
Hitem poprzedniego weekendu byli w naszym domu, wygrzebani przez Kitka z półki WBP, “Strażacy”, ze znanej nam z innych odsłon (“Rekordy zwierząt”, “Smoki”) serii “Świat w obrazkach”. Przy pomocy dużej ilości ilustracji (w końcu nazwa serii nie wzięła się znikąd) oraz objaśniających, najczęściej jedno lub kilkuzdaniowych, opisów pod nimi, pozycja ta porządkuje i wzbogaca wiedzę małego człowieka na temat pożarnictwa.
Czy powinien mnie dziwić strażacki szał, który ogarnął moich dwóch małych facecików (ze wskazaniem na Starszego), skoro w książce można znaleźć informacje o sprzęcie pożarniczym, ubraniach, samochodach, wyposażeniu remizy i tysiącu innych rzeczy, na widok których chłopcom, a czasem i dużym chłopom, lśnią oczęta. W dodatku autorzy nie ograniczyli się jedynie do kwestii polewania ognia z sikawki, ale wychodząc od prehistorycznego ujarzmienia żywiołu, na kilkudziesięciu stronach przedstawili historię walki z czerwonym kurem i inne wyzwania, które stoją przed współczesnymi strażakami. Mamy więc strony o ratownictwie medycznym, morskim czy drogowym i wielu innych aspektach pracy dzisiejszych sikawkowych.
Coby nie zanudzać. Nie dajcie się zmylić. Mnogość tytułowych obrazków wcale nie oznacza, że to książka bez treści, bądź przeznaczona dla maluchów. Wiadomości jest w niej sporo, a ilustracje są ważne również dla starszych dzieci, zauważyłem bowiem, że choć Bartek z uwagą słucha tekstu z “gołych” stron, to paluszki w międzyczasie sięgają, by zobaczyć czy na następnej stronie będzie czym ucieszyć oczy. A w “Strażakach” zdecydowanie jest.
Gratulacje ;) Na "Strażaków" specjalnie bym nie narzekała, bywają lepsze ulubione lektury kilkulatków ;)
OdpowiedzUsuńTa. U nas święci triumfy "Transport" z tej samej serii. Od przewożenia ładunków na pniach drzew po Concorde'a. Młody zafascynowany, a ja umieram z nudów ;-)
OdpowiedzUsuńCzytaj czytaj! A jak już za bardzo się będą chłopaki napraszać, zarzuć hasłem "a nauczcie się i czytajcie sobie sami!" :)
OdpowiedzUsuńmala_forma Przez lepsze rozumiesz np. zafascynowanie książeczką z bzdurnymi wierszykami o zwierzątkach zilustrowaną oczojebliwymi wycinankami z cynfolii zdobionej brokatem? :D
OdpowiedzUsuńHanyszka Eee, pierwsze dwa czytania były nawet ok, ale im dalej w las tym rzeczywiście bliżej śmierci z nudów :)
Agnes Bartek jest totalnym leniwcem i choć już nieźle duka, to jednak tatuś jest dużo lepszy jako maszyna do przerobu papieru na audiobuki :D