poniedziałek, 13 października 2008

"Sprawiedliwość owiec" Leonie Swann


Dwie pułapki czekają na polskiego czytelnika, któremu przyjdzie do głowy przeczytanie "Sprawiedliwości ...".
W pierwszy potrzask wpada czytając blurba, który zachęca do lektury, stawiając powieść na jednej półce z "Folwarkiem zwierzęcym" Orwella i "Wodnikowym Wzgórzem" Adamsa. Zaprawdę powiadam Wam, nie nastawiajcie się :) Druga skucha, to czyjaś radosna twórczość (tłumacz, wydawnictwo??), która oryginalny tytuł "Glennkill. Ein Schafskrimi" zamieniła w "Sprawiedliwość owiec: Filozoficzną powieść kryminalną.", bo przecież wiadomo, że:
a) czytelnik polski bez tego dopisku na okładce nijak by tej, znikomej zresztą, ilości filozoficznego przesłania nie znalazł,

b) czytelnik zapewniony, że ma do czynienia z książką filozoficzną czuje się lepszy i bez porównania bardziej ynteligentny, niż czytający zwykły kryminał.
No, ale do rzeczy. Czytałem "Sprawiedliwość ..." z przerwami. Czasem długimi na tyle, że zdążyłem przeczytać inną książkę. Dlaczego? Bo, mimo początkowego zainteresowania świeżością spojrzenia na powieść kryminalną (dla tych, którzy nie wiedzą - owce rozwiązują zagadkę śmierci swego pasterza), po kilkudziesięciu stronach zaczęła się nuda. Zaczęła się i już do końca lektury mnie nie opuściła. Może ja się nie znam, a może autorce tak dobrze wyszło wczuwanie się w owczą skórę, że stworzyła książkę o owcach dla owiec? :) Może to też wina tłumaczenia*, choć nie mnie to osądzać.
Podsumowując - ładnie pokazany świat owiec i świat oczami owiec, niestety, jako całość, po pewnym czasie równie nużący, jak pojadanie na pasionku. Skończyłem i z radością oczekuję na kolejny odcinek "Baranka Shauna" w TVP, bo jeśli już mam się zaznajamiać z owcami, to wolę tak :)


* http://tinyurl.com/3qmcwy

11 komentarzy:

  1. Baranek Shaum? Fajny, ale ja osobiście uwielbiam baranka z dobranocki "O rety! Psoty Dudusia Wesołka". Sam Duduś jest prosiątkiem, ma przyjaciół: kaczkę, byczka - ale wątkiem pobocznym są tam pomysły (odlotowe) baranka, zdawałoby się jedynego myślącego przedstawiciela stada owiec. Owieczki niby nieruchawe i bez polotu, ale jak coś wymyślą... :)
    Bajka jest tak znakomita, że starannie pilnowałam swego czasu pory wieczorynki, żeby nie przegapić Dudusia. No cudeńko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Shaun, proszę ja Ciebie, rzondzi i dudusiowy baran, mimo że potrafi wzbudzić mój uśmiech, do pięt mu jednak nie dorasta. Swoją drogą ciekawe, kto się wzorował na kim?
    I co to za tłumaczenie kto zacz Duduś? Jestem ojcem prawie trzylatka. Zapomniałaś? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Shaum nie mówi!!!
    A dudusiowy baranek i owszem, i to jak!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym słowem uważasz, że Irek Krosny jest gorszy niż Ani Mru Mru? :D A poza tym, gdzie widziałaś gadające owce? Shaun jest autentyczny. Nie sztuka rzucić grepsem.

    OdpowiedzUsuń
  5. No dobra, to ja się już przyznam. Shauma prawie nie znam, ledwo, ledwo, jeden czy dwa epizody widziałam.
    Ale mimo wszystko o czymś świadczy, że wcale mnie nie porwał, natomiast w drugim zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Ot, ścieżek miłości nie ma co tropić, bo wywiodą na manowce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale lubisz "plastelinki"? Wiesz - "Wallace i Gromit", "Chicken Run" etc.?
    PS. To jest baranek ShauN, pewnie używasz kosmetyków ShauMa i stąd to "m" :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No i dotarłeś do sedna. Otóż, moje preferencje uwarunkowane są nijakim, obojętnym wręcz stosunkiem do plastelinek.
    I wybacz namiętne przekręcanie, napiszę sto razy w notatniku: baranek Shaun.

    A propo baranków i owieczek w ogólności, widziałeś miniaturkę Pixara o śpiewającym baranku z Australii (chyba), ogolonym do gołej skóry?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli to z tego pixarowskiego pakietu na DVD, to nie widziałem. Płyta za droga, a w sieci grzebać jakoś nie było czasu.

    OdpowiedzUsuń
  9. pl.youtube.com/watch?v=e3BLi_YM9is

    Ale to chyba nie po polsku (nie mam głośników w pracy), a szkoda, bo piosenka tak wpada w ucho, tak melodia, jak i słowa...
    W domu jeszcze poszukam, jak nie zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znaaaam! Ja to widziałem przed jakimś kinowym seansem, ale na tyle dawno, że z chęcią sobie przypomnę.

    OdpowiedzUsuń
  11. W domu znalazłam, ale na dysku, waży ~50 MB :)
    Śliczne toto :)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."