Ponieważ prosty człek ze mnie, reguły również są proste. Nie trzeba dodawać, linkować, wklejać, obserwować, dyć jeno odpowiedzieć na proste, nieproste pytanie: Czy rodzinne spędy świąteczne są fajne, czy też jest to męka piekielna?
Do wygrania książka, z której wynika, że całowanie starych ciotek, to nie jest najgorsza z rzeczy mogących się trafić na familijnym spotkaniu. I choć lepszą porą do czytania byłaby zima śnieżna i mocno mroźna, to jednak wierzę, że i w tym roztopliwym diabli wiedzą czym, sprawi książka komuś trochę czytelniczej radości.
Na odpowiedzi od chętnych czekam do najbliższej środy, do godz. 24. Do łapsnięcia:
Do wygrania książka, z której wynika, że całowanie starych ciotek, to nie jest najgorsza z rzeczy mogących się trafić na familijnym spotkaniu. I choć lepszą porą do czytania byłaby zima śnieżna i mocno mroźna, to jednak wierzę, że i w tym roztopliwym diabli wiedzą czym, sprawi książka komuś trochę czytelniczej radości.
Na odpowiedzi od chętnych czekam do najbliższej środy, do godz. 24. Do łapsnięcia:
Dla mnie mają swój urok, choć raz rodzina w komplecie, choć jak to zawsze jakieś animozje są ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie urok, bywa męczący, ale niecodzienny, bo się na codzień z tyloma ludziskami nie męczę:)
OdpowiedzUsuńlubię święta i na nie czekam, nie w sensie religijnym, a towarzyskim - nie obżeram się (ja nie z tych:), nie fałszuję przy śpiewaniu kolęd (w ogóle się za to nie biorę) - po prostu się goszczę i towarzysko udzielam - takie święta to jest to, a co!
Wszystko zależy jak liczna jest rodzina ;) Zdecydowanie wolę spędzić miły wieczór w spokojnej i kameralnej atmosfrze z najbliższą rodzinką, ale nie przepadam już za większymi rodzinnymi zjazdami i spotkaniami. Gwarno, duszno i zawsze ktoś coś przyskrobie, wywlecze stare brudy... I afera gotowa :) Ojj książkę można by napisać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
lubię święta, rodzinną atmosferę, kiedy każdy serdecznie się z każdym wita, mimo, że rozmowa i tak i tak zmienia kierunek na albo skoki Małysza, abo politykę, lubię pośmiać się z rodziną. nie za długo oczywiścei, po kilku godzinkach wybywam z domu z kuzynką lub kolezanką, spacerujemy i tym samym unikamy mycia góry naczyń, którzy tacy goście zostawiają.
OdpowiedzUsuńoprócz tekstów "aleś wyrosła" słysze dużo przyjemnych słów na swój temat, co sprawia, że bardzo te rodzinne, przypałowe nieraz spotkania bardzo lubię.
U mnie nie spędza się zbyt rodzinnie świąt. Jeden dzień z mamą, drugi z tatą. Trochę u babci, ale to już nie jest to co kiedyś. Nie czekam na to z wytęsknieniem. A szkoda. Mimo to strasznie się cieszę, kiedy uda się połączyć wigilię.
OdpowiedzUsuńŚwięta w rodzinnym spędzie są urocze. I dobrze, że, wliczając Wigilię, trwają 3 dni:)
OdpowiedzUsuńHm- pewnie, ze maja urok, zwlaszcza pamietam te z dziecinstwa- moja mama ma 7mioro rodzenstwa. latem spalam z kuzynkami w stodole na sianie ;)
OdpowiedzUsuńZależy jakie spędy - świąteczne są miłe.
OdpowiedzUsuńNie wiem, dlaczego wszyscy tu piszą o świętach?
Ja nie lubię spędów rodzinnych. Nie lubię hałasu i porównywania dokonań - bo przecież takie spędy są rzadkie, więc trzeba się pochwalić samochodami, zakupami, wakacjami w egzotycznych miejscach. Rewia mody i urody. Nie, wolę spotkania w najwęższym gronie - najbliższa rodzina ewentualnie bracia, siostry z rodzinami, rodzice, teściowie. To dla mnie nie jest spęd rodzinny - to jest rodzina.
