Od razu ostrzegam. Jeśli spodziewacie się omijania głównego tematu, czyli choroby, jeśli spodziewacie się górnolotnych metafor jej dotyczących, jeśli myślicie, że Sołżenicym jest zwolennikiem ukrywania najgorszego za wszelką cenę, nie czytajcie "Oddziału ...", bo będzie to dla Was cios między oczy. Zresztą sam tytuł powinien czytelnika orientować jaki typ książki bierze do rąk. Dzisiejsza młodzież podsumowała by to tak: "Ziomal wali bez żadnej ściemy".
Sołżenicyn, sam chory na nowotwór, zebrał swoje doświadczenia z hospitalizacji i uczynił je kanwą powieści. Nie jest to jednak li jedynie dziennik człowieka nieuleczalnie chorego. Pod płaszczykiem szpitalnej opowieści autor opisuje chore społeczeństwo. Związek Radziecki jest właśnie na etapie chruszczowowskiego potępiania kultu jednostki i odżegnywania się od "dokonań" Stalina. Nie znaczy to jednak, że równie łatwo jak odwołano Sąd Najwyższy, da się odwrócić los setek tysięcy ludzi, doświadczonych przez stalinowski aparat terroru.
Wśród bohaterów, przewijających się przez salę chorych, mamy przedstawicieli wszystkich grup ówczesnego społeczeństwa: zesłańca Kostogłotowa, prominenta Rusanowa, dziecko marginesu - Diomkę, żołnierza-robota - Achmadżana, kombinatora Czałyja. Ten mikroświat pokazywać ma raka toczącego opisywane społeczeństwo, a czytelnik od razu orientuje się, które komórki (chorzy) są zdrowe, a które toczy "nowotwór" systemu.
Powiem wprost. Mimo, że "Oddział ..." jest niewątpliwie świetną powieścią alegoryczną, to jednak dla mnie głównym jej bohaterem nie jest Historia czy Totalitaryzm, a rak. Choroba, sama w sobie straszna, podkreślona w książce bezdusznością instytucji radzieckiego szpitala. Cała zaś sytuacja przypomina mi żywcem polską "szpitalną" teraźniejszość. I to najbardziej mnie po lekturze "Oddziału ..." przeraża - strach przed nowotworem oraz fakt jak bardzo polskie szpitale dzisiaj przypominają te z ZSRR lat 50-tych.
Smutna, gorzka i bardzo rosyjska powieść.
OdpowiedzUsuńGdy wspomniałaś o nieprzeczytanych książkach, z tzw. własnych zasobów, spojrzałem na swoją skromną szafeczkę i ujrzałem "Oparzenie" Aksjonowa. To tak a propos rosyjskich powieści :)
OdpowiedzUsuń