poniedziałek, 27 kwietnia 2009

"Dzienniki gwiazdowe" Stanisław Lem


Ponieważ science fiction nigdy nie była moim ulubionym gatunkiem literackim, dzieła pana Stanisława przeszły mi mimo. Oczywiście coś tam, kiedyś, w łapki wpadło, ale powiedzmy, że to zamierzchłe czasy i nie ma czego wspominać. Dzięki kolejnemu wydaniu dzieł lemowskich, mam jednak niepowtarzalną okazję błąd młodzieńczy naprawić, co też niniejszym czynię.
W zasadzie każdy z nas spotkał kiedyś w życiu mitomana, bądź to "na żywca", bądź podczas lektury właśnie. Sztandarowym przykładem mitomanii w literaturze jest baron Münchhausen, którego dzieje, ponad dwa wieki temu, opisał Raspe. Lem podjął temat i jak przystało na czasy, w których tworzył, swojego bohatera, Ijona Tichego, zamiast na armatniej kuli, umieścił we wnętrzu kosmicznej rakiety. Umieścił i wysłał w przestrzeń, by tam śmiałek ów, odwiedzając szereg planet, mógł znaleźć odpowiedzi na szereg od dawna gnębiących ludzkość pytań. Czym jest dusza, czym jest Bóg, jakie systemy społeczne są dobre, a jakie złe, jakich granic, w dążeniu do dorównania Stwórcy, nie powinien człowiek przekraczać i setki, albo coś koło tego, innych. Mimo, że treści "ciężkie", to humorystyczna forma "Dzienników ..." pozwala w łatwy je sposób.
"Dzienniki gwiazdowe" to ponoć Lem nietypowy. Jeżeli tak, to powiem szczerze, że tylko tak nietypowego chciałbym czytać, bo forma zabawy literackiej, jaką autor przyjął do stworzenia tychże "Dzienników ...", w połączeniu z powagą zawartej w nich tematyki, trafia do mnie bez pudła. Oprócz dysput teologicznych w podróży XXI, które delikatnie mnie nużyły, cała reszta jest świetna. Zaznaczyć jednak należy, że przyda się choćby podstawówkowa wiedza, by w pełni cieszyć się lekturą, bo ilość odniesień do szeroko pojętej historii i kultury jest spora.

5 komentarzy:

  1. To jescze polecam opowiesci o Pilocie pirxie, ktorymi zaczytywalam sie małolata bedac. Mysle, ze teraz czytałabym je zreszta zupelnie inaczej, ale czy o jakosci ksiazki nie swiadczy między innymi to na jak wielu poziomach można ja odbierac?

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie - książki Lema można czytać kilka razy, wracać do nich po latach i odczytywać je w inny, głębszy sposób. Dla mnie to swego rodzaju stała w moich lekturach, już od lat.
    Oprócz polecanych przez peek-a-boo Opowieści o pilocie Pirxie na pewno warto przeczytać "Bajki robotów" - niech Cię nie zwiedzie tytuł, to raczej nie książka dla dzieci, chociaż... W każdym razie - mnóstwo specyficznego humoru a styl zbliżony do "Pamiętników" Paska ;)
    A jeżeli znajdziesz kiedyś czas i chęć, żeby przeczytać Lema zupełnie innego, to gorąco polecam "Szpital przemienienia" - książka bardzo wczesna, zdecydowanie odmienna od późniejszych, wstrząsająca.

    OdpowiedzUsuń
  3. peek-a-boo, Ada Stopniowo, będę fenomen Lema zgłębiał. Na razie zerka na mnie z półki "Kongres futurologiczny", ale w tej chwili goszczę w Elmwood Springs, więc musi poczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwała Panu, albowiem Bazyl się nawrócił i zaczął czytać uczciwe s-f, jest nadzieja, cieszmy się i radujmy :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnes Słyszałaś co porzekadła mówią o jaskółkach :)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."