No dobrze, przymusowy urlop, przymusowym urlopem, chroniczny brak czasu, wiosenne przesilenie i niemoc ogólna, swoją drogą, ale blog żeby żywym był, musi być prowadzony na bieżąco. Niniejszym oznajmiam, że od jutra ruszy, jeśli nie pełną, to przynajmniej połowiczną, parą. Że co? Że nikt mnie nie słucha? A, to przepraszam! A na razie fotografia zastępcza :)
"Może warto o niektórych książkach wspomnieć bodaj krótko niż wcale, bodaj po laicku niż nigdy." W. Szymborska
niedziela, 15 marca 2009
Dosyć "borsuczenia"!
No dobrze, przymusowy urlop, przymusowym urlopem, chroniczny brak czasu, wiosenne przesilenie i niemoc ogólna, swoją drogą, ale blog żeby żywym był, musi być prowadzony na bieżąco. Niniejszym oznajmiam, że od jutra ruszy, jeśli nie pełną, to przynajmniej połowiczną, parą. Że co? Że nikt mnie nie słucha? A, to przepraszam! A na razie fotografia zastępcza :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak to - nikt nie słucha? ;)
OdpowiedzUsuńSłucha(m), zagląda(m), przeczytała(m) z przyjemnością sporo recenzji, bo i styl pisania i wybór książek bardzo po mojej myśli - i czeka(m) na następne!
Stronę pozwoliłam sobie dodać do ulubionych na legere necesse est i na pewno będę częstym gościem. Pozdrawiam :)
Słucha, słucha... I jest zżerana przez ciekawość Twoich wrażeń po "Kwietniowej czarownicy". Jutro już będą?;)
OdpowiedzUsuńAda "Już za chwileczkę, już za momencik", że tak się posłużę klasykiem z czasów, kiedy pacholęciem byłem :D
OdpowiedzUsuńPS. A to o tym niesłuchaniu, to taki specjalny rodzaj krygowania się. Wyciąga z ukrycia nieznanych dotąd czytelników :D:D I daje okazję do puszenia przed żoną :D
Prowincjonalna nauczycielka Nie no, dziś zacząłem czytać. I dzieci małe mam. I w ogóle. Na razie zaległości :)
:) zamiast przed żoną się puszyć lepiej zachęcić Ją, by wreszcie (zgodnie z zapowiedzią) dołączyła do grona autorów. To byłby bodaj pierwszy z książkowych blogów pisany na cztery ręce. I dwie różne - tak myślę - opinie o tych samych książkach. (Wiem - "dzieci małe i w ogóle" - tak sobie gdybam).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Was obojga :)
Ada Nic z tego. Kitek czyta, Kitek nie pisze. Koniec, kropka. Ubolewam, ale się pogodziłem :)
OdpowiedzUsuńNo Bazyl, gdzie obiecany wpis?
OdpowiedzUsuńZosik Się tworzy w bólach :)
OdpowiedzUsuńjak to nie słucha.. a raczej czyta, czyta drogi panie Bazyl ;))))
OdpowiedzUsuń2lewastrona A ja przełamałem impas i dziś jeszcze stworzę nową stertę z książek własnych, w ramach akcji "Cały Bazyl czyta wreszcie swoje".
OdpowiedzUsuńPS. A z każdym wpisem puchnę coraz bardziej :)
Bazyl puchnie i popuszcza guziki w spodniach... ;)
OdpowiedzUsuńŻarcik, oczywiście.
Stosika swojego zazdroszczę, ja wciąż zakopana w cudzych, a dopiero co kota Mruczysława dostałam!
Agnes O, przepraszam! Jestem jednym z nielicznych, nietyjących żonkosiów. Pewnie staż za krótki :) A stosik swój powstanie na skutek lektury blogów osób kupujących, a nie czytających zakupów :D
OdpowiedzUsuń