Kupiona mojej kobietce na imieniny, wreszcie wpadła w moje łapki. Nie powiem, że nie jest wciągająca, ale do "mrocznego thrillera", jak reklamuje ją napis na okładce, jeszcze jej daleko.
Fabuła - sztampowa. W małej mieścinie w USA ginie, w brutalny sposób zamordowanych, trzech chłopców. Osadzono i stracono rzekomego sprawcę, jednak po 6 latach koszmar powraca. Pojawia się jak sądzono - naśladowca. Psychopatę próbują złapać: miejscowy, gapowaty, ale cholernie przystojny szeryf oraz agentka FBI, specjalistka od portretów psychologicznych seryjnych zabójców, mająca kłopoty małżeńskie.
No i właśnie. Zazwyczaj w przypadku thrilleru proporcje romans (o ile jakiś w ogóle jest) - jatka i napięcie, są na poziomie 1-5 na korzyść napięcia. Tymczasem w "Dotyku zła" na flirt dwóch głównych bohaterów zużyto zbyt wiele literek. Bez przerwy czytamy, jak to szeryf się otarł o agentkę, jak agentka musnęła go ręką, jak on jej chuchnął na szyjkę ;) W zestawieniu z tymi informacjami ginie gdzieś w oddali sprawa morderstw, która powinna stanowić pierwszy plan snutej opowieści. Ale nic w tym dziwnego, bowiem po wnikliwym oglądaniu książki doszedłem, że książkę wydało, nie znane mi wydawnictwo Mira stanowiące część Harlequin Enterprise sp. z.o.o. - co chyba wiele, o ile nie wszystko wyjaśnia.
Skrótem - dla miłośników romansów, za krwawa, dla zwolenników thrillera, za romansowa. W sumie ni pies ni wydra. Jeśli masz wolny wieczór i nie chce Ci się myśleć - możesz przeczytać ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."