Tym razem nasz maciupki dekaczek wrzucił na ruszt książkę nietypową i to nietypową podwójnie, bo raz - była to biografia, dwa - napisana przez noblistę, Jean-Marie Gustava Le Clézio. I tak, oto przy herbatce, porozmawialiśmy sobie o lekturze, a z rozmowy tej wynikło co następuje:
- okazuje się , że kiedy artysta pióra pisze o artystach pędzla, to zdarza mu się popadać w pewną słowną emfazę, która niekoniecznie jest strawna dla przeciętnego czytelnika i odczuła to cała nasza trójka. Można domniemywać, że jesteśmy zbyt mało wysublimowani i nie doceniamy pisarskiego kunsztu Laureata, ale jednak poprosilibyśmy momentami prościej.
- tytuł oddaje jak rozkłada się uwaga biografa poświęcona opisywanym postaciom. Słowem, uważamy że za mało jest Fridy, która zda się kryć w cieniu potężnego Diega.
- reprodukcje, a właściwie ich brak w książce. Tak, wiemy że jest Internet i dostęp do prac obojga bohaterów nie jest problemem, ale co to za przyjemność latać z książką do komputera.
No, ale dość kręcenia nosem, bo tak poza tym, to świetna biografia dwóch, naprawdę kolorowych, postaci meksykańskiej kultury. Ludzi, którzy ponad wszystko umiłowali sztukę i siebie nawzajem, i to w dokładnie takiej kolejności. Wypełniona sporą ilością faktów z życia Pożeracza Kobiet i jego ukochanej jest świetnym uzupełnieniem “Fridy” w reż. Julie Taymor i książki Barbary Mujici pod tym samym tytułem.
Po obejrzeniu filmu "Frida" miałam niesamowitą ochotę na książkę, o której piszesz ;) Historia przedstawiona w filmie bardzo mi się podobała, przypomniałeś mi ponownie o książce, może w końcu uda mi się ją złapać ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJustyna.K Ale lojalnie ostrzegam, że dla nas była momentami ciężka :)
OdpowiedzUsuńMam na nią ochotę odkąd zobaczyłam zapowiedź, czyli od dawna ;) Słyszałam o ciężkim stylu, ale jeśli miałabym przeczytać jakąkolwiek książkę Le Clezio, to tylko i wyłącznię tę biografię, bo jego pozostałe pozycje wcale mnie nie nęcą.
OdpowiedzUsuń