Wybraliśmy się rodzinnie na "Madagaskar 2". Po pierwsze dlatego, że poprzednia wyprawa, na "Króla Maciusia", nie pozwoliła Bartiemu poczuć atmosfery kina, bo na sali był tylko on i mama. Trochę też samolubnie, bo spodobały nam się teksty w trailerach i chcieliśmy z Kitkiem pośmiać się z "grepsów".
"Madagaskar 2", to kontynuacja przygód grupy zwierzaczków. Pierwszej części nie oglądaliśmy, ale w sumie nie ma to wielkiego znaczenia, bo historia jest prosta jak drut i szybko można się w bajkowym świecie odnaleźć. A co między "okładkami"? Rodzinna historia z happy endem oraz przyzwoicie zanimowana zwierzyna i afrykańskie pejzaże, dla Bartka oraz babcia - karateka, pingwiny i ich wyczyny oraz Jarosław Boberek jako król Julian, a z ust jego, choć nie tylko, cała fura tekstów, dla rodziców. No i, wcale ładna, muzyka Zimmera.
Nie powiem, czas spędziłem miło i obśmiałem się jak norka. Czy jest to natomiast kino dla trzylatka? Mocno bym się nad tym zastanawiał, bo sądząc po minie syna nie przypadł mu ten film do gustu. A to o tyle dziwne, że Bartek uwielbia zwierzęta pod każdą postacią.
Errata: Wczoraj moja żona stwierdziła, że się nie znam i że Bartkowi film się podobał, a to że minę miał znudzoną, to mój wymysł. Był po prostu pochłonięty akcją na ekranie. Indagowany, Barti potwierdził, że "Madagaskar 2" fajny był, a najfajniejsza - żyrafa. :D
Obejrzmy, mąż przepada za kreskówkami.
OdpowiedzUsuń