"Okrutna, ciasna wolność samotnej jednostki, całkowicie odizolowanej od reszty świata, jest gorsza niż więzienie".
Wziąłem się za tą powieść - klasykę romansu, żeby udowodnić sam sobie, że nawet facet może z przyjemnością taką książkę przeczytać. Niestety okazało się, że nie. I to nie ze względu na etykietkę "powieść kobieca", ale ze względu na... No właśnie, na co? W końcu to nie tylko romans, ale i studium społeczno - obyczajowe, upadającego, angielskiego społeczeństwa klasowego, na początku XX wieku.
Po pierwsze: postacie, których nie mogłem polubić. Choć Lawrence próbuje przekonać czytelnika, że lady i jej kochanek, człowiek z gminu, są cool, bo przełamują pewne stereotypy, dla mnie: on do ostatnich stronic pozostał chamem, który zaspokaja własne chucie (jebaką - jak sam się określa), a ona zmanierowaną arystokratką, której podoba się dziki seks z podwładnym, ale jednocześnie brakuje jej kasy i intelektu, które oferuje niepełnosprawny mąż.
Po drugie: pewien mesjanizm owej powieści, który w latach pierwszego wydania książki, burzył krew flegmatycznym gentlemanom i wyniosłym ladies, ale w czasach dzisiejszych po prostu nuży.
Po trzecie: zakończenie, które jest swoistym happy endem i nijak się ma do tego, co przeczytałem na kartach książki.
Podsumowanie może wydać się dziwne po tym co napisałem. Polecam. Polecam, bo proza Lawrence`a wbudza emocje i pokazuje świat jakiego my w zasadzie nie znamy. Świat, który odszedł w zapomnienie (choć nie wszędzie).
ps. Denerwowała mnie maniera tłumaczki, która wiejską wymowę niektórych postaci, uzyskiwała losowo wstawiając "o" zamiast "a" i zamieniając sz-s, cz-c itd., co powodowało, że karty "Kochanka ..." zapełniły się ludźmi sepleniącymi ;) Ale może się czepiam?
"Kochanka..." na pewno przeczytam do końca czerwca (egzamin). ALe chyba przestanę czytać jego recenzję, bo każda kolejna przekonuje mnie, że nie spodoba mi się ta książka.
OdpowiedzUsuń