czwartek, 23 października 2008

"Pachnidło" Patrick Süskind


Kiedyś miałem ambicje, żeby zostać znawcą win. Nie jakimś światowym bożyszczem jak pan Parker, ale takim domowym, dla własnych, skromnych zresztą, potrzeb. Niestety okazało się, że to wszystko, co o kupowanych winach czytałem, jest dla mnie czarną magią. O ile ze smakiem było w miarę dobrze, to nuty zapachowe, których powinienem się dopatrywać w bukiecie, jakoś nie chciały się mojemu "kartoflowi" ujawnić.
Ten przydługi wstęp miał uświadomić, że doceniam ludzi, którzy mają węch lepszy niż przeciętny, a takim właśnie był bohater książki Suskinda. Jan Baptysta Grenouille - złoczyńca doskonały, o węchu absolutnym. Człowiek, który potrafił zmagazynować w sobie setki tysięcy zapachów, opisać je i zmieszać uzyskując pożądany przez siebie efekt. Człowiek, którego historia przykuła mnie do kart powieści.
Książkę czytało mi się bardzo dobrze. Autor świetnie potrafi opisywać zapachy. Bez kozery mogę powiedzieć, że czytając "Pachnidło", czuje się to wszystko, co główny bohater (co czasem nie jest miłe zważywszy, że XVIII-wieczny Paryż, który m.in. jest miejscem akcji, nie pachniał fiołkami). Opisy zaś procesów perfumeryjnych, które w rezultacie owocują powstaniem skondensowanego zapachu wciągnęły mnie do tego stopnia, że gdybym tylko miał możliwość, od razu wykupiłbym wycieczkę do muzeum Fragonard, żeby zobaczyć te cuda na własne oczy ;)
Fabuła jest wciągająca, ale niezbyt ważna. W tej książce ważny jest zapach i jego rola w życiu człowieka. Przeciętny "niuchacz" nie zdaje sobie sprawy, do jak wielu czynności jest pchnięty zapachem. Poznając losy Grenouille'a zdajemy sobie sprawę, że nie piękno fizyczne, strój czy wdzięk jest tym co zwraca na nas uwagę innych, lecz zapach właśnie. Odpowiednio skomponowany potrafi sprawić, że garbaty kuternoga jawi się nieprzebranemu tłumowi, jako anioł.
Polecam, jako książkę o zapachu, którą czytałem z taką samą przyjemnością jak niektóre opisy bukietów win.

3 komentarze:

  1. "Fabuła jest wciągająca, ale niezbyt ważna", oj, Bazyl, Bazyl, czemu ty nie dostrzegłeś tam studium psychpaty?
    Tak ładnie rozpisane, na akty...
    Zapach cię otumanił!

    OdpowiedzUsuń
  2. A otumanił. Bo studium psychopaty, to, lepsze lub gorsze, mogę znaleźć w innych książkach, a takiego studium zapachu... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale tu jest chyba lepsze, a na pewno dość obszerne.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."