"Niezwykłe przygody ..." to zbiór opowiadań i to, jak sam tytuł wskazuje, opowiadań niezwykłych. Są to bowiem, umieszczone w realiach znanych czytelnikom komiksów o Iznogudzie, opowieści, o przygodach pochodzącego z bucharskiego emiratu, słynnego mędrca i filozofa - Hodży Nasreddina. Przemierzając szlaki karawan od Buchary do Chiwy i od Chiwy do Samarkandy piętnuje głupotę, ośmiesza ograniczonych wezyrów i kadich, a biedakom pomaga uniknąć kłopotów. Jest uwielbiany przez prostych ludzi, wśród możnych ma śmiertelnych wrogów. Dodać należy, że wszystko to jest opisane językiem gęsto przetykanym różnymi egzotycznymi wyrazami (płow, dżubba itp.) i operującym niezwykłą ilością przenośni ("olbrzymi dryblas o gębie, na której ospa wystawiła dwa tysiące pomników"), co jednak w żaden sposób nie umniejsza przyjemności płynącej z lektury, a nawet wręcz przeciwnie. Opisy miejsc i wydarzeń są na tyle barwne, że wręcz przenoszą czytelnika w świat bajkowego Dalekiego Wschodu.
Na czym polega niezwykłość "Przygód ..."? Otóż każdy z dwudziestu rozdziałów to osobna historia, a w każdą z nich wpleciona jest zagadka. I tylko od czytelnika zależy, czy zechce wytężyć mózgownicę i spróbuje postawić się na równi z książkowym mędrcem, czy też podąży na koniec książki, gdzie umieszczono rozwiązania umysłowych rebusów.
Przyznam szczerze, że w większości przypadków udało mi się podążyć krętymi ścieżkami umysłu Hodży i potwierdzić słuszność mych przypuszczeń w rozwiązaniach, ale ze dwa razy złamałem się i poszedłem na łatwiznę.
Podsumowując. Przy czytaniu "Niezwykłych przygód ..." przypomniałem sobie wspaniałe wynalazki poprzedniej epoki, czyli książki, które pozwalały wyprostować troszkę zwoje. Czytelnicy, którzy przekroczyli wiek studencki, pamiętają z pewnością serię "500 zagadek o ...", "Wyprawy kapitana Łamigłowy", czy "Rozkosze łamania głowy" Pijanowskiego. "Przygody ..." są o tyle fajniejsze, że zamiast suchej zagadki dostajemy zabawne i ciekawe historyjki do poczytania. Polecam.
Na czym polega niezwykłość "Przygód ..."? Otóż każdy z dwudziestu rozdziałów to osobna historia, a w każdą z nich wpleciona jest zagadka. I tylko od czytelnika zależy, czy zechce wytężyć mózgownicę i spróbuje postawić się na równi z książkowym mędrcem, czy też podąży na koniec książki, gdzie umieszczono rozwiązania umysłowych rebusów.
Przyznam szczerze, że w większości przypadków udało mi się podążyć krętymi ścieżkami umysłu Hodży i potwierdzić słuszność mych przypuszczeń w rozwiązaniach, ale ze dwa razy złamałem się i poszedłem na łatwiznę.
Podsumowując. Przy czytaniu "Niezwykłych przygód ..." przypomniałem sobie wspaniałe wynalazki poprzedniej epoki, czyli książki, które pozwalały wyprostować troszkę zwoje. Czytelnicy, którzy przekroczyli wiek studencki, pamiętają z pewnością serię "500 zagadek o ...", "Wyprawy kapitana Łamigłowy", czy "Rozkosze łamania głowy" Pijanowskiego. "Przygody ..." są o tyle fajniejsze, że zamiast suchej zagadki dostajemy zabawne i ciekawe historyjki do poczytania. Polecam.
Mam na półce, cenię, lubię, darzę sentymentem, od czasu do czasu wracam.
OdpowiedzUsuńNawet z tego sentymentu kupiłam sobie kiedyś Zulfikarowa, ale niepotrzebnie.
A jak się mają do tego wszystkiego książki Idries Shaha o Nasreddinie właśnie?
OdpowiedzUsuńA nie mam pojęcia, żadnej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością zatem będę oczekiwał komentarza osób trzecich :D, które sprawę pomogą naświetlić.
OdpowiedzUsuńDrogi Bazylu, ale czy istnieje taka osoba? Zajrzyj w statystyki (o ile są) czy ktoś jeszcze tu zagląda.
OdpowiedzUsuńReklama ci potrzebna!
Ale mnie odpowiada taki kameralny nastrój mojego bloga. Statystyki pewnie jakieś można znaleźć, ale po co?
OdpowiedzUsuńPS. Choć czasem ten diabełek z ramienia podpowiada: "Załóż licznik odwiedzin!" :D
A przypomniało mi się a propos Hodży, że na biblionetce pod którąś z książek Nowaka, albo Zulfikarowa jest wypowiedź jednej z osób, co się tematem Hodży pasjonuje, trzeba by pogrzebać.
OdpowiedzUsuńZnalazłam: Filip II
OdpowiedzUsuń:)
http://www.biblionetka.pl/uzytkownik.asp?uid=29603