez pana Daniela przykłady, częstokroć śmieszą swą naiwnością. Ale to też ma swój urok, bo czyż nie przyjemnie jest poczytać o czasach, kiedy to zagrożeniem, czy konkurencją, dla książki nie był Internet czy Playstation 3 podłączone do 50'' plazmy, a zwykły kasetowy walkman. I jak lektura "Pachnidła" rozbudziła w zbuntowanych nastolatkach miłość do książek.
Cokolwiek by o tej książce nie mówić, jest to lekka i przyjemna lektura, napisana przez czytelnika dla czytelników. Z każdej strony emanuje miłością do czytania i jest świetnym przypomnieniem, co tak naprawdę w tej czynności jest pięknego i za co ją lubimy. I pamiętajcie, że macie prawa do: nieczytania, przeskakiwania stron, nieskończenia książki, czytania jeszcze raz, czytania byle czego, bovaryzmu (choroby przenoszonej przez tekst), czytania byle gdzie, czytania na wyrywki, czytania na głos, milczenia. A rozwinięcia tych praw znajdziecie w książeczce Pennaca, po którą naprawdę warto sięgnąć.
Prawo do krytykowania gniotów i całej tej uciechy jaką dają książki ;)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że w serii Spectrum często są ksiązki już trochę nieaktualne, ale z uporem wznawiane, niektóre są tego warte, ale inne zaczynają już trącić myszką
bsmietanka Tylko należy pamiętać, że czasem przeginamy i "Słowa książki giną w potokach naszej wymowności". Ale jakże sobie odmówić tejże "wymowności"? Gdyby w 1992 roku Pennac mógł prowadzić bloga, może zmieniłby zdanie :D
OdpowiedzUsuńUwielabiam Pennaca za serie Malaussène, oprocz ktorej czytalam "Comme un roman".
OdpowiedzUsuńchyba, niestety, nic z Malaussène nie zostalo przetlumaczone na j. polski :((
naprawde szkoda
daggy
Oooo, że też ja nie mogę trafić na taką książkę. Może za leniwie szukam?
OdpowiedzUsuńMnie się podobało. Mimo iż czasem za bardzo trąciło tym belferstwem, to się podobało.
OdpowiedzUsuńNo bo przecież to książka o książkach!
czytałam Pennaca i bardzo mi się ta książka podobała. Czymś podobnym, może już trochę mniej naiwnym, bo napisanym przez francuskiego profesora uniwersyteckiego (przykłady tesktów kultury też są w związku z tym inne) - jest książka Pierra Bayarda "Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało".
OdpowiedzUsuńKsiążkę Bayarda mam, zaczynam co jakiś czas ją czytać i rzucam, nie jest to całkiem to, co tygryski lubią najbardziej.
OdpowiedzUsuń