Warto czasem oderwać się od półki z nowościami i powęszyć wśród pokrytych kurzem i zapomnianych tomiszcz. W ten właśnie sposób wpadł mi w ręce "Znaczy kapitan" autorstwa Karola Borchardta. Wybór opisywanego właśnie "Szamana morskiego" tegoż autora, był już wyborem świadomym, podyktowanym wciąż świeżym wspomnieniem salw śmiechu, które towarzyszyły lekturze poprzedniczki.
"Znaczy kapitan" został w całości poświęcony kapitanowi ż.w., Mamertowi Stankiewiczowi, mentorowi pana Karola. "Szaman morski" z kolei, to kilkanaście opowiadań w większości poświęconych osobie kapitana Eustazego Borkowskiego. Osobie, dodajmy, dość tajemniczej i kontrowersyjnej.
Nie wiadomo właściwie jak rozpoczęła się morska kariera tytułowego "szamana". Mówi się coś o ucieczce na morze wprost z warszawskiego gimnazjum. Później rosyjska szkoła morska i "oficerowanie" w marynarce handlowej tegoż kraju. Po I wojnie światowej osiadł pan Eustazy w Paryżu i zarabiał na życie jako taksówkarz. Wyrwany zza kierownicy (nie do końca wiadomo przez kogo) wraca na morze jako kapitan budowanych właśnie w międzywojniu polskich transatlantyków. Kolejno dowodzi: SS Kościuszko, którym pływał najdłużej, następnie SS Pułaski, MS Piłsudski i MS Batory. To z tych właśnie czasów pochodzą zasłyszane, bądź na własne oczy widziane przez autora, niezwykłe historie, ze znającym 13, bądź 16 (różne źródła) języków, zaklinaczem oceanu i pasażerów.
Jak zwykle książka skrzy się humorem, a autor, choć zarzeka się, że zawsze pisał skrótowo, okazuje się być świetnym gawędziarzem. Żywe postacie, świetny humor sytuacyjny i tylko gdzieniegdzie przebija nutka niechęci do opisywanego bohatera.
Podsumowując - KochAAAAni moi!, do biblioteki, wypożyczać i czytać. PolecAAAm!
Nabrałam ochoty na Borchardta :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że jak zamieszczałem te [P] to też. I chyba wkrótce sięgnę po "Krążownik ...".
OdpowiedzUsuńPod tekstem do "Znaczy kapitana" podałem link do wersji on-line książki, jeśli nie przeszkadza Ci czytanie z monitora. Jest też strona http://www.miniatura.com.pl/kapitan/index.html, poświęcona autorowi.
Niestety, nie umiem czytać z monitora. Raz mi się zdarzył Harry Potter z www, ale to było dawno i sama się teraz dziwię, że było.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo mam mnóstwo ebooków, które maniacko gromadzę z nadzieją, że kiedyś mi się przydadzą.
Ja sobie ostrzę ząbki na palmtopa, ale ciągle coś innego jest ważniejsze, a portfel przeca nie gumowy :) Ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńMoje szczęście posiada coś takiego:
OdpowiedzUsuńhttp://www.uhh.hawaii.edu/~sdalhelp/equipment/hp_ipaq.html
i czyta na tym książki (co najmniej jedną, bo widziałam jak czyta).
Jak dla mnie to ma za mały ekranik i musiałabym co chwila klikać, żeby przesunąć stronę, bo ileż tego tekstu mieści się na ekranie? Malusio.
Bo to jest wynalazek dla wolnoczytaczy :) Ja w akcie desperacji czytałem z ekranika Nokii 6030, ale odradzam. Jeżeli chodzi o coś większego to niestety ceny e-papierowych czytników wciąż powalają.
OdpowiedzUsuńJestem z tych szybko czytających. Więc e-czytniki chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńNawet te z ekranem wielkości średniej kartki papieru? Hmm? Nigdy nie mów "nigdy".
OdpowiedzUsuńUwielbiam Borchardta, i właśnie szukam jednego opowiadania "o człowieku" z czego się składa itp. Tylko nie pamiętam jak się nazywało.
OdpowiedzUsuńJego książki są czymś co warto przeczytać :-)
Dziękuję za rekomendację. Będę szukał.
OdpowiedzUsuńByły jakieś wznowienia Bernardinum, więc nie jest to jakiś biały kruk i spokojnie można książkę dostać. Nawet w ebooku :)
Usuń