czwartek, 9 października 2008

"Wyspa skazańców" Dennis Lehane


Kolejna książka autora "Rzeki tajemnic" nie zawiodła moich nadziei, na przeczytanie dobrego thrillera. Mroczna fabuła, totalny zwrot akcji, gdzieś w 3/4 książki, pełne zaskoczenie i błyskotliwy finisz, to rzeczy, które spowodowały, że pochłonąłem ją w trzy wieczory.
Stany. Lata po II WŚ. Na tytułową wyspę, gdzie znajduje się szpital psychiatryczny dla groźnych przestępców, przybywają dwaj szeryfowi federalni, żeby zbadać sprawę ucieczki jednej z pensjonariuszek. Od początku sprawa śmierdzi, bo kto to widział, żeby bosa, nieubrana kobieta, zwiała z silnie strzeżonej twierdzy, jaką jest szpital i ukryła się na wyspie, która, jak czytamy, nie jest znowu taka duża, żeby nie można jej było przeszukać. Z czasem problemy głównego bohatera - Teda Danielsa narastają: czy na wyspie przetrzymywany jest sprawca śmierci jego żony, czy przeprowadza się tu eksperymenty na ludziach, czy jego partner próbuje go wrobić. A potem - fajna wolta, której nie mogę Wam zdradzić, i nic już nie jest tym czym wydawało się na początku.
Muszę przyznać, że z każdą książką Lehane pnie się w moim prywatnym rankingu autorów thrillerów. Bo po pierwsze nie jest przewidywalny jak Coben, a po drugie nie przerabia na powieść swojej pracy dyplomowej jak Pearl ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."