Rzadko oglądam telewizję. Nie, nie dlatego, że jestem ekologiem oszczędzającym odnawialne źródła energii albo dlatego, że brak telewizora jest teraz trendy. Po prostu mam dość własnych problemów, żeby jeszcze dodatkowo chcieć zostać zalanym całym błotem świata, podczas wgapiania się w pierwszy lepszy program informacyjny. Ale czasem nie da się uniknąć rzutu okiem i wtedy do gardła skaczą mi: głód w Korei Północnej, kolejna katastrofa lotnicza, kilka bezsensownych wojen i inne takie. Pyk w pilocika. Ucieczka. Czy to znaczy, że zachowuję się jak dziecko, które zasłaniając oczy myśli, że skryło się przed otaczającym je uniwersum? Być może. Czasem jednak mam ochotę pobawić się w świadomego pewnych wydarzeń dorosłego i choć wiem, że będzie ciężko, biorę do ręki książkę, której każda strona jest jak wrzód na du... A nie, nie. Co ważne i znaczące - na duszy.
Zatem przychodzi Tochman i wali na odlew. Z tej jaskini wydobyto pięćdziesiąt ciał, z tego rowu - dwieście. Ta kobieta była gwałcona przez pięciu żołdaków, tamta przez piętnastu, do niedawna, sąsiadów. Temu kazano zabić syna, tamtemu, odgryźć znajomemu jądra. Myślicie: “Dzicz!”, “Ta Afryka”, “Ech, czarne zaprzaństwo!”. Gówno! Koniec dwudziestego wieku, była Jugosławia, bez mała środek Europy. Rzut beretem stąd, o czym wiedzą ci, którzy drogę na chorwackie plaże pokonują jednym samochodowym skokiem. Powód? Ten co zwykle. Inna religia, ubiór, obyczaje czy kolor oczu. Hu kers? W końcu czym różniła się ta wojna od tysiąca innych? Co prawda: “Badanie DNA jest z pewnością czymś nowym w historii wojen. Tak jak body bags, komputery, Internet, skomputeryzowane chłodnie, wózki widłowe, brytfanny na kółkach.”. Ale: “Poza tym wszystko już było: obozy, baraki, selekcje, getta, kryjówki, ukrywanie prześladowanych, opaski na rękawach, sterty butów po zgładzonych, głód, szaber, pukanie do drzwi w nocy, zniknięcia sprzed domu, krew na ścianach, palenie domostw, palenie stodół z ludźmi w środku, pacyfikacje wsi, oblężone miasta, żywe tarcze, gwałty na kobietach wroga, zabijanie inteligencji w pierwszej kolejności, kolumny tułaczy, masowe egzekucje, masowe groby, ekshumacje masowych grobów, międzynarodowe trybunały, zaginieni bez wieści.”
I o tym wszystkim, w kontekście wojny w Bośni i Hercegowinie, autor pisze, oddając głos tamtejszym kobietom (mężczyźni i chłopcy najczęściej nie żyją), a ja zachęcam do posłuchania, bo warto sobie uświadomić, że ludzka głupota objawiająca się obłędną chęcią eksterminacji własnego gatunku, nie umarła wraz z końcem Auschwitz, ale żyje, czasem tuż obok i ma się całkiem dobrze.
Warto, po trzykroć, warto! Mógłbym co prawda zarzucić panu Wojciechowi delikatną jednostronność spojrzenia, ale w końcu z bilansu cywilnych strat jasno widać, kto w podnoszących się ze zgliszcz krajach, ma do opowiedzenia więcej wstrząsających, tragicznych, rodzinnych historii. Mógłbym też się skrzywić na kilka czy nawet kilkanaście powtórzonych wątków, ale po co, skoro tak naprawdę dzięki nim siła przekazu jest jeszcze, o ile to możliwe, większa. A ja już milczę, bo nawet pisać o tej książce jest cholernie trudno.
To jedna z tych książek i autorów, dzięki którym zrozumiałam, że warto czytać reportaże. Warto wiedzieć co dzieje się dalej niż za płotem czy granicą miasta. A muszę przyznać, że reportażystów polskich mamy bardzo dobrych, jest co czytać.:)
OdpowiedzUsuńclevera Co prawda, to prawda. Zamierzam się teraz zapoznać z Hugo-Baderem, ale to po wakacjach, bo postanowiłem przez dwa miesiące iść ścieżką literatury rozrywkowej.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Cleverą - bardzo dobrych mamy reportażystów, wielu innych świetnych obcokrajowców. Sumując: warto czytać reportaże, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńReportażystów??? Aaaaa... Chyba jeszcze powinnam leżeć w łóżku i zbijać dalej gorączkę, a nie włóczyć się po blogach. To idę się schować pod kołdrą...
