środa, 16 czerwca 2010

"Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olga Tokarczuk

Szybko i zakosami zmierzaliśmy w stronę stałego miejsca naszych plenerowych, ddkowskich spotkań, zlokalizowanego koło fontanny w miejscowym miniparku. Że szybko, rzecz wiadoma, każdy ciekaw co inni powiedzą o najnowszej Tokarczuk, ale zakosami? Przyznawać się, ile osób pomyślało, że członkowie Klubu dali sobie lekko w palnik? Nic bardziej mylnego. Unikaliśmy po prostu lecących z nieba biobomb, którymi raczą przechodniów wysiadujące na drzewach kawki. "Wstrętne ptaszyska!" myślałem i pewnie inni też posłali w ich stronę parę gorzkich myśli. Czy Janina Duszejko, główna bohaterka "Prowadź pług ...", nakrzyczałaby na nas, oskarżając o brak szacunku dla ptaków i natury. Pewnie tak. W każdym bądź razie, tak właśnie, od ptasich kup, zaczęła się nasza dyskusja o książce, ekoterroryźmie, wegetarianizmie, ludzkich chysiach, a przy okazji kilku zupełnie nie związanych z lekturą sprawach.
"Prowadź ..." to historia pewnej ekscentrycznej staruszki zamieszkującej domek w Kotlinie Kłodzkiej. Postać emerytki, amatora - astrologa, miłośniczki wszystkich zwierząt i poezji Blake'a, to nic innego jak pochwała prostego życia i franciszkańskiej postawy wobec braci mniejszych. Janina forsuje też teorię, że krzywdzone, potrafią się zwierzęta bronić, ba, mścić nawet na swych krzywdzicielach, co już zbyt franciszkańskie nie jest, ale za to pozwala pociągnąć wątek kryminalny, a przy okazji poroztrząsać kilka kwestii. Polowań, tuczu, czy nieludzkich warunków na fermach zwierząt futerkowych oraz oczywiście życiowych postaw.
Paniom jak zwykle podobał się wątek kryminalny, który mnie z kolei zawiódł srogo, jako niezaskakujący, linearny i stanowiący jedynie tło do rozprawy o tym co powyżej. Wszyscy zgodziliśmy się natomiast, że wzbudzająca początkowo sympatię Janina w pewnym momencie przegina i staje się mało sympatyczną babą, stawiającą się ponad tymi, którzy nie podzielają jej zdania i ferującą szybkimi wyrokami na ich temat. W ogóle postacie w książce podzielone zostały, dość grubą kreską, na skupionych wokół bohaterki "dobrych" oraz "złą" resztę, zazwyczaj w jakiś sposób związaną z władzą bądź biznesem. Mnie osobiście taki zabieg średnio przypadł do gustu. Podobnie zresztą jak przydługie wywody na tematy astrologiczne oraz podręcznikowe wykłady na temat poezji Blake'a, które wszyscy uznali za niepotrzebne.
W zasadzie nie wiem czy książkę polecić czy nie. Jako kryminał sprawdza się średnio, jako moralitet, cóż, też nie jest najlepiej. Ci, którzy nie jedzą zwierząt i chodzą w lnianych łapciach z pewnością Janinie przyklasną. Mięsożerni, odziani w skórzane półbuty, czyli np. ja, zgodzą się co prawda, że człowiek często jest bestią w stosunku do zwierząt, ale nie pochwalą ekologicznego dżihadu w wykonaniu pani Duszejko. Słowem, myślę że każdy pozostanie po swojej stronie barykady. Podobnie jak autorka, która jasno określiła swoją, pisząc zakończenie.

3 komentarze:

  1. I doczekałam się. Byłam ciekawa Twojej opinii. Nie czytałam jeszcze powieści, ale znam ją już tak dobrze dzięki rozmaitym recenzjom, że muszę ją w końcu przeczytać. Mimo wielu krytycznych opinii książka mnie w jakiś tajemniczy sposób wabi i kusi.

    OdpowiedzUsuń
  2. recenzje tej książki są wyraźnie i chyba dość zgodnie umiarkowane... z zachwytami raczej się nie spotkałem. może więc poczekam na kolejną książkę pani T.

    OdpowiedzUsuń
  3. ekologiczny dzihad brzmi pięknie;P Chyba jednak wezmę choćby do przejrzenia.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."