Nawet najukochańsze dziecko musi czasem dostać porządny OPR, bo inaczej rodzic ryzykuje, że mu żyłka strzeli. Co jednak można usłyszeć od syna, któremu podniesionym głosem przypomina się o milionie dwustu tysiącach trzystu siedemdziesięciu czterech obietnicach poprawy swego, niecnego i kolidującego z linią wychowawczą rodziców, zachowania? Otóż można usłyszeć, jak ten mały facecik, ze spuszczoną głową i westchnąwszy z głębi piersi tak, że podmuch mało nie przewraca wkurzonego ojca, mówi:
- Tato, dałem z siebie wszystko, żeby być grzecznym!
Cholercia, skoro tak ... :D
:-)))
OdpowiedzUsuńMały jest mistrzem :D
OdpowiedzUsuńRaaaany, chciałabym zobaczyć twoją minę po usłyszeniu takiego tekstu ;).
OdpowiedzUsuńI z całą pewnością tak właśnie było:) To tylko my nie dostrzegamy wszystkiego:)
OdpowiedzUsuńŻeśmy się z TŻ popłakali ze śmiechu :))))
OdpowiedzUsuńNo i na to, to przecież już nic nie można powiedzieć...
OdpowiedzUsuńMedal za starania! :)
OdpowiedzUsuń