poniedziałek, 24 stycznia 2011

"Lecą wieloryby" Aleksander Kościów


Za mistrzem Halamą mógłbym, tyle że baranim głosem, zaśpiewać: “Ja wiedziałem, że tak będzie!”. No bo jak człowiek, który Murakamiego niezbyt trawi, czyta na okładce książki: “nazywanego słusznie polskim Murakamim” (to o autorze), to rozsądną reakcją jest odłożyć grzecznie pozycję na biblioteczną półeczkę. Niech się komu innemu przyda, co to oniryczne klimaty lubi, a na dźwięk słów: “rzeczywistość i baśń wspaniale się przeplatają”, trzęsą mu się ręce. Ale ja, nie! Ja - dać mu szansę (to o autorze) i sobie w sumie też, bo polskiej, współczesnej prozy używam równie rzadko, co Stone majtek w “Nagim instynkcie”. No i stało się. Nie podeszło.
Początek dość banalny, ale nie ma jeszcze “pogranicza jawy i snu”, więc dałem radę. Ona i on, Maja i Jon, nastolatkowie, którzy przysięgają sobie dozgonną miłość, by chwilę później wystawić ją na próbę polegającą na rozpoczęciu studiów w oddalonych od siebie miastach. Czy siła uczucia będzie silniejsza niż zabiegi uczelnianej femme fatale, która zagięła parol na Jona? Przekonajcie się sami, bo to ostatnia rzecz jaka wydarzy się w realnym świecie. Potem będzie wypadek, śpiączka i wędrówka głównego bohatera po zakamarkach własnego umysłu.
Trudno odmówić autorowi wyobraźni. Najpierw świat będący wizją prezesa PKP po ostrych prochach, w którym szalone pociągi jeżdżą po niekończących się torach, a sposobem na przetrwanie jest polowanie na nie (oby ta wizja nie była prorocza). Później świat koszulowców serwujących zniewolonym ludziom lody i cappuccino. Później… A dużo później lecą tytułowe wieloryby.
I problem w tym, że ja nie lubię. Ani szybkich przejść z jednego “nie wiem o co kaman” do drugiego. Ani symboli (bezy, żarówki i co tam jeszcze), które można interpretować na tysiąc sposobów, upajając się odkrywaniem, co też autor miał na myśli. Ja lubię prosto, jak krowie na miedzy, ewentualnie z lekką domieszką niezwykłego (w końcu lubię np. Axelsson). Tu tego niezwykłego było za dużo i mimo, że doceniam kunszt jego tworzenia, to nie dałem rady przetrawić.
PS. Dziwi mnie strasznie fakt wędrówki na zabój zakochanego Jona opartej na “bo tak”. Żadnych wspomnień, pojawiających się z wolna przebłysków na temat Mai, no wiecie, zapach włosów itepe, tylko po prostu myśl pod tytułem “Muszę ją znaleźć i już.” Zatem albo nie byli w sobie tak zakochani, albo ja się po prostu nie znam.

12 komentarzy:

  1. Murakamiego bardzo lubię, ale oburzam się jak można kogoś nazywać "polskim Murakamim", wrrr... toć Murakami jeden jedyny i żadne chwyty reklamowe mnie nie zwabią. Czytałam już jakieś recenzje "Wielorybów" - wcale mnie to nie kusi.
    Niestety, czasem na naszej czytelniczej ścieżce znajdzie się takie "kukułcze jajo"...
    Ciekawa jestem opinii o "Komórce". Mi się nie podobała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo autor nigdy nie był zakochany, albo był, ale dawno i zapomniał. Ja ją odebrałam jako opis śpiączki, chociaż gdzieś czytałam o odczuwanej muzyce w tej opowieści. Co czytelnik to co innego widzi i to jest fajne. A Murakami podobne ma klimaty, które tak odbierałam, ale to nie jest Murakami.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. przychodzi człowiek zmęczony z pracy, przegląda blogi i trafia na takie zdanie : "współczesnej prozy używam równie rzadko, co Stone majtek w “Nagim instynkcie”. No padłam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja książkę czytałam z przyjemnością, choć momentami była nieco zagmatwana. To moje klimaty! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam "Świat Nura " tego pana i jestem na tak.
    Natomista z Murakamim mam problem- czytywałam, ale zaczęłam się zastanawiać, czy HM przypadkiem nie sprzedaje mi jakichś treści, które mi nie pasują i chwilowo mam odwyk.

    OdpowiedzUsuń
  6. O, to ja już na pewno po to nie sięgnę, ale Twoja recenzja nie musiała mnie o tym przekonywać - dawno wiedziałam, że te wieloryby nie dla mnie.
    Bo granica jawy i snu to dla mnie zawsze będzie bełkot nie do strawienia. O, chyba że na haju, to może wtedy? Ale ja stare pokolenie jestem i nigdy na haju nie byłam. Nawet zwykłej trawki w ręku nie trzymałam, aż wstyd się przyznać, a podejrzewam, że bez tego wielorybów nie da się zrozumieć.

    Sen dyrektora PKP mnie powalił:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Krótka była ta przerwa techniczna:)

    Nie czytałam tej powieści, ale "Świat nura" tego autora bardzo mi się podobał.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnesto Ja mogę mieć o to "jajo" pretensje tylko do siebie, a na opinię o "Komórce" musisz poczekać, bo to książka z DKK i musimy się zebrać :)
    clevera Prawda? Jak na tak wielkie uczucie tych śladów ukochanej jest w zakamarkach umysłu Jona stanowczo za mało. PS. Dzięki za radę, wziąłem jak widać do serca :D
    Mag Mam nadzieję, że padłaś bezboleśnie?
    Agnes Brzydsze, pani, bywali :D
    Matylda_ab Dlatego w tekście starałem się zaznaczać, że to nie moja bajka i stąd to wszystko.
    Iza Gdzieś czytałem, że powieści pana Aleksandra są oparte na bardzo podobnym schemacie i o ile pierwsza zachęcała świeżością, tak kolejne są już w stosunku do pierwowzoru wtórne.
    kalio :D
    kultur-alnie To wina clevery, która mi dała wirtualnego kopa w dupę i zagoniła do roboty.
    Ja natomiast do kolejnych powieści autora chyba się nie przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Swiat Nura fajny jest :) a te wieloryby to jakoś mnie specjalnie nie kusiły. Nie wiem. CHyba wlasnie skojarzylo mi sie to z wtórnością.
    Powiem Ci, że mnie te bezy zaciekawiły :D

    OdpowiedzUsuń
  10. "Świat Nura" był rewelacyjny, a ta książeczka to dla mnie jedno wielkie rozczarowanie. Tak to już bywa z niektórymi autorami - potrafią zabłysnąć tylko raz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona, książka mnie trochę rozczarowała, po lekturze jednak, już tak "na sucho" moja ocena spadała coraz bardziej i bardziej. Właśnie dlatego, że właściwie nie do konca wiadomo, o czym ta książka jest, o jakich emocjach. Wciąż jednak jestem ciekawa wcześniejszych ksiażek Kościówa.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."