czwartek, 23 października 2008

"Frajerzy" Rafał A. Ziemkiewicz


"Frajerzy" to bardzo dobra lektura "kibelkowa". Nie chodzi mi bynajmniej o merytoryczną stronę książki. Jest to po prostu zbiór felietonów, które RAZ spłodził był na przestrzeni lat, i które w zdecydowanej większości dotyczą szeroko pojmowanej fantastyki i jej miejsca w literaturze. A krótka forma jaką jest felieton pozwala odpowiednio porcjować dawki podczas wizyt w "świątyni dumania", która dla młodego ojca bywa czasem jedynym miejscem, w którym może oddać się lekturze.
Ale do rzeczy. Pióro Ziemkiewicza słynie z ostrości i w przypadku "Frajerów" również można to zauważyć. Autor piersią broni swych przekonań i nie szczędzi złośliwości tym, którzy się z nim nie zgadzają. Nie obyło się też niestety bez osobistych wycieczek.
Jeśli miałbym jednym zdaniem streścić "o czym to", powiedziałbym: o inności literatury popularnej ze szczególnym uwzględnieniem sf-f. RAZ bierze w obronę książki przez większość krytyków i część czytelników uważane za dolinę intelektualną i pisane, jak się sądzi, dla kasy i pod publiczkę, żądną zakrwawionych mieczy, gwałconych księżniczek, czy intergalaktycznych romansów. Ponadto próbuje dowieść sztuczności podziału na fantastykę
rozrywkową i problemową, czyli inaczej rzecz ujmując nieambitną i tą z pretensjami do bycia Sztuką. Przy okazji zahacza też o inne obszary tzw. kultury popularnej.
Czytało się nieźle do pewnego momentu. Otóż, wcześniej rozrzucone po różnych pismach i rocznikach, felietony, zebrane w jednym miejscu okazały się, po zaaplikowaniu określonej dawki, dość monotematyczne i wtórne. Poza tym chcąc podejść do "Frajerów" należy posiadać przynajmniej podstawową wiedzę na temat polskiej i światowej fantastyki, bo autor rzuca tytułami i nazwiskami bez zbytniego wchodzenia w szczegóły: kto zacz.
Myślę, że z większą przyjemnością przeczytałbym "Frajerów", gdyby zbiór zawierał felietony tematyczne, w rodzaju "Mrocznych zamczysk" bądź "Skąd wziął się Sherlock Holmes (i jego czapka)". Takie, które są skondensowaną genezą pewnych zjawisk zachodzących w litpopie*, zawierających kilka ciekawostek czy jakąś anegdotę. Niestety RAZ upodobał sobie piętnowanie literackiego salonu (dotowani be, wolnorynkowi cacy), o czym pisze w co drugim kawałku.
Podsumowując. Warto poczytać, bo choć po pewnym czasie w głowie usłyszycie echo, to jednak paru ciekawych rzeczy o fantastycznym światku można się dowiedzieć. No i na zakończenie jest wywiad z Lechem Jęczmykiem.

PS. Ciekawe są poglądy autora na pożyczanie książek zawarte w "Jak i dlaczego zostałem trollem" :D

* Literaturze popularnej.

1 komentarz:

  1. Ziemkiewicza nie trawię. W małych ilościach, wręcz mikroskopijnych - jeszcze, jeszcze... w większych jest niestrawny.
    Ale zauważyłam, że to ogólnie jest cecha zbiorków różnego rodzaju felietonów, począwszy od Ziemkiewicza, poprzez popularnego Eco, Clarksona, ba, nawet Nyczka, zakończywszy na X*.
    Jako jedyny wyłamuje się tu Oramus i jego felietony pisane po piątym piwie.




    * - wstawić dowolne pasujące nazwisko, mnie zabrakło na podorędziu.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."