OdpowiedzUsuńZdaje się to z serii SULINA? Zgadzam się,że warto, choć nie czytałam (jeszcze. Idę ścieżką lit. rozrywkowej, póki, co... (np. "Pływająca wyspa", młodzieżowe,przygodowe, fantastyczne, fajne;-)
OdpowiedzUsuńTochman mocny jest, zaiste. Bardzo podoba mi się jego oszczędność słowa... Choć może "podoba" w kontekście tych książek brzmi jakby trochę nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńA połączenie ścieżki literatury rozrywkowej i naprawdę dobrych polskich reportaży to na pewno "Zrób sobie raj " Szczygła jeśli jeszcze nie czytałeś. :)
No jeśli reportaż to właśnie z taką ciężką tematyką. Książkę muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńksiazkowo Przeczytałem dwa razy oba komentarze i ciągle nie wiem o co kaman :D
OdpowiedzUsuńAgnesto Tak "Sulina". Szkoda tylko, że w Czarnym zabrakło dołączonej do książki w wyd. Pogranicza płyty CD ze zdjęciami Jerzego Gumowskiego :( Choć może to i lepiej, bo sam tekst był wystarczająco wstrząsający.
Ysabell Pana Mariusza znamy i cenimy, bo pisze świetnie, a jak się z rozpędu walnie, to się przyznaje do błędu na swoim blogu.
dr Kohoutek A czemuż to od razu ciężką? Z chęcią poczytałbym komentarze bardziej frywolne w treści :)
ale Hugo-Bader to _jest_ ścieżka literatury rozrywkowej:)...
OdpowiedzUsuńPorzadek_alfabetyczny -
OdpowiedzUsuńświetne spostrzeżenie:
"ale Hugo-Bader to jest ścieżka literatury rozrywkowej" :)
Przeczytałam prawie całą serię Reportaż z Czarnego i najbardziej wstrząsającą pozycją, żeby użyć twojej terminologii "wrzodem na duszy" jest "Dzisiaj narysujemy śmierć" też Tochmana. Oczywiście nie mam tu na myśli wartościowania śmierci, ale sposób, formę w jakiej się przedstawia ludobójstwo.
Pozdrawiam.
porządek Przybliżysz w słowach czterech? :)
OdpowiedzUsuńthe_book Muszę się otrząsnąć, żeby móc stawić czoła rzeziom w Rwandzie. Bo oprócz Tochmana mam zamiar przeczytać "Sto dni" Lukasa Bärfussa i wszystko Jeana Hatzfelda, a to spory ciężar do uniesienia :(
Uwielbiam Tochmana, wszystkie jego książki pozostawiają ślad w duszy mej. A z reporterów polecam Szabłowskiego- jest rewelacyjny, a Szczygieł to klasa sama w sobie. W ogóle Czarne wydaje świetne książki reporterskie. Z tego co widzę chyba zaczyna się panoszyć moda na reportaż. BTW: nowa szata bloga-przytulnie :)
OdpowiedzUsuńBazylu - użyłam w pierwszym słowa reportażystów, a za chwilę mnie olśniło, że to raczej reporterzy powinni być ;)
OdpowiedzUsuńPS. Ja do 21.07 mam zamiar zapoznać się z "Białą gorączką", bo to lektura naszego DKK na ten miesiąc :)
Mag A Szabłowski ma w dorobku książkowym coś więcej niż "Zabójcę ..."? A szablon to tylko przejściówka w drodze do ideału :D
OdpowiedzUsuńksiazkowo Bez nerw. O, proszę! TU :D
Pamiętam, że na początku XXI wieku, nie pamiętam czy to był rok 2001, czy 2002, jechałam do Grecji na wakacje, wówczas bardzo popularnym i tanim środkiem transportu - autokarem.
OdpowiedzUsuńJechaliśmy m.in. przez Belgrad i całkiem niedaleko od miasta zastał nas gigantyczny korek spowodowany dosyć okrężnym objazdem. Na postoju, który z racji kilkugodzinnego utknięcia w autokarze sobie zafundowaliśmy dowiedzieliśmy się od podnieconych węgierskich i serbskich kierowców, że przyczyną tego zamieszania było odnalezienie masowych grobów na przedmieściach Belgradu. Pamiętam do dzisiaj, gdy jeden z Serbów łamaną angielszczyzną powiedział coś co dało się zrozumieć jako: "Teraz Milošević już na pewno zawiśnie".