A spęd to gdy wszystkie ciotki i pociotki - pogrzeb, wesele. Krewni i znajomi królika z najdalszej wioski się zjeżdżają. Najlepszymi furami i w najnowszych koafiurach. Brrr...
Dlatego piszę stanowcze nie dla spędów rodzinnych!
Ale książkę to bardzo bardzo chciałabym wylosować:)
Uwielbiam rodzinne święta. Może dlatego, że połowa mojej rodziny ma poczucie humoru i zamiłowanie do tradycji. Marzy mi się wieczór wigilijny przy wielkim stole z całą rodziną... Niestety, rodzinne spotkanie jest tylko w II święto, wówczas jest to okazja do wspólnego kolędowania :).
OdpowiedzUsuńTakie rodzinne spędy mają swoje plusy, ale także i minusy,plusów jednak jest więcej. Szczególnie wtedy, gdy ludzi zbierze się dużo, jest wesoło, jest dobre jedzenie i okazja spędu miła. Ja tam jednak je lubię ;)
OdpowiedzUsuńSpędy rodzinne są fajne, bo z reguły nie u mnie w domu, a to oznacza, że nie ma mnie w nim przez kilka godzin :D. Odrobina spokoju, a wszyscy starają się udawać, że są normalni. Taka miła odmiana, naprawdę.
OdpowiedzUsuńdla mnie - męka piekielna:)
OdpowiedzUsuńjak napisała Alina "a wszyscy starają się udawać, że są normalni" - to staranie się jest tak męczące i sztuczne....
Męki piekielne. Na szczęście dla całej mojej rodziny to męki więc jakoś idzie :-)))
OdpowiedzUsuńTo zależy od punktu siedzenia- dla moich dzieci świąteczne spędy są zawsze zajebiste, bo rodzina zawsze, kryzys nie kryzys, kapnie im jakimiś prezentami.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dorosłych- to zalezy od stosunków rodzinnych- jak są napięte, to może to wypłynąć na powierzchnię, niestety.
W moim przypadku nie ma problemu, bo święta spędzamy w małym gronie,dzień tu, dzień tam... Ogólnie jednak rozumiem, że rodzinne spędy mogą doprowadzać do szału. Całe szczęście- odbywają się rzadko, 1-2 razy do roku, to jakoś zdzierżyć można. Grunt, żeby się z góry nie nastawiać negatywnie i raczej podejść do tego z przymrużeniem oka. Ludzie są, jacy są. Trudno, wytrzymajmy. Nawet te ciotki ;-)
OdpowiedzUsuńZ racji, że jestem piekielnym introwertykiem, uciekającym od ludzi byle jak najdalej, na rodzinnych spotkaniach niezwykle cierpię. Choć już dawno nie uświadczyłam obcałowujących mnie ciotek, to często czuję się jak Bridget Jones - "A kiedy w końcu znajdziesz sobie chłopaka? Ty jesteś jakaś zupełnie dziwna!" i takie tam. Marne porównanie, ale tak właśnie jest.
OdpowiedzUsuńTo zależy jaką się ma rodzinę - jeśli to ludzie którzy widują się częściej niż w okazji świąt czy jakiś uroczystości w stylu pogrzebów - to jak najbardziej moga tworzyć całkiem zgrane towarzystwo .Osobiście lubię święta we dwoje .
OdpowiedzUsuńJest takie powiedzenie "Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach". Trzeba stanąć na boku, żeby można się było odciąć. ;-) Ociekające ironią.
OdpowiedzUsuńJestem przeciw. Tej sentencji oczywiście. I za spędami rodzinnymi. Nie codziennie. Nie co tydzień. Ale raz na kilka miesięcy,a nawet kilka tygodni, jak najbardziej.
Rodzinne spędy świąteczne są fajne pod warunkiem, że samemu się nie spędza, tylko jest się spędzanym. Wtedy zawsze można spęd w porę opuścić, gdzieś między świątecznym przejedzeniem, a postrodzinną niestrawnością ;)
OdpowiedzUsuńTo wszystko zależy od primo : wielkości rodziny, secudo: składu.
OdpowiedzUsuńAle przy mojej rodzinie zjazdy rodzinne są prawie niemożliwe, więc nie odbywają się. O i po problemie :-)
Ale lubię je.