poniedziałek, 25 sierpnia 2008

"Lala" Jacek Dehnel


Wszyscy już o "Lali" pisali. I tendencja jest, że "Lalę" się chwali.
Tak jakoś rymowanie wyszło, ale, fakt jest faktem, że i ja "Lalę", Jacka Dehnela, pochwalić muszę. Bo to miło, kiedy bierze się do ręki książkę młodego człowieka, a tam, piękną polszczyzną pisane, wybuchają nam w twarz uczucia, jakie tylko wnuczek żywić może do babci. Bo to rzecz o babci. Babci niezwykłej, nietuzinkowej, wspaniałej, ale też przegrywającej walkę ze starością i zbliżającej się ku nieuchronnej granicy, za którą Nieznane. Szczęściem wielkim jest babcię mieć. Moja zmarła, kiedy byłem dzieckiem i niestety, przyznać ze smutkiem muszę, pamięć o niej blaknie we mnie z dnia na dzień. Dlatego takie wrażenie zrobił na mnie pomysł Jacka. Przeniesienie babci na karty książki. Chaotyczne, jak chaotyczne potrafią być wspomnienia. Dziś pomieszane z kiedyś. A to wszystko tworzące obraz kobiety z krwi i kości, z jej słabościami i zaletami. Osadzonej w rodzinie i rodzinnej historii.
Piękna książka i pięknie napisana. Podejrzewam, że będąca dla autora zarówno swoistym hołdem jak i pewnego rodzaju katharsis. Bez względu na to, czym miała być, warto ją przeczytać. Nie pożałujecie.

1 komentarz:

  1. Cukiereczek. Kupiłam, zachwyciłam się, dałam mamie do poczytania, zachwyciła się, pewnie jeszcze komuś pożyczę, żeby się zachwycił.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."