E-book młodzieżowej powieści Mariusza Wollnego pokutował na moim czytniku od czasu, kiedy siłą jakiejś promocji był na nim zagościł. Czyli lat parę. Omiatany od czasu do czasu wzrokiem, ulegał przed innymi chciejstwami i kurzył się biedulek, aż do czasu, gdy wiedziony bliżej niesprecyzowaną potrzebą postanowiłem się z nim zapoznać. Hura!, niech żyją bliżej niesprecyzowane potrzeby, bo dzięki jednej z nich udało mi się na czas jakiś oderwać od jesiennej szarugi i zamieszkać w renesansowym Krakowie, gdzie śledziłem poczynania tytułowego bohatera, inwestygatora króla jegomości, Kacpra Ryksa. Faktem jest, że zamienił stryjek ..., boć klimat piastowskiej stolicy roku pańskiego 1569 wcale weselszym od listopadowej aury za oknem nie był, ale nie zmienia to faktu, że wcale łacno i z wielką uciechą mi się książkę przeczytało.
Tytułowy Kacper to krakowski podrzutek, odchowany przez zakonnika i dany na wychowanie wdowie prowadzącej karczmę. W chwili poznania dziewiętnastoletni młodzik ma za sobą niezłą szkołę życia. Jednako mimo licznych pokus, na które jest narażony facet w jego wieku, w dodatku żak Akademii, jest Kacper na najlepszej drodze ku świetlanej przyszłości. Jako kawaler ambitny, bystry, ze sporymi aspiracjami i nielichymi znajomościami, postanawia nie licząc się z ekspensami i niebezpieczeństwami, zostać pierwszym w historii prywatnym detektywem alias inwestygatorem. I zamiar swój osiąga, paląc po drodze z bandoletów, robiąc rapierem i kordem albo wręcz walcząc wręcz. Ociera się o śmierć albo piękne niewiasty (przy okazji zastanawiając się nad własną seksualnością), zadziera z możnymi ówczesnego świata i królami ówczesnego półświatka i prze jak tur ku wymarzonemu serwitoratowi, który usankcjonuje jego działania w terenie.
Podoba mi się zamysł autora, by za pomocą powieści łotrzykowsko - przygodowej przybliżyć nastoletniemu czytelnikowi renesansowy Kraków i osobistości tamtych czasów. Ba, wykonanie podoba mi się do tego stopnia, że przymykam oko na niektóre uproszczenia czy naciąganie akcji w sposób, który pozwala wprowadzić do tekstu jeszcze odrobinę wiedzy. Bo kogóż i czegóż na kartach "Kacpra ..." nie ma? Wśród postaci, Janowie: Kochanowski, Zamoyski i Drohojowski, młody Sęp - Sarzyński, biskup Padniewski, bracia Mniszchowie czy mistrz Twardowski. Wśród wydarzeń: tumulty studenckie czy unia lubelska o opisach codzienności w mieście stołecznym nie wspominając. No właśnie, Kraków. Opisywany detalicznie (czasem do przesady, ale jak rzekłem wyżej, przymykam), pod względem architektonicznym, społecznym i każdym innym. W skrócie - drugi po Kacprze bohater książki imć Wollnego. No i jeszcze język. Najeżony łaciną i anachronizmami językowymi, które nawet dorosłego czytelnika potrafią czasem, w pierwszej chwili, wprawić w osłupienie ("- Mój Kacper to radziecka głowa!" czy "Prezerwatywa przed niepożądanymi gośćmi (...)".
Wierzcie lub nie, ale odnalazłem, czytając "Kacpra ...", smak lektur młodości. I mimo, że zagadka kryminalna nie porywa, to jednak klimat powieści, szczypta renesansowych arcana, którym z ciekawością przyglądałem się w czasach studenckich oraz szybka akcja sprawiły, że miło spędziłem czas w towarzystwie pana detektywa i jego przyjaciół. A zresztą, czy można nie polubić książki, w której występuje grabarz o jakże wdzięcznym mianie - Bazyl?
Dla grabarza Bazyla na pewno warto. A po czym się poznaje, że to dla młodzieży, a nie tak modne ostatnio retro dla dorosłych?
OdpowiedzUsuńJest co prawda w miarę krwawo (np. opis partactwa zdenerwowanego małolepszego), a i z opisami zamtuzów i innych podejrzanych przybytków autor się nie szczypie, ale mam jakieś podskórne wrażenie, że jednak ćwierć wieku temu bawiłbym się przygodami Kacpra lepiej :)
UsuńMam wrażenie, że ćwierć wieku temu w ogóle wszystkim bawilibyśmy się lepiej :P
UsuńNa targach książki widziałam prototyp planszówki opartej na tym cyklu (zdaje się, że głównie na dwóch pierwszych tomach) - ma się ukazać pod koniec roku, teraz zbierają na jej wydanie pieniądze na wspieram.to.
