Rodzic wysyłający dziecko do pierwszej klasy, zaprawdę, powiadam Wam, spodziewać się może najrozmaitszych zapytań związanych z tym, jedynym w swoim rodzaju, życiowym doświadczeniem. Ot, dajmy na to, upominająca latającego po domu siedmiolatka, matka, pokrzykująca groźnie (pół godziny prasowania): "Nie lataj za piłką, bo się wymniesz!", może usłyszeć:
- A dlaczego Ronaldo może robić kapki w garniturze?!
Może dlatego synku, że on już skończył podstawówkę? Właściwie, to tylko ją.
Moje starsze dziecko ujawniło ostatnio talent negocjacyjny wysokiej próby. Podczas powrotu z towarzyskich rozgrywek w siatkę, podczas gdy tatusiowie z przodu oddawali się konwersacji o wszystkim i niczym, na tylnej kanapie golfa dwie prawie rówieśniczki mojego Starszego i on sam, oddawali się próbom dopasowania swojego angielskiego do tekstu hitowej pieśni płynącej z radia. W pewnym momencie wywiązała się sprzeczka, w której panie zarzucały sobie nieznajomość tekstu i fałszowanie. Sprzeczkę przerwał sopran chłopięcy:
- Ja najgorzej fałszowałem! Pogodzone!!!???
Faktycznie, ucichło.
Pikne! Ojciec bystrzak, to i synom skapnęło.;)
OdpowiedzUsuńKomplimenta przyjęto. Będąc jeszcze spłonionym, dziękuję :)
UsuńDyplomata rośnie:) U nas dziś był przeżywany kompot ze stołówki, który mus było wypić do dna, a pływały w nim kawałki owoców - horror dla witaminowego niejadka:P
UsuńDobrze, że Szymek nie umie jeszcze czytać i trafiać na tatowego bloga, bo jakby mu Twój tekst wpadł w oko, to za cholewkę bym go do idei szkoły nie przekonał. Owoce, owszem, ale tylko w jogurtach.
UsuńSwoją drogą to ciekawe, co by dzieciaki powiedziały za lat 12-15 na takie cytaty. Może zażądałyby tantiem?;)
UsuńNo ale obiadowy kompocik go ominie tylko w wypadku jadania obiadów w domu:)
Usuńczytanki.anki Powiem szczerze, że obawiam się reakcji. No, ale jest w końcu czerwony guzik, przy pomocy którego można te wszystkie moje pierdółki wysłać w diabły :P
UsuńZWL Jadanie w domu jest passe. A propos Starszy się zjeżył w poniedziałek, bo przedszkolaki dostały obiad, a szkoła nie :)
Biedne, głodne dziecko:(
UsuńA Ty byś się cieszył, jakby Ci pierwszego dnia zabrano Jedyną Prawdziwą Atrakcję? Całe szczęście drugiego obiad już był. No i pokaz tornistrów i wkładów do nich :)
UsuńU, to faktycznie. Nie wiem, jak wypadł pokaz tornistrów u nas, bo tornister zeszłoroczny, ale wkład był imponująco wróżkowo-brokatowo-meridowaleczny:)
UsuńStarszy zrobi karierę. Słowo daję, kobieta to mówi.:D
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że nie jako pieśniarz disco polo o wątpliwych atutach wokalnych :)
UsuńNie, raczej negocjator z terrorystami, może dyplomata kończący konflikty zbrojne. Ewentualnie saper :D
UsuńŁomatko! W mojej wersji jedynym zagrożeniem wydaje się być ciśnięta z widowni nieświeża bielizna :P Powiem tak, niech sobie będzie kim chce. A najlepiej sobą :)
UsuńA co to są kapki?
OdpowiedzUsuńKawałki owoców w kompocie, brr! W domu obowiązkowo przecedzamy, w szkole (przedszkolu) pozwalamy nie pić. Poza tym jednak u nas stołóweczkowe obiadki cieszą się niezmiernym powodzeniem; u Starszego jest to jedyna rzecz, która podtrzymuje go na duchu w związku z powrotem do szkoły...
Matko chłopcom! Nie wiesz co to są kapki?! U nas tak się mówi na podbijanie piłki nogą, tak żeby nie dotknęła ziemi (piłka, nie noga) :)
UsuńJa tam z nostalgią wspominam walki o żarło, czyli kolejkowe boje w drodze do okienka :)
Aaaa, może to jakiś świętokrzyski dialekt, albo cóś? Mój starszy od dwóch lat chodzi na treningi piłkarskie i o kapkach dotąd nie wspominał...
UsuńA pytałaś? :D
UsuńTeż mi starszy zaimponował. jakby miał gdzieś warsztaty prowadzić daj znać ;)
OdpowiedzUsuńI jakiej odwagi to wymagało, bo gość siedział w środku. Co prawda koleżanki, to prawdziwe damy, ale jednak ... :)
UsuńNo, ale kiedyś musisz mu dać adres bloga i niech sobie poczyta, jakim rezolutnym chłopcem był! ;)
OdpowiedzUsuńCzy to na pewno dobry pomysł? Pewnie niesłusznie mam wrażenie, że sporo czasu minie, zanim Bartek tu trafi :)
UsuńStarszy z kobietami sobie na pewno poradzi, ale ja fanuję młodszemu, bo młody, a już zasady kwestionuje ;). Świadomy swoich praw obywatel z niego wyrośnie!
OdpowiedzUsuńMyślę, że zaszło nieporozumienie. Bohaterem obydwu historyjek jest Starszy :) Ale Twój opis pasuje również do Szymona, argumentacja którego kończy się jak na razie na: "Ale ja chcę!". Mam nadzieję, że z czasem nadejdzie również świadomość obowiązków :P
UsuńAaaa, zaszło tak zwane "niedoczytanie" ;) Umysł mi paruje od czytania treści zbyt poważnych dla mojego małego rozumku, i jak wchodzę czytam coś dla odprężenia, to nie rejestruję do końca treści. Znaczy się rejestruję, to co mnie rozbawi, a resztę jakoś już nie. Samoobrona taka. Mam nadzieję, że wybaczasz kobiecie, która pada właśnie twarzą na klawiaturę ;)
UsuńAle jakie wybaczanie? No co Ty? :D
Usuń:) Lubię tych Twoich chłopaków :)
OdpowiedzUsuńSą chwile, że ja też :P
UsuńA czemu tu nie ma takiego lajka, coby sobie człowiek kliknął i nie musiał pisać, że mu się podobało? Podobno na blogach szafiarskich są takie ankiety pod postem (do wyboru): "fajne to", "fantastyczne to", "świetne to". Byłbyś sobie takie cóś wrzucił, byłabym sobie ja kliknęła i jeden komentarz nic nie wnoszący byłby mniej. Bo fantastyczne to :)
OdpowiedzUsuńLajka nie ma, bo fejsa nie ma. Ankiety nie ma, bo się nie chce robić i nie widzi się potrzeby. Woli się nic nie wnoszące komentarze. Kiedyś się snobowało, że się takich nie lubi, ale się poszło po rozum i mogą być :D
UsuńHehe, ja tam zawsze lubiłam wszystkie komentarze ;) Chociaż jeden, zawierający jakieś linki do środków zwiększających libido, wykasowałam :)
UsuńNegocjator bez kompleksow! To lubie ;-)
OdpowiedzUsuńJa też. Pod warunkiem, że negocjuje z kimś innym niż ja :D
Usuń