Kiedy ktoś postanawia wykorzystać wzorzec choć odrobinę zbliżony do jakiegoś klasyka, to wiadomo, że kogoś z promocji zaświerzbią paluszki, żeby dokonać porównania do. Czy zatem dziwi, że dwa tomy przygód Elli skoligacono z nieśmiertelnymi Mikołajkami? Nie. W końcu mamy gromadkę małych dzieci, dorosłych i mnóstwo nieporozumień związanych z zupełnie innym postrzeganiem świata przez obie grupy. Żeby było dobitniej zajawka ze "świetnie się bawiliśmy". To na wypadek, gdyby ktoś miał wątpliwości co do tego, że czeka go wspólnota doznań na równi z mikołajkowymi. A ja mówię, be-ze-dura i zachęcam do czytania także tych, którzy do serii Goscinnego mają stosunek ambiwalentny. Bo co prawda w drugim tomie pojawia się chłopiec lubiący dawać fangi w nos, ale jednak humor jest, moim zdaniem, oparty na trochę innym mechanizmie, niż ma to miejsce u francuskiego protoplasty.
Dajcie zatem sobie i dzieciom szansę, żeby poznać, już nawet nie piszę o reszcie, ale choćby naszego ulubieńca, Patego. Młodego człowieka, który swym roztrzepaniem i niezorientowaniem w tym co się wokół dzieje bije na głowę nie tylko profesorów, ale i naszego Szymka, co samo w sobie wiele mówi. Źródło największego zamieszania w książkach i najbardziej niepohamowanych wybuchów śmiechu u słuchaczy. To przezeń musiałem przerywać lekturę, żeby wycierać załzawione od śmiechu oczy i to jego perypetie Szymon powtarza z pamięci (wspólnie polecamy scenę w teatrze). Ewentualnie Tuukkę, grupowego mędrca, który braki w wiedzy nadrabia pewnością siebie, co powoduje, że czasem jego wyjaśnienia, które pozostali przyjmują bez szemrania, wpędzają towarzystwo w kolejną kabałę. No i pana z jego komentarzami, w których nie raz rozpoznamy burczane przez siebie pod nosem, w stosunku do naszych (choć niekoniecznie tylko naszych) pociech, teksty.
Można trochę narzekać, że humor miejscami przaśny (sceny głuchego telefonu), ale to właśnie takie historie wzbudzały największe salwy śmiechu u chłopaków. Mojego też, żeby była jasność. No bo jak się od nich powstrzymać, jeśli prośba o wyjście do łazienki wypuszczona z jednego końca teatralnego rzędu kończy się na drugim: "Pate wygrał Eurowizję!".
Jeśli chcecie się przekonać czy jesteście kompatybilni z rodzajem humoru zaprezentowanym przez Timo Parvelę w dwóch tomach przygód Elli i jej przyjaciół, poszukajcie po znajomych i bibliotekach. Niestety, Nasza Księgarnia przestała wydawać autora i książki mają status białych kruków. A szkoda, bo wyjątkowo zgadzamy się z okładką, która donosi, że książki o Elli są niebezpieczne, bo grożą wielokrotnymi wybuchami śmiechu oraz że należy unikać lektury w miejscach publicznych. Może to potwierdzić para w średnim wieku z dwoma synami lat 9 i 7, u której do dziś hasło: "To twój pies?", kończy się chichraniem. Polecamy!
PS. Może by tak jakieś wydawnictwo pomyślało o przekładzie, bo jest z czego wybierać.
Biblioteczna "Ella" gościla u mnie w domu, ale niestety nie zdazyłam sie z nią zapoznać, gdyż córka szybciutko ją zaliczyła i odniosła do matecznika.A widze, że mogłam chociaz przekartkować...
OdpowiedzUsuńPowiem tak. U mnie wspólna lektura dawała dodatkowy bonus w postaci szymkowego śmiechu, który jest tak totalnie zaraźliwy, że nawet jeśli jakaś scena średnio mnie śmieszyła, to dotrzymując mu towarzystwa śmiałem się pełną paszczą. Przy czym chwilami miałem problem z głośnym czytaniem, bo wzrok poleciał dwa wersy przed usta i nagle ogarniała mnie taka śmiechawa, że musiałem odczekać, żeby móc kontynuować. Tak miałem przy wspomnianej Eurowizji. Całe szczęście chłopaki jeszcze obśmiewały poprzednie przeinaczenie, więc złapałem oddech i było w miarę płynnie :D
UsuńNa Allegro tom 2 jest za 9 zł
UsuńW licytacji. I 9 dni do końca :( Ale stanąłem w szranki :D Dzięki :D
UsuńDrugi tom Elli mam od wielu lat w domu i pamiętam, że dawno temu ją przeczytałam i wrażenia były jak najbardziej pozytywne :)
OdpowiedzUsuńBa, wziąłbym ją na stan, celem okazjonalnego poprawiania sobie humoru fragmentami, ale ciężko upolować. Na chwilę obecną jedna aukcja na alle z ceną ~7 dych :(
UsuńWygląda na coś zdecydowanie dla mojego młodszego (a może i starszego?). Szkoda, że deficytowe - na szczęście jest w katalogu naszej biblioteki, może uda się upolować.
