
Wiecie zatem jak namieszać może użyty wobec ignoranta idiom. Ileż razu moje dziecko otwartą buzią reagowało na rzucone przez mnie pod nosem: "Mówił dziad do obrazu.", będące komentarzem do kolejnej, niewysłuchanej przez Bartka, prośby o posprzątanie pokoju. Jaki dziad? Do jakiego obrazu? Co mówił i dlaczego? Nie lepiej było przy: "Jak grochem o ścianę". Po prostu festiwal tysiąca pytań. Całe szczęście, dzięki książeczce Agnieszki Frączak, która w wierszowanych historiach przybliża kilkanaście najpopularniejszych idiomów, nasza wzajemna komunikacja osiągnęła wyższy poziom. Dodatkowe światło na każdy termin rzucają, prozą i z wielkim dowcipem pisane, wyjaśnienia, umieszczone pod poszczególnymi wierszykami. Całości zaś dopełniają, jak zwykle kolorowe i wpadające w oko, a dodatkowo zaopatrzone w tradycyjny zestaw rumieńców, ilustracje Iwony Całej. Od razu zaznaczam, że te rumieńce bynajmniej nie są wynikiem choroby, a li i jedynie dobrej zabawy jaką zapewnia, połączona z oglądaniem ich właścicieli, lektura opisywanej książeczki.
Wiemy już zatem kto, a raczej, co zacz "biały kruk" i jaką sytuację określić mianem "niezłego pasztetu". Bartek zaś nie otwiera szeroko oczu i nie ogląda się z ciekawością od stóp do głów, kiedy oświadczam, że wszyscy są gotowi do wyjścia i tylko on jest w proszku. Cóż zatem dodać? Warto sięgnąć.
Fascynujące są te nieporozumienia językowe w relacjach: dzieci-dorośli.
OdpowiedzUsuńMy także to przerabiamy. Fajna książka. Tandem Frączek i Cała już znamy, i to z pozytywnej strony. :-) "Raczej na pewno" będziemy tej książki szukać. :)
Witam, świetny blog, wpisuję do swoich ulubionych stron i zapraszam do mojego kącika :) Mam nadzieję,że się zadomowisz :)
OdpowiedzUsuńhttp://kacikzksiazkami.blog.onet.pl/
mag
Jolanta Pomyłek w komunikacji dziecko - dorosły jest mnóstwo, a jak jeszcze dorosły zacznie sypać przysłowiami czy, właśnie, idiomami, no to klękajcie narody. A ta książeczka parę pułapek językowych pomoże rozbroić :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy A podziękował :) Z zaproszenia skorzystam, mimo że postanowiłem sobie nie dodawać do ulubionych więcej niż setki, to jednak się złamałem. Parę blogów temu :D