Powód, dla którego robię dzisiejszy konkurs jest prozaiczny. Zostałem mianowicie celebrytą i postanowiłem ten fakt uczcić wysyłając w świat książkę, która okazała się być ze mną niekompatybilna. Piekę zatem dwie pieczenie przy jednym ogniu: dalej pompuję swoje ego i pozbywam się sporego tomiszcza zajmującego kawałek miejsca w naszym małym mieszkanku. Ale czy ważne są moje, przyznaję, budzące pewnie niesmak u wrażliwców, powody. Jest książka do wzięcia, a jedyna co trzeba zrobić, to do jutra do 20.00 wpisać w komentarzu jaki jest Wasz stosunek do nachalnego nawału przymiotników i porównań w czytanych powieściach. Mowa o:
PS. Mało elegancki stosik oraz fragmenty klocków Młodego nie wchodzą w skład wygranej.
Jest to zazwyczaj stosunek obojętny do "nachalnego nawału przymiotników i porównań w czytanych powieściach" serwowanego przez elokwentnych autorów.
OdpowiedzUsuńNo dobra, żartuję - to zależy. U Sienkiewicza to uwielbiam, ale czasami niektórzy przesadzają i mam wrażenie, że autor uważa czytelnika za idiotę. Mimo to zgłaszam się jako chętna, ponieważ lubię eksperymentować i żadnej literatury się nie boję.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia!
Lubię niektóre porównania, czasami można wykorzystać je w rzeczywistości, a jeśli są sarkastyczne, ironiczne to dopiero. Natomiast jeśli za dużo to źle, ucieka mi wątek samej powieści.
OdpowiedzUsuńMój stosunek do nachalnego nawału przymiotników i porównań w czytanych powieściach przeważnie jest obojętny. Rzadko zwracam na uwagę na takie rzeczy, choć czasami jest to naprawdę denerwujące i nudzące. W takich momentach mam wrażenie, że autor nie wiedział co napisać i "lał wodę".
OdpowiedzUsuńJeśli autor wciągnie mnie dobrą fabuła to nawet nahalne słodzone i cukrzone przymiotniki ujdą w tłumie - ach jaką słowo ma moc !
OdpowiedzUsuńambiwalentny
OdpowiedzUsuńZależy od tego kto, co i jak. Ogólnie obojętny. Bo czasem się podoba, czasem nie.
OdpowiedzUsuńTemat wydaje mi się ciekawy, więc przymiotniki może zdzierżę.Zgłąszam się zatem.
OdpowiedzUsuńTak zareklamowałeś, że już miałam tego nie robić:).
Obojętny. Zupełnie. Ani mnie ziębią ani grzeją :-)
OdpowiedzUsuńPo książkę oczywiście ustawiam się w ogonku.
Uważam , że wszystko zależy od fabuły i akcji. Jeśli akcja wciąga i toczy się wartko, to nie zawracam sobie głowy jakimiś tam przymiotnikami. Natomiast, gdy się nic nie dzieję, nie ma porywu emocji to wkurza mnie takie ,,ozdabianie'' i ,,słodzenie'', gdyż niczego wartościowego nie wnosi do powieści.
OdpowiedzUsuńDo konkursu się nie zgłaszam, ale chciałam gdzieś pogratulować zostania celebrytą. No to gratuluję:)
OdpowiedzUsuńMoja tolerancja wobec ilości porównań i określeń kończy się w momencie zgubienia wątku rozpoczętego na początku zdania lub strony. Wtedy czytam prozę jak poezję i delektuje się, zupełnie niepamiętając o czym jest treść, za to o wiele bogatsza o wrażenia estetyczno-emocjonalne. Jestem jak czołg prący do przodu i wierna zasadzie - od deski do deski. Ale najlepszym porównywaczem jest Lech wałęsa - uwielbiam jego metafory.;DDD
OdpowiedzUsuńMój stosunek do nawału (odpuśćmy słowo nachalny) zależy od jakości tych porównań, stylu autora, używanego przez niego języka. Jak jest pięknie, to i porównania, i przymiotniki mi się podobają. Jak jest mniej pięknie, to taki nawał przeszkadza, bo wybija z rytmu czytania.
OdpowiedzUsuńZgłaszam się :)
I oczywiście gratuluję wkroczenia na salony ;)
ja swoja oddałam do biblioteki:)
OdpowiedzUsuńNo nie jestem pewna czy czy jestem kompatybilna ale ustawiam sie w kolejke bo jesli ksiazka przypadnie mnie to wzbogaci zbior mojej biblioteki miejskiej. Jest tak ubogi, ze chyba nawet to lono brunetki sie nada, chocby dlatego, ze rozni ludzie beda mieli szanse po nia siegnac i nie wiadomo co sie komu podoba. Na pewno trafia sie kompatybilni;)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, ze czujesz sie celebryta, bo ja nie...
Nie przeszkadza mi to, bardziej zwracam uwagę na samą fabułę i interesujące postaci :)
OdpowiedzUsuń