Usuń@ZwL Trudno odmówić Ci racji :)
Usuń@Elenoir Oglądałem, ale niestety nie mam aż tylu zaskórniaków :( Tym bardziej, że w planach mam kupienie kilku planszówkowych pewniaków :P Swoją drogą ma Kacper fajną stronę i otoczony jest bajerami w rodzaju apki na iOS. Podoba mi się to i czekam na wersję na Androida. Może powstanie zanim sięgnę po drugi tom :)
Mi też się podobało :) Rzeczywiście są pewne uproszczenia fabularne, ale klimat powieści, fajnie podana wiedza historyczna i język są naprawdę na poziomie. Bardzo lubię tę serię :)
OdpowiedzUsuńZ ciekawością przeczytałem o spelunce zlokalizowanej w Smoczej Jamie czy zapoznałem się z fragmentami poezyj, które wpleciono w treść. :) Mam nadzieję, że kolejne tomy trzymają poziom?
UsuńPS. Wartością dodaną jest pomagier głównego bohatera. Nizioł podobał mi się prawie tak jak Jean z powieści Lyncha :D
Hmm, dokładnie nie pamiętam, trochę chyba jest spadek, ale ja to Wollnemu darowałam. Nizioł jest super :)
UsuńTo już któraś z kolei pozytywna recenzja "Kacpra Ryxa", która mi się na blogach wyświetla - coś musi być "na rzeczy", albo raczej - w fabule (choć przyznam, że negatywne opinie o książkach budzą moją czytelniczą ciekawość równie mocno, kto wie, czy nie mocniej niż pochwały nawet?). Tak czy inaczej, trzeba się w końcu skusić :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Retro mocno się trzyma. Niedawno stary Kraków ożył w "Tajemnicy Domu Helclów", a Warszawa lat 1905-1925 u Kalinowskiego ("Śmierć frajerom"). Pierwszą książkę polecam (pisałam o niej u siebie), o drugiej tylko słyszałam, ale elementy układanki podobne do tych, co w "Kacprze" - przygoda, sensacja, thriller, kryminał miejski w jednym. No i warszawski półświatek, odmalowany podobno tak szczegółowo, że książkę da się czytać jak przewodnik po Warszawie sprzed wieku. I to też cykl, więc przyjemności na dłużej wystarcza.
"Tajemnicę ..." pewnie kiedyś najdę na bibliotecznej półce, ale póki co nurzam się w bardziej współczesnych realiach Londynu Aaronovitcha :D Dzięki za namiary :)
UsuńNo, ciekawa jestem Twojej opinii o Aaronovitchu. Nie pisałam o jego powieściach u siebie, ale czytałam obie części i jestem raczej sceptyczna.
UsuńPozwolisz, że nie będę się rozpisywał w komentarzu, bo mi braknie materiału na notkę. Jak skończę "Księżyc ..." obiecuję coś skrobnąć :)
UsuńSpokojnie, poczekam;).
UsuńPierwsze trzy tomy bardzo sympatycznie mi się czytało.
OdpowiedzUsuńOstatni wydawał się już zbyt przesadzony ;)
A kolejne, które dotyczą syna Kacpra, to już jest niestety złe zło.
Czyli widzę, że moja świecka tradycja niedoczytywania młodzieżowych cyklów powieściowych do końca będzie miała się dobrze :D PS. Myślałem, że cykl kończy się na 4 tomie :)
UsuńTeż zauważyłem pewne "belferskie" zacięcie autora, ale nie ma się co dziwić pan Mariusz przez długie lata był nauczycielem historii. W sumie nie traktowałem "Kacpra..." jako powieści młodzieżowej, raczej właśnie w stylu kryminału historycznego, bo o retro ciężko tutaj mówić, przeznaczonego głównie dla dorosłych. Twoje uwagi jednak mają coś w sobie można to dostrzec po owym przemycaniu wiedzy historycznej.
OdpowiedzUsuńPamiętam też, że obiecywałem sobie, że przeczytam następne części i tak jakoś zeszło do dzisiaj, a części jak nieprzeczytane tak są nieprzeczytane .
Są w tej książce sceny i aluzje, które jakby przeczą młodzieżowemu targetowi jako odbiorcy. Z drugiej strony, jak czytam młodzieżowe fantasy, to stwierdzam, że Kacper aż tak "dorosły" nie jest :P
Usuń