środa, 17 grudnia 2008

"Zamach. Tropem zabójców generała Sikorskiego" Tadeusz A. Kisielewski


Książka pana Kisielewskiego nosi podtytuł: "Tropem zabójców generała Sikorskiego", który niejako z góry informuje nas, jaką drogą pójdzie autor i jaką teorię na temat katastrofy gibraltarskiej będzie forsował. I rzeczywiście, znajdzie czytelnik w "Zamachu" jedynie cień argumentów przemawiających za wersją wypadku, a i to jedynie po to, by można się było z nimi rozprawić jako wysoce nieprawdopodobnymi.
"Zamach" to w zasadzie podsumowanie dotychczasowego stanu badań historycznych, dotyczących rozbicia się o fale Morza Śródziemnego "Liberatora AL523", którym podróżował, wracający z Bliskiego Wschodu, gen. Sikorski. Podsumowanie okraszone jedynie dwoma "skwareczkami": wynikami komputerowej symulacji lotu, którą przeprowadził naukowiec z Politechniki Warszawskiej, prof. Jerzy Maryniak, oraz wynikami badań czeskiego historyka prof. Valenty, który udostępnił swoje bogate archiwum zgromadzone z kolei na potrzeby udowodnienia tezy wypadku.
Niestety, mimo że książkę czyta się rewelacyjnie, prawie jak sensację spod znaku Forsytha, to jednak odczuwa się jakiś niedosyt. To, co mam do zarzucenia lekturze:
- "amerykańskość", czyli wrzucanie wszystkiego do jednego wora, byle było bardziej poczytne. W przypadku opisywanej pozycji, autor nie mógł sobie darować aneksów, w których opisał m.in. tajne służby aliantów i Rzeszy (na szczęście pobieżnie), sprawę Philby'ego czy też J. Lewandowskiej, nie wspominając o przydługim wątku katyńskim w ogóle, a taką np. ekspertyzę prof. Maryniaka pozbawił rycin, mimo że odnośniki do nich wciąż tkwią w przytaczanym tekście;
- wtórność, bo oprócz kilku wspomnianych rodzynków w książce nie ma niczego nowego i interesującego, a czytelnik zainteresowany sprawą gibraltarską zna przedstawiane teorie i fakty choćby z "Rewizji nadzwyczajnej" (której autor w pewnym młodzieżowym teleturnieju przyznał, że za swój największy sukces uznaje rozwiązanie tajemnicy śmierci gen. Sikorskiego).
Mimo atrakcyjnego tematu i próby równie atrakcyjnego jego przedstawienia, książka nie zachwyca. Gwoździem do trumny było, moim zdaniem, umieszczenie w przypisie linku do Wikipedii (zresztą autor bardzo często powołuje się w przypisach na mądrość Internetu), mimo że, co sprawiedliwie trzeba przyznać, autor wie, że nie jest ona zbyt wiarygodnym źródłem informacji. Podsumowując - książka bardzo dobrze wpisuje się w cykl popularnych ostatnio, jak je nazywam, "zachodnich podręczników polskiej historii", takich, jak choćby "Sprawa honoru". Dla tych, którzy nigdy nic na ww. tematy nie czytali, jest dobrym sposobem na zapoznanie się z jedną z największych zagadek współczesnej historii.

1 komentarz:

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."