poniedziałek, 6 września 2010

"Co za szczęście!/Co za pech!" Thomas Halling


Ile razy w życiu zdarzyło się nam zadawać sobie pytanie: "co by było gdyby?". No bo co by było, gdybym w ostatni dzień urlopu uległ chęci pozostania w łóżeczku i nie wybrał się zdobywać na rowerze szczytu górującego nad okolicą? Ano, nie złamałbym obojczyka. Szczęście? Z drugiej strony nie obejrzałbym cudownego spektaklu jakim był wschód słońca i majaczące w oddali Tatry. Pech? Sami dobrze wiecie, ile takich dylematów przeżywają nasze dzieci. Posiedziałem dłużej u kolegów... szczęście, ale nie obejrzałem przez to wieczorynki... pech.
"Co za szczęście!/Co za pech!" autorstwa Thomasa Hallinga, to opowieść o tym, że życie jest sztuką wyborów, a szczęście i pech będące konsekwencją tych wyborów, to pojęcia względne. Książeczkę skonstruowano w dość przewrotny, a w zasadzie przewrócony sposób, gdyż zacząć jej czytanie można z dwóch końców. Jedna opowieść pokazuje jakie atrakcje ominęły spacerującą Amandę, która, a to skręca w "niewłaściwą" stronę, a to decyduje się na skrót przez park i to jest część zatytułowana "Co za pech!". Jeśli jednak dokonamy książeczkowego przewrotu, czyli odwrócimy ją do góry nogami, oczom naszym ukaże się nowa okładka z tytułem "Co za szczęście!", a autor opowie co dzięki wybraniu takiej, a nie innej trasy spotkało Amandę fajnego i jakie to szczęście. Obie historyjki spotykają się w środku książeczki, ozdobionym ilustracją kończącej dzień Amandy, która jest zupełnie nieświadoma zarówno pecha jak i szczęścia, które jej na co dzień towarzyszą.
To świetna pozycja, która pokazuje, że nie warto zawracać sobie głowy tym co się nie wydarzyło, natomiast trzeba się skupić na pozytywach tego co miało miejsce. Że nie ważne "co by było ...", ale co było albo jest.
Miłym uzupełnieniem są świetne, kredkowe ilustracje, Evy Eriksson. Czarno - białe dla sytuacji, które nie miały miejsca i ożywione kolorami dla tych, które zaistniały. Te pierwsze, jako mało atrakcyjne dla małego oka, zdają się mówić: "To nieważne, nie zajmujmy się tym!", drugie, wabią kolorami i zmuszają do rozmowy. Bo nowa pozycja z EneDueRabe, to przyczynek do rozmowy o tym co fajnego zyskujemy, jednocześnie coś innego, być może równie atrakcyjnego, tracąc. Idealna dla małego marudki (Barti), który po powrocie od jednej Babci twierdzi, że on jednak chciał wolny czas spędzić z drugą. Podoba się mnie i moim dwóm łotrom, którzy ciągle nie mogą się dogadać, z której strony zacząć ją czytać.

5 komentarzy:

  1. Fajnie brzmi, a wyrywanie sobie książeczki jeszcze fajniej.

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna nauka podejmowania decyzji.
    dobrze jest wcześnie zacząć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bazylu,

    wygrałeś Dziewczyny z Hex Hall, poproszę o adres w emailu, przekażę wydawnictwu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że bardzo oryginalny pomysł. I wygląda na to, że książka uczy ważnej rzeczy - przejmowania inicjatywy, prowadzenia swojego życia do szczęścia, a nie 'zdawania się na nie'. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę przyznać, że ciekawie się zapowiada, nigdy nie miałam do czynienia z taką formą książki.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."