Tytułem wstępu należy wyjaśnić, że nasza kuchnia leży za siedmio ..., ups! No dobrze, może niezbyt to będzie bajkowe, ale leży w stosunku do pokoju chłopaków za kilkoma zakrętami czy tam, winklami. Jak zwał, tak zwał, głos się niesie kiepsko i komunikacja głosowa daje często, gęsto namiastkę głuchego telefonu. Przykład?
- Szymek, chodź zjeść tę jajecznicę póki ciepła!!
tup, Tup, TUp, TUP! Szymon wpada do kuchni rozglądając się w biegu po kątach.
- Co?! Jajecznica mi uciekła??!!
U nas takie scenki to codzienność, chociaż mieszkanie zakrętami nie grzeszy. Ale składam to na karb potrzeb laryngologicznych męża. ;)
OdpowiedzUsuńJak wszystko dobrze pójdzie, to w przyszłym roku będzie jeszcze gorsza komunikacja, bo dojdzie temat kondygnacji :D Ale z radością przyjmę to utrudnienie. Oby :)
UsuńNa uciekającą jajecznicę to każdy by biegiem przyleciał :)
OdpowiedzUsuńJa na pewno. Z szeroko rozstawionymi rękami, żeby bokiem nie prysła :P
UsuńPodejrzewam, że gdyby komunikat dotyczył tego, że właśnie podano zimną colę, nie byłoby mowy o żadnych zakłóceniach na łączach...
OdpowiedzUsuńTo na pewno, bo cola (zimna czy ciepła, wsio ryba) jest akurat towarem deficytowym, do którego panowie dorywają się jedynie przy okazji imprez u koleżeństwa. Równie skuteczny byłby również wszelaki chips :P
Usuń:)))
OdpowiedzUsuńAno. I zauważ, że ja to widziałem na żywo, więc miałem :D
UsuńPodziękuj synowi, cały dzień się zaśmiewam na wspomnienie uciekającej jajecznicy :D
OdpowiedzUsuńNie omieszkam przekazać podziękowań. I też mi zrobił dzień :)
UsuńTeż bym leciała, uwielbiam jajecznicę.
OdpowiedzUsuńWersję podstawową czy z jakimiś ingrediencjami? Na bogato? :D
UsuńNa bogato, z zielonym, czerwonym, białym... :)
Usuń