OdpowiedzUsuńCzekam zatem, licząc na kilka słów u Ciebie, choć przyznam, że przydałby się też jakiś tester dysponujący córkami :P Kto wie, może Parvela strzela humorem trafiającym tylko do facetów? A nie, wróć! Przecież Kitek też czytał, a Jej śmiech niósł się aż na parter :D
UsuńCórką też dysponuję, ale wiek cokolwiek nie ten... (1 LO)
UsuńNiech przeczyta rodzeństwu, a Ty obserwuj reakcje i notuj :P
UsuńTaa.. Myślisz, że to takie proste. Czasem tęsknię za czasem kiedy miała 6 lat... ;-)
UsuńJa też. A Starszy ma teraz 9 :)
UsuńNiech Ci będzie, nawet bym i przeczytała. Ba! Nawet i z życzliwą ciekawością, tylko cóż z tego? Na horyzoncie żadnej szansy, by dopaść którąkolwiek część. Mogę jeszcze wysłać Starszego do jego szkolnej biblioteki (czasem mają tam takie wynalazki), ale nie wiem czy się uda, bo baaardzo nie lubi pani bibliotekarki (dobrze rokuje, jeśli chodzi o rozwój czytelnictwa dzieci, prawda?).
OdpowiedzUsuńA poza tym: każda chwila spędzona na rodzinnym chichraniu jest bezcenna!:)
PS. Ilustracje to chyba Majaluoma, czy jak-on-tam-się-pisze?
Ja niestety nie pomogę, bo swoimi egzemplarzami nie dysponuję, a wychowanie nie pozwala mi na biblioteczną kradzież :P A jeśli Wasza szkolna jest tak obfita w coś pozalekturowego jak nasza, to szkoda Starszego stresować kontaktem z bibliotekarką (swoją drogą czym Mu tak zalała sadła?).
UsuńWspólne chichranie rzecz bardzo cenna i z dnia na dzień coraz bardziej deficytowa :( A wiesz, że nawet miałem pomysł, żeby zamiast pisania moich smętków nagrać śmiech Młodszego i wstawić jako jedyną rekomendację dla książek Parveli? No, może ze zdaniem wyjaśniającego komentarza :) Może ten pomysł jeszcze wykorzystam, ba, mam już nawet apkę na telefonie :D
Ilustrowana jest tylko okładka, ale Twoje bystre oko w połączeniu z, jak sądzę, obcowaniem z tatą Różyczko, nie zawiodło. To jest Majaluoma :D
Zdaje się, że w naszej szkolnej bibliotece jest całkiem niezłe zaopatrzenie, ale cóż z tego, skoro Starszy się wzdraga na samą myśl. Pani bibliotekarka jest - zdaje się - zanadto energiczna i natarczywa jak na jego potrzeby.
UsuńA Parvela jest chyba jeszcze bielszym białym krukiem niż myślałam: sprawdziłam właśnie w Książnicy Pomorskiej - obie części dostępne tylko w czytelni. Co wyklucza chichranie:(
Taty Różyczki nie można zapomnieć. Ani w słowie, ani w obrazie:)
Rozumiem. Coś na kształt pytającego się 5 razy pod rząd, czy pomóc, ekspedienta? Też nie lubię ludzi chcących za wszelką cenę usłużyć :P A chichranie w czytelni jest możliwe, ale może nie być tak spontaniczne jak w zaciszu rodzinnego domu :) Aż chyba wyciągnę serię o Tacie :D
UsuńChcę przeczytać! Czemu to takie drogie?
OdpowiedzUsuńTo jedna z zagadek istnienia :P Druga, czemu nikt nie wydaje reszty? Ale na wznowienie "Księgi Diny" ludzie się doczekali, to i może Ellę ktoś weźmie pod swoje skrzydła. Będę trzymał kciuki :D
UsuńU nas Ella królowała jakiś czas temu, chyba sześć tomów mamy, w tym jeden z autografem, bo pan Parvela w Berlinie gościł. Starsza uwielbiała Ellę.
OdpowiedzUsuńZajrzałem na Amazona i rzeczywiście, wielość tytułów, a nawet form (audiobooki) robi wrażenie. Inne ilustracje. Niestety mój niemiecki zgubił się gdzieś w pierwszych policealnych latach. Nie lubiłem i nie pielęgnowałem. Ok, to zwykłe lenistwo było, bo francuski lubiłem i też nie pielęgnowałem :P Myślę, że przetłumaczona i wypromowana mogłaby stać się hitem, tak ja u mnie w domu, w którym pewne powiedzenia weszły do użycia :D
UsuńI ja tak myślę:) Szkoda, że Nasza Księgarnia porzuciła wydawanie.
UsuńSzkoda. Chłopaki też żałują. Na pocieszenie poczytamy sobie oba tomy jeszcze raz :)
Usuń