niedziela, 5 września 2010

"W kraju niewiernych" Jacek Dukaj


"W kraju niewiernych" jest zbiorem ośmiu opowiadań, czy, wypadałoby raczej napisać, mikropowieści. I nie dajcie się zwieść przedrostkowi mikro-, bo choć objętościowo niewielkie, każda z nich jest maksymalnie naładowana emocjami i treścią. I każda zabiera nas do świata, który choć po części przypomina nasz, to jednak już wkrótce okazuje się, że ma z nim niewiele wspólnego. Aha, weźcie też pod uwagę fakt, że te, filozoficzno - teologiczne w swej wymowie, maleństwa, wymagają sporej dozy skupienia. Jeśli nie poświęcicie im odrobiny uwagi będziecie, w tworzonych przez pana Jacka rzeczywistościach, zagubieni bardziej niż wszyscy członkowie lotu Oceanic 815 razem wzięci.
Cóż zatem autor nam serwuje? W "Ruchu Generała" świat, w którym na usługach ludzi są: magia i demony (z tym, że te ostatnie, w przeciwieństwie do "Wód głębokich jak niebo" Anny Brzezińskiej, nie są zaklinane w piękne renesansowe budowle, ale, jak na męskiego twórcę przystało, są bronią i służą sprawie wojny). W "IACTE" rozważania nad realnością naszej egzystencji. W „Irrehaare” kwestie wynikające z definitywnego przejścia do VR. Mamy jeszcze horrorowatego "„Muchobójcę", „Ziemię Chrystusa”, która boleśnie pokazuje jak zdegenerował się ludzki gatunek, nie mogąc egzystować bez kłamstwa, zawiści i innych takich...
Wystarczy! Po co wymieniać? Wielość tematów i roztrząsanych kwestii, ilość pytań, na które autor szuka odpowiedzi, czynią z książki naprawdę znakomitą lekturę. I nic to, że kiedy już człowiek ogarnął co i jak, tekst się kończy, bo przecież kolejny jest równie świetny i stanowi równie wielką zagadkę i wyzwanie. Po trzykroć warto! A na zachętę urywek z ostatniego tekstu poświęconego międzygwiezdnemu, katolickiemu ekumenizmowi i stojącym przed nim problemom. Na zachętę i żebyście nie pomyśleli, że to taka cholernie poważna książka.

"(...) Schizma jest nieunikniona. Pomimo wszystko większość ludzi nie zaakceptuje papieża, który oddycha chlorem, znosi jaja, żyje tysiąc lat, zjada własne odchody, nie ma twarzy ani rąk i nie potrafi mówić po angielsku - a tym to się skończy, to tylko kwestia czasu."

Przyznacie, że w porównaniu z tym, rzymski pasterz o kolorze skóry innym niż biała, to pikuś. Mały pikuś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."