Widać więc, że kocioł bałkański wciąż wrze, tak jak wrzał w latach '90, chociaż wydawałoby się jednak, że w cywilizowanej Europie żadne ludobójstwo nie może mieć miejsca.
Dlatego właśnie bardzo intryguje mnie książka Tochmana. Pokazuje jeszcze coś straszniejszego niż echo reżimu Miloševića - przedstawia echo jednej z najstraszniejszych wojen naszych czasów, która przecież w każdej chwili może wybuchnąć na nowo.
Z tego co wiem to jego debiut książkowy,ale publikuje w DF
OdpowiedzUsuńw słowach czterech: 'polecieć Baderem' (http://www.press.pl/press/pokaz.php?id=2021&o_ext_item=149) 'Hugo-Bajer' (http://www.travelbit.pl/forum/viewtopic.php?p=126036#p126036)
OdpowiedzUsuńporządek Oj tam! Ta szkoła polskiego reportażu ma przecież długie i szczytne tradycje. A kto tak naprawdę zapewni mnie, że inni piszą prawdę. "Nie wiem, nie byłem, nie widziałem, fiu, fiu, adijos" jak mawiał kumpel z dawnych lat :)
OdpowiedzUsuńZadie Smith o czytaniu non-fiction:'Żyjemy w świecie non fiction. Książki reporterskie sprzedają się coraz lepiej.Filmowe dokumenty są
OdpowiedzUsuńcoraz lepsze i coraz więcej ludzi
chce je oglądać.
Kto dziś ma cierpliwość do zagłębiania się w coś,co
nie wydarzyło się naprawdę?Mnie to też trochę dotyczy.Niestety.Z wiekiem jestem coraz bardziej zmęczona fikcją. Mój mąż,który jest poetą,ma podobnie.Każdy
nowy numer „New Yorkera” czytamy od deski do deski,omijając tylko opowiadania.Nick pyta: „Dlaczego
tego nie czytasz?Przecież to twoja praca”.
A mnie się nie chce.Mam przesyt.Ale zmuszam się
do dyscypliny i dlatego przyjęłam pracę recenzentki
„Harper’s Magazine”.Kiedy czyta się fikcję regularnie,
można natrafić na coś wspaniałego, z czym żadna literatura
faktu nie może się równać.'
Nie jestem wielką fanką tradycji, nawet szczytnych :) Wolałabym żeby niektóre rzeczy były publikowane jako fiction.
OdpowiedzUsuńporządek Zgadza się, też wolałbym. Z drugiej strony sam mam delikatne (po paru piwach, większe) skłonności do mitomanii, więc po części rozumiem. Tyle tylko, że tu o kaliber chodzi. Bo, że moja opowieść o rowerowej wywrotce w górach, opowiadana rodzinie i kumplom, zmieniała się od: "A, pieprzłem! do "(...) i leciałem fęfnaście metrów, a w powietrzu to, normalnie, podwójny tulup z ritzbergerem", to jedno, a gdy czyta cię pół Polski (Bader) i świata (Kapuściński), to drugie. Chyba?
OdpowiedzUsuńZajrzałam na b-netkę.
OdpowiedzUsuń"na 63% książka może Ci się spodobać"
No no.
czytałam. o Tochmanie pisać nie umiem...
OdpowiedzUsuńPrzypominają mi się sceny z "Róży" Wojciecha Smarzowskiego. Drugie oblicze ludzkiej natury
OdpowiedzUsuńCzy mogę coś zareklamować? Mogę? Dziękuję :) Dla wszystkich wielbicieli reportaży w najbliższym numerze Archipelagu: http://www.archipelag-magazyn.pl/ - dostępny będzie w poniedziałek 11 lipca wieczorem zamieszczamy wiele ciekawych tekstów: cudowny wywiad ze Szczygłem, relację ze spotkania z autorką książki "Reporteży bez fikcji", tekst o m.in. reportażu z Rwandy Tochmana i Hatzfelda oraz wiele innych interesujących artykułów. Dokładne zapowiedzi są na stronie, którą podałam, w zakładce po prawej "Zapowiedzi".
OdpowiedzUsuńCzytałam i do tej pory pamiętam jak duże na mnie wrażenie zrobiła ta książka. Po więcej nie sięgam, bo obecnie nie mam siły, żeby mierzyć się z takimi tematami.
OdpowiedzUsuń