sobota, 9 października 2010

"Piętro wyżej" reż. Leon Trystan


Widzieliście plakat reklamujący “Ciacho”, mordujący oczy sloganem: “Wreszcie prawdziwa komedia!”? Ja filmu nie widziałem, ale jeśli chodzi o prawdziwe komedie, to odsyłam twórców “Ciacha” i plakatu do przedwojnia. Tak, tak, wtedy właśnie powstawały prawdziwe komedie, a nie cuś, na co, przynajmniej po większości internetowych wypowiedzi sądząc, strach iść, bo to nie wiadomo, czy się człowiek chociaż raz półgębkiem ośmieje. Gwoli wyjaśnienia, podczas oglądania “Piętro wyżej”, śmiałem się pełną gębą i radochy miałem “po pachi”. Ale po kolei ...
Albo i nie, bo zanim przejdę do samego filmu, chciałbym wtrącić wspomnieniowo - współczesną dygresję. Pamiętam z dzieciństwa i młodości weekendy, podczas których wyczekiwało się na pewien program. Zaczynał się niepozorną dziś animacją, na której nobliwy pan w cylindrze wchodzi do budynku z napisem “kino”. W tle taper grał nieśmiertelny przebój Mieczysława Fogga “W małym kinie”. Cykl z kolei nosił tytuł “W starym kinie” i to właśnie w nim Stanisław Janicki prezentował telewidzom zakurzone i zapomniane dziś filmy. Tam zaśmiewało się z Flipa i Flapa, tam dyktaturę sprawował Chaplin, tam wojskowy lazaret wizytował Dymsza, tam ... Ech, było, minęło. W dzisiejszej TV serialowej, pardąsik, publicznej, nie ma na takie rzeczy miejsca, bo oglądalność byłaby podła, a co za tym idzie, kasa mała, no i bez śmiechu z offu, to w sumie nie wiadomo kiedy się śmiać, słowem - badziew. Cóż się dziwić, skoro tylko patrzeć, jak z ramówki zniknie odwieczna wieczorynka/dobranocka, bo i takie głosy było słychać. Dodam tylko, że ja wtedy TV podziękuję i przestanę być abonentem, bo jest to jedna z naprawdę niewielu rzeczy, która sprawia, że płacę abonament. No dobra, ponarzekał ja, teraz rzeczy miłe.
Powstała w 1937 roku komedia omyłek pt. “Piętro wyżej” to esencja zarówno aktorskiego kunsztu przedwojennego amanta, Eugeniusza Bodo, jak i reszty obsady oraz doskonałego scenariusza, który nie raz wywoła salwy śmiechu. Pewną kamienicę zamieszkuje dwóch panów, których samo nazwisko, Pączek, wywołuje uśmiech na twarzy. Jeden to nobliwy rentier, miłośnik muzyki klasycznej, drugi spiker radiowy, wielbiciel jazzu i życiowy bon vivant, a nienawidzą się obaj okropnie. Gdy pewnego razu, oczywiście przez pomyłkę, do mieszkania Pączka - spikera zawita urocza bratanica Pączka - melomana ...
W tym filmie można się zakochać. Za niezapomniane szlagiery: “Umówiłem się z nią na dziewiątą” i “Seksapil”, za Bodo wcielającego się w przedwojenną wersję drag queen i kokietującego swego wroga, za Józefa Orwida w roli cholerycznego kamienicznika, za grę w “bibera”, za to “ł”, którego już dziś ze świecą szukać, za tę miłość od pierwszego wejrzenia, za ... Aaa, wciórności, za całokształt!
I jeden mam tylko żal. Taki mianowicie, że brak jest w naszym kraju kogoś, kto by takie perełki jak “Piętro ...” poddał cyfrowemu remasteringowi. Pourywane klatki, fatalna jakość obrazu i dźwięku. Rozumiem, że film stary i swoje pewnie przeżył, ale przy dzisiejszym stanie techniki, zaangażowaniu i żmudnej pracy, myślę, że do zrobienia. Ech, rozgadałem się, ale tak mi w duszy jakoś zagrało. A Wy, idźcie i oglądajcie! Bo warto.

8 komentarzy:

  1. pjej też oglądałam "W starym kinie", wielbiłam Bodo, Dymszę, Cwiklińską.. ech, świetne filmy, rzadko się o nich mówi, pisze.. Fajnie że przypomniałeś..

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, właśnie kilka tygodni temu odświeżałam sobie Piętro wyżej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam - o dziwo :)- doskonale ten cykl i jego autora.
    Pamiętam również, jak moja Mamusia i Babcia, z wielkim sentymentem i radością, oglądały przedwojenne filmy, co mnie - po latach - też się udzieliło :)
    Zastanawiam się tylko, czy "W starym kinie" nie nadawano w niedzielne południe?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też pamiętam tę ramówkę, ale byłam za mała, żeby filmy rozumieć. Choć coś tam pamiętam. A ten film bym sobie obejrzała, lubię stare filmy, a ten brzmi tak dobrze pod kazdym względem!

    OdpowiedzUsuń
  5. http//annastrzelec.blog.onet.pl15 października 2010 18:02

    Ależ cieszę się z tego przypomnienia! Filmy czarnobiałe to kino mojej Mamy, zabrała mnie kiedyś na film "Barbara Radziwiłłówna ". Grała Elżbieta Barszczewska albo Jadwiga Smosarska, nie pamiętam już, bo w połowie usnęłam, ale wspomnienie zostało:)
    Powtórnie, właśnie w " Starym kinie " widziałam chyba na TV Kultura. A komedie z Dymszą i innymi, już tu wymienionymi? - Super, hej łza się kręci :) z radości, że tacy byli. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój ulubiony przedwojenny film!
    Tak jak napisałeś , to komedia , w trakcie oglądania której śmieje się człowiek na cały głos.
    I te piękne i smutne piosenki. Smutne, z punktu widzenia historii.

    Już dawno nie oglądałam żadnego przdwojenego filmu, trzeba to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygrałeś książkę o Brajanie, proszę o adres